header
Strona Główna divider Forum divider Download divider Skład ligi
Nawigacja
Klasyfikacja Kierowców
1
Rekady
330
2
MikruseK
288
3
Szymusso
258
4
After
184
5
Patrique2001
168
6
Pandodo
163
7
Norbi
95
8
Szprycek
83
9
Graczek
76
10
Kubusa96
69
11
Dymson
45
12
Wujek
18
13
ZanDi
13
14
Adve
8
15
Ostachim
2
16
Kiroshima
0
Klasyfikacja Konstruktorów
1
Arrows
383
2
Ferrari
356
3
Toro Rosso
352
4
BMW Sauber
327
5
Lotus
181
6
McLaren
159
7
Red Bull
50
8
Jordan
10
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Sytuacja przed GP

Jak pamiętamy, Turcję bezpośrednio poprzedzał wyścig w Sochi, opisywanym w naszym cyklu poprzednim razem. Po ujawnieniu oszustw i odejściu z ligi TheNewRio, mogliśmy skupić się na najważniejszym - walce o mistrzostwo. Do Stambułu Szymusso przyjechał z przewagą 18 punktów nad Markovskym. Biorąc pod uwagę to, że w drugiej części sezonu ówczesny kierowca Ferrari był w wybitnej formie, znajdował się w niezłej sytuacji, ale niczego nie można było być pewnym - wszak do zdobycia było jeszcze 75 ,,oczek". Z drugiej strony, pod większą presją znajdował się Markovsky, którego pewność siebie była mocno zachwiana od pewnego czasu. Do tego - to nie on już rozdawał karty, a na dokładkę dochodzi fakt, że w takiej sytuacji znajdował się po raz pierwszy. Wprawdzie żaden sezon ligi F1CH-world nie został przeprowadzony do końca, ale jednak - Szymussowi przyznano dwa tytuły, więc wiedział, jak walczyć o najwyższe cele. Wielu ligowiczów cieszyło się na GP Turcji, gdyż tor nie był jakoś szczególnie trudny i umożliwiał dobrą walkę, co pokazały zmagania w drugim sezonie F1CH-world. Tamte zmagania wygrał nie kto inny, jak Szymusso, który jednak nie był najszybszy, po prostu wykorzystał kłopoty innych. Niemniej - wtedy uważano to za jeden z najlepszych wyścigów kampanii. Turcji w kalendarzu domagał się choćby Luis Garcia, no i ją dostał, co było wynikiem... losowania. Przypomnijmy bowiem - wówczas zasada była taka, że w kalendarzu znajdowało się 12 torów z rzeczywistego terminarza na sezon 2016, ponadto dobrano - także poprzez ślepy los - pięć obiektów spoza niego i dodatkowo GP Polski. Warto dodać, że wówczas jeszcze nie poznano takich perełek, jakie zaczęły się pojawiać w kalendarzu parę sezonów później. Turcja dostała się do terminarza i wielu się z tego cieszyło. Na pierwszym planie była jednak walka o mistrzostwo, gdyż stawka zrobiła się ogromna. W tle toczyła się walka o czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej - TiDiEj077 gonił Luisa Garcię, dzieliło ich 7,5 punktu. Obaj mieli też teoretyczną szansę na podium, ale ich strata do Kubusy96 była dość duża - kierowca Toro Rosso miał 34 punkty mniej od założyciela ligi. Za nimi z kolei - o szóste miejsce - mieli walczyć Extremento, Gold i Tarask. Zdecydowanym faworytem był ten ostatni, który prezentował o wiele wyższą dyspozycję, a dodatkowo - świetnie czuł się na torze w Stambule. W lidze ponadto pojawiły się dwie osoby o bardzo, nazwijmy to, specyficznych nickach. Jeden to był Kimi Raikkonen, o którym powiemy jeszcze później. Drugi z kolei na stronie występował jako... Użytkownik. Na serwerze z kolei nickiem było jego imię - Robert. Był to nie kto inny, jak główny administrator drugiego sezonu ligi F1CH-world - Mitsubishi, o którym także warto będzie co nieco napomknąć.

Faworyci

Choć Szymusso był w świetnej formie, to nie on był stawiany jako główny kandydat do zwycięstwa. Ba, w samym Ferrari raczej liczono się z tym, że w tym wyścigu lider generalki może być poza podium. Wiedziano bowiem, że tor będzie raczej preferował Markovsky'ego, choć jego dyspozycja była pewnego rodzaju zagadką. Nadzieję włoska ekipa pokładała w... Tarasku i TiDiEju, którzy bardzo dobrze sobie radzili w Turcji w F1CH-world, a przy tym - mieli rachunki do wyrównania. Markovsky też o tym wszystkim wiedział, dlatego musiał być przygotowany na najwyższym poziomie, a w Ferrari kalkulowano, by pokonać groźnego Sebastione, a jeśli Markovsky przegra z Taraskiem i TiDiEjem, to czwarte miejsce byłoby całkiem niezłe - oznaczało bowiem stratę ,,tylko" trzech punktów. Niewiadomą była forma Kimiego Raikkonena, podobnie jak Luisa Garcii. Wprawdzie ten ostatni w drugiej połowie sezonu raczej sprawiał wrażenie dogorywającego i czekającego na finał sezonu, ale jednak - wspominaliśmy już o tym, że na Turcję akurat czekał, a trzecim miejscem w Portugalii pokazał, że wciąż umie wykorzystywać szanse. Do wysokiego wyniku nie typowano Kubusy, który ani nie był w formie, ani nie lubi Turcji. Pozostali kierowcy, z wyjątkiem Kiroshimy, mogli myśleć wyłącznie o walce o punkty.

Wyścig

Trening potwierdził to, czego się spodziewano - świetnie dysponowani w Turcji TiDiEj i Tarask zdominowali sesję, bijąc się między sobą o pierwsze miejsce. Trzeci Markovsky stracił do nich pół sekundy, co nie było dobrą informacją dla wicelidera generalki. Ferrari udziału w treningu nie wzięło. Do roli czarnego konia aspirował Kimi Raikkonen, który miał dość niewielką stratę do zawodnika McLarena, co było kolejnym jego zmartwieniem. Luis Garcia nie oszołomił jakoś swoimi rezultatami, Extremento i Adve byli blisko siebie, zaś słabiutko wyglądał Użytkownik, który wyraźnie przegrał z Kiroshimą, dla którego akurat tor w Turcji był okazją do tego, by pokazać się z nieco lepszej strony i zacząć zamazywać złe wrażenie, jakie wywarł znajomościami z niewłaściwymi osobami. Emocje sięgały następnego dnia zenitu. W kwalifikacjach była ostra walka o awans do Q2. Mocne tempo pokazali Sebastione i Kimi, zgodnie z planem na czele znajdowali się TiDiEj z Taraskiem, a Szymusso i Markovsky po prostu wywalczyli awans. O siódme miejsce, ostatnie dające przepustkę do następnej sesji, walczyli Kubusa z Luisem. Kierowca Toro Rosso radził sobie dużo lepiej, niż w treningu i nie tracił tak dużo do czołówki, ale jednak nie starczyło to do awansu. Rozczarowany był Kamillo99, który liczył na więcej, niż dziewiąte miejsce, z kolei Extremento pokonał kierowców Jordana, co dla niego było sukcesem. Podobnie jak dla Kiroshimy wygrana z Użytkownikiem. Q2 było jeszcze bardziej fascynujące. Przez pewien czas prowadził Tarask, ale później TiDiEj pobił rekord toru i postawił pod ścianą rywala jeżdżącego dla BAR Hondy. Ten jednak odpowiedział najlepiej jak mógł, bijąc czas przeciwnika o 0,049 sekundy. Fatalnie wypadł Markovsky - nie posklejał okrążenia i zajął ostatnie, siódme miejsce, komplikując sobie sytuację. W trójce znalazł się Kimi, potwierdzając wysoką formę, Szymusso był czwarty i tym samym jego sytuacja była znakomita, gdyż wszystko było w jego rękach.

Na starcie było dosyć spokojnie. Pierwsza czwórka utrzymała swoje pozycje, z kolei tradycyjnie sporo stracił Sebastione, który chyba nie odkrył sposobu na start z poziomu skrzyni biegów, o czym właściwie cała reszta ligi już wiedziała. Szarżował Kubusa, którego puścił brat. Dlaczego? Otóż, w Ferrari wymyślili, że jedyną pomocą, jaką Kubusa może zorganizować bratu, są wcześniejsze pit-stopy. Założyciel ligi zalał tylko paliwo kwalifikacyjne, potem miał zjechać na trzecim kółku i nie tankować do końca, co miało pomóc, w połączeniu z wcześniejszymi pit-stopami. Plan wysypał się jeszcze na pierwszym okrążeniu - przy próbie wyprzedzania Kimiego, który uderzył w bolid Ferrari i go obróciło. Potem próbując odrabiać przeszarżował i uderzył Sebastione. Z kolei Szymussowi udało się wyprzedzić Kimiego, oddalając się od Markovsky'ego, za którymi jechali Extremento i Adve. TiDiEj z kolei skutecznie zaatakował Taraska. Na trzecim okrążeniu stało się TO. Markovsky za szeroko pojechał w siódmym zakręcie i jego bolid zaczęło stawiać bokiem. Kiedy już się uratował, to nadjechał Extremento, który kompletnie zaspał w tej sytuacji i strzelił prosto w bolid team-mate'a. I to tak, że urwał mu koło. Szok, niedowierzanie. Największy - oprócz kierowców stajni z Woking - nastąpił u Adve, który widząc to wypadł z toru. Markovsky tym samym mógł już liczyć tylko na to, że Szymussa spotka podobny pech, ale ten, wiedząc co jest grane, skupił się na spokojnej jeździe. Po pit-stopach Tarask wrócił na prowadzenie, podcinając TiDiEja i do tego nie zalewając paliwa, więc mógł uciekać. Tym bardziej, że Tidek znalazł się jeszcze za Kimim, którego potem uderzył. Szymusso z kolei musiał się uporać z Luisem, co się udało, ale w międzyczasie doszło do kontaktu. Straty odrabiał Kubusa, który wyprzedził Extremento i Golda, wykorzystując to, że obaj byli zajęci walką ze sobą. Nawiasem mówiąc - bardzo interesującą. O dziwo dobrze radził sobie Użytkownik, który w wyścigu nagle radził sobie dużo lepiej i potrafił skutecznie rywalizować z Kamillo i Adve.

Kierowcy mieli na ten wyścig różne strategie. TiDiEj i Luis próbowali jechać na dwa pit-stopy, większość z kolei - decydowała się na trzy. Tak jak Tarask, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, w co gra jego rywal do wygranej, więc cisnął ile się dało, by zbudować przewagę. Podobnie Szymusso, który musiał liczyć się z walką z Luisem Garcią, tradycyjnie jadącym dość spokojnie, choć doganiał go Sebastione. Na torze nie brakowało chaosu. Ostre pojedynki, kolizje, wypychanie się, błędy - to wszystko było elementem tego wyścigu. Tak na przykład starli się Sebastione z Kimim, którzy dali sobie po razie. Nieplanowany postój zaliczył Kamillo, w efekcie spadł na sam koniec pierwszej dziesiątki. Wypadł z niej z kolei Gold po popełnionych błędach. Za to dość pewna jazda sprawiła, że na dziewiątym miejscu wylądował Uzytkownik, a do tego miał perspektywy na pokonanie Extremento. Na końcu stawki samotnie jechał Kiroshima. Ostatnie postoje zawodnicy, którzy mieli jechać na trzy wizyty, wykonali na trzy okrążenia przed metą. To dawało nie tylko przewagę opon, ale i mniejszą ilość paliwa. Szymusso o nic nie musiał się martwić - wypracował sobie wcześniej taką przewagę nad Luisem, że wyjechał z boksu przed nim. Zresztą - kierowca Toro Rosso bardziej musiał być skoncentrowany na jadącym za nim Sebastione, który konsekwentnie odrabiał straty. Natomiast Tarask wyjechał za TiDiEjem, ale nie dał kierowcy Red Bulla najmniejszych szans. Szybko go wyprzedził, a potem uciekł w siną dal i zamknął temat, odnosząc pierwsze ligowe zwycięstwo. Luis ostatecznie utrzymał czwartą lokatę, zaś Kimi Raikkonen za sytuację z początku otrzymał karę czasową, która zrzuciła go za Kubusę. Użytkownik wyprzedził Extremento, ale po drodze go uderzył, więc również został już po zmaganiach ,,zrzucony" za niego. Kamillo ostatecznie wywalczył punkt, choć pod koniec miał ciepło, gdyż Adve jechał szybciej. Ale kierowca Jordana popełnił fatalny błąd, który go podłamał i sprawił, że spadł na koniec jeszcze za Golda.

Po wyścigu

Kiedy zmagania się skończyły, w ligowej społeczności zapanowała totalna konsternacja. Wszyscy byli w niemałym szoku i nikt nie wiedział jak się zachować. Trudno było przypuszczać, że w ogóle może dojść do takiej sytuacji, jak kolizja partnerów zespołowych, która właściwie eliminowała jednego z nich z walki o tytuł mistrzowski. Nastroje w McLarenie były, jak łatwo się domyślić, fatalne. Markovsky był mocno załamany, ale zachowywał się kurtuazyjnie, bardzo ważąc słowa i pisząc, że nie ma do Extremento żalu. Taka była przynajmniej wersja oficjalna. Było jednak czuć w wypowiedzi powyścigowej rozgoryczenie, gdzie wicelider generalki podkreślał, że stracił to, co wypracował wcześniej i pogratulował Szymussowi tytułu. Oficjalnie nie wszystko było jasne, wszak na dwa wyścigi przed końcem przewaga kierowcy Ferrari wynosiła 33 punkty. Wszyscy jednak wiedzieli, że sprawa jest praktycznie załatwiona i tylko kataklizm w dwóch ostatnich wyścigach mógł sprawić, że Szymusso straci pozycję lidera. Patrząc jednak na nieprzewidywalność wyścigów, trzeba było się ze wszystkim liczyć. W Ferrari zresztą nikt jakoś szczególnie nie świętował. Owszem, rywalizacja między braćmi a Markovskym była niesamowicie ostra, o czym mówiliśmy wcześniej i w ekipie, której symbolem jest czerwony kolor, panowała ogromna mobilizacja, która przynosiła skutek. Nikt jednak nie chciał wygrywać w taki sposób i nie życzono rywalowi źle. Chciano po prostu go pokonać w równych warunkach, co udawało się w większości wyścigów drugiej połowy sezonu. A tak - było im żal przeciwnika, bo trudno sobie coś takiego wyobrazić. No ale się stało i tym samym - Szymusso był na autostradzie do tytułu. Extremento z kolei na jakiś czas zniknął z radarów, nie pojawiając się zresztą w kolejnym wyścigu. Tutaj również trudno sobie wyobrazić, co musiał czuć ten kierowca. Wiedział, że w kluczowym momencie zawiódł. Nawet nie wypowiedział się po zmaganiach, co miał w zwyczaju. To była po prostu wielka szkoda dla ligi, że taka sytuacja miała miejsce.

Pomijając to, sam wyścig był na pewno ciekawy i bardzo zacięty, ale niestety, objawił też słabość F1 Challenge. Coraz częściej dochodziło do dziwnych sytuacji - choćby kolizja Luisa z Szymussem była niejasna, na powtórce kierowcy Toro Rosso nie było widać, by doszło do kontaktu. Niektóre sytuacje też były wątpliwe, na co zwracał uwagę choćby Kimi Raikkonen, pokrzywdzony czuł się też Użytkownik. Historia tej dwójki jest bardzo ciekawa. Kimi już po sezonie przyznał się, że w lidze F1CH-world jeździł jako Arson. To był jeden z dwóch ludzi nabytych z innej ligi, o której różne opinie w sieci krążyły i niestety, sprawiał ogromne problemy również w naszym przodku. Prowokacyjne momentami zachowanie, przekonanie o własnej wyższości oraz niejasne kwestie szybkiego tempa sprawiły, że wspólnie ze swoim kolegą doprowadzili de facto do rozpadu tamtej ligi. To właśnie wtedy Kubusa poddał się i stwierdził, że nie ma sensu ratować nie swojej w końcu ligi, tylko trzeba założyć swoją, na własnych warunkach. Po ujawnieniu tej informacji nie dopuszczono Kimiego vel Arsona do kolejnego sezonu ligi. Natomiast z Użytkownikiem vel Mitsubishim też jest interesująco. Otóż - jeszcze przed sezonem, gdy dowiedział się o projekcie ExtremeF1, postanowił wszystkich przekonać, że F1 Challenge to archaizm, na którym nie warto się w ogóle ścigać i w gruncie rzeczy pomysł z nową ligą jest do bani. Wywołało to raczej uśmiechy politowania pozostałych, z których większość nie miała dobrych wspomnień z Mitsubishim. Po pierwsze - mieli żal do Roberta, że zakończył przedwcześnie II sezon F1CH-world. Po drugie - wiele kar przyznanych przez niego było bardzo kontrowersyjnych i za każdym razem wywoływały spore emocje. Dlatego duża część osób nie była specjalnie zmartwiona tym, że nie przystąpił do ExtremeF1. Widząc jednak, że ExtremeF1 idzie dobrze, postanowił spróbować swoich sił, ale tak jak się szybko pojawił, tak równie szybko zniknął. Oprócz GP Turcji wziął jeszcze udział w następnym wyścigu w Czechach, gdzie również doszło do kontrowersyjnej sytuacji i Robert stwierdził, że ma dość i nie czuje się winny spowodowania jakiejkolwiek sytuacji, co jednak wcale takie oczywiste nie było. Po tej sytuacji zdarzył się jeszcze sporadyczny kontakt z nim, ale już od kilku lat - definitywnie zniknął z naszego życia.

Jak widać, GP Turcji w I sezonie było wyścigiem niezwykłym. Przypomniało nam o różnych blaskach i cieniach Formuły 1, gdzie niczego nie można przewidzieć i ułamek sekundy może zmienić wszystko. To był kluczowy wyścig tamtego sezonu, ze względu na moment, w jakim się to wszystko odbywało. Gdyby wyścig w Turcji odbywał się na początku kampanii, być może zostałby zapamiętany inaczej. A tak przeszedł do historii jako moment, w którym jeden kolega zespołowy pozbawił drugiego definitywnie szans na mistrzostwo, choć między nimi nie było żadnych napięć. A wiemy, że w przyszłości różnie to bywało. To wszystko sprawiło, że trochę na dalszy plan zeszło pierwsze zwycięstwo Taraska, które było przecież narodzinami nowej gwiazdy ligi. Od tego momentu kierowca pochodzący z Moniek już na stałe został członkiem czołówki. Jak zakończyła się historia pierwszego sezonu ExtremeF1, oraz dlaczego udało jej się doprowadzić kampanię do końca, co nie udało się w poprzednich ligach - o tym w następnym odcinku naszych wspominek. Wszystkim, którzy przeczytali ten tekst - serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że podobało Wam się i chętnie dowiem się o Waszych wspomnieniach z tamtego wyścigu. Zawsze miło, gdy pojawia się reakcja i interakcja na dany tekst. Zaglądajcie dalej na stronę, gdyż kolejne wspominki będą ukazywać się w miarę możliwości. Poniżej - wyniki oraz skrót GP Turcji pierwszego sezonu. Teraz to wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.

Pozycja Kierowca ZespółCzas/StrataPunkty
1. Tarask BAR Honda0:38:19.00325
2. TiDiEj077 Red Bull+ 0:09.05318
3. SzymussoFerrari+ 0:22.50015
4. Luis GarciaToro Rosso+ 0:35.81512
5. SebastioneRenault+ 0:36.80210
6. Kubusa96Ferrari+ 0:44.0158
7. Kimi RaikkonenToyota+ 0:44.8156
8. ExtrementoMcLaren+ 1:21.0814
9. UzytkownikRed Bull+ 1:22.5762
10. Kamillo99Toyota+ 1 okr.1
11. GoldJordan+ 1 okr.0
12. Adventure0Jordan+ 1 okr.0
13. KiroshimaBAR Honda+ 3 okr.0
14. MarkovskyMcLarenNie ukończył0


 Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
 Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
 Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Kanał ligowy - podcasty
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Kubusa96
06-07-2022 21:08
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania Wink

Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum

Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów

Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge

Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum Wink

Poprzednie GP
GP Polski
Wyniki poprzedniego GP:

P.
Kierowca
Team
Punkty
1.
MikruseK
Arrows
25
2.
Pandodo
Lotus
18
3.
Szymusso
BMW
15
4.
After
STR
12
5.
Graczek
McLaren
10
6.
Dymson
Ferrari
8
7.
Patrique2001
STR
6
8.
Norbi
Arrows
4
9.
Rekady
Ferrari
2
10.
Kubusa96
BMW
1

Pole Position: MikruseK (Arrows)
1:09.507


Najszybsze okrążenie: MikruseK (Arrows)
1:10.430