· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
15 zawodników pojawiło się na obiekcie łączącym 13 różnych torów z całego świata. Ze zgłoszonych nie było tylko Wujka z powodów zawodowych. Cała reszta była obecna, a wśród nich jeden z zasłużonych tej ligi - Luis Garcia. Wprawdzie pojechał on tylko w pierwszym sezonie, a w późniejszym czasie incydentalnie wystąpił w treningach, jednak wykonał wiele retransmisji i skrótów wyścigów, starał się także na bieżąco śledzić, co słychać w naszej lidze. Dlatego wiele osób było ucieszonych jego widokiem, a on sam chciał także w ten sposób pożegnać się definitywnie z rywalizacją na torze, uczestnicząc w tym evencie benefisowym. Zawodnicy mieli najpierw zmierzyć się w kwalifikacjach, aby ustalić pozycje startowe do wyścigu. Ułatwieniem było to, że nikt nie musiał się martwić o opony i paliwo, gdyż ich zużycie było wyłączone. Czasówka trwała 7 minut, co w praktyce oznaczało, że każdy zawodnik ma tylko jedną szansę na pomiarowe okrążenie. Z garażu nie wyjechał Luis - przyszedł bowiem z zamiarem pojechania na totalnym luzie, zminimalizowania jakiegokolwiek ryzyka i tym samym - startowania z końca stawki. Od razu do wyjazdu z pit-lane ustawili się MikruseK i Patrique2001, jadący w tym evencie w barwach Jordana. Pozostali odczekali około pół minuty, najpóźniej wyruszył Kubusa96. Dość szybko doszło do chaosu, a Szprycek popełnił błąd w sekcji zapożyczonej z Monako i urwał sobie skrzydło. Postanowił jednak kontynuować jazdę. Z kolei Kubusa źle pojechał w sekcji z Hunagoringu, najechał na antyścinacz i urwał sobie tylny spojler - klasyczny przykład z II sezonu. On także jechał do końca, ale to w słabym tempie i co jakiś czas się obracał. Pozostali zażarcie walczyli. Po niektórych zawodnikach widać było chęć osiągnięcia jak najlepszego wyniku i choć nie rywalizowano o punkty, to byli przygotowani. Ostatecznie, chyba zgodnie z przewidywaniami, najlepszy okazał się duet Prosta. Wygrał Markovsky, jako jedyny schodząc poniżej 4 minut i 40 sekund. Jego przewaga nad Taraskiem nie była duża. Niestety, pozostałych dokładnych rezultatów nie znamy. Stało się tak dlatego, że Kubusa jeszcze nie zdążył skończyć okrążenia (jechał już ponad 5 i pół minuty), a sesja przełączyła się automatycznie, co wynika z tego, jak gra jest skonstruowana. Dla założyciela ligi nie była to jednak wielka szkoda - i tak byłby ostatni, jedyne co, to został sklasyfikowany za Luisem, ale nie robiło to wielkiej różnicy. Pozostali zdążyli skończyć kółka. Czasów zapisanych nie mamy, ale wiemy, że trzeci był Szymusso, a kolejne miejsca zajęli: Patrique2001, Pandodo, MikruseK, Norbi, Rekady, After, Szprycek, Ostachim, Graczek i Kiroshima. Jako ciekawostkę odnotujmy, że After był bardzo niepocieszony faktem kolejnej przegranej ze swoim imiennikiem, mistrzem ostatniego sezonu i w żartach mówił, że skoro nie ma czasów, możemy bez problemu powtórzyć kwalifikacje.
Do powtórki jednak nie doszło, a sama przerwa między czasówką, a wyścigiem, zaplanowanym na pięć okrążeń, była krótka. Niektórzy przy tym przeżywali zaskoczenie, jak długo potrafi trwać przełączanie sesji - długo oczywiście z perspektywy tego, jak to wygląda na rFactorze. Obawiano się troszeczkę startu - po pierwsze dlatego, że okrążenie TOTAL Circuit zaczyna się na Monzy, a wszyscy wiemy, jak wygląda pierwsza szykana. Po drugie - nie mieliśmy pewności, że gra będzie działać w należyty sposób. Po trzecie - do startu przystępowano niemal natychmiast, co dla innych mogło być zaskoczeniem, gdyż przywykli do rozpoczynania po przejechaniu okrążenia formującego. Jednak kierowcy pokazali, że potrafią jeździć na wysokim poziomie i sam start był dość spokojny. Odnotować należy jedynie kłopoty Taraska. Najpierw jego bolid niespodziewanie ruszył z pola i choć cofnął się na właściwe miejsce, to jednak gra odczytała to jako falstart, a ten w F1 Challenge jest karany tylko w jeden sposób - karą Stop&Go. Potem jadący w Proście zawodnik został zahaczony przez Patrique'a i musiał ratować się przed obrotem. Ostatecznie spadł na szóste miejsce. Bardzo dobry początek miał Pandodo. Atomowo z ostatniego pola ruszył Kubusa, ale musiał szybko zwalniać, gdyż doświadczył problemów z przycinaniem gry. W efekcie został ciut z tyłu, razem ze Szpryckiem, ale pozycje oddał im dość szybko Kiroshima, który nie chciał wdawać się w bijatyki. Przy okazji - założyciel ligi dostarczył atrakcji, gdyż zapomniał o wyboju na sekcji toru w Monako. Jego bolid podbiło i obróciło, na szczęście - Szprycek i Kiroshima zachowali czujność. Całkiem udany start miał Luis, ale niestety okazało się, że są to miłe złego początki. Gdy rozpoczęła się sekcja wzięta ze Spa-Franchorchamps, jadący w Mercedesie nasz gość próbował zaatakować mającego problemy Graczka. Niestety, prawdopodobnie w wyniku błędu toru, jadąc po tarce najechał na jakąś teksturę, która wybiła go w powietrze. Luis koziołkował i wylądował pod trybunami, skąd nie miał możliwości wydostania się. Wielka szkoda, że spotkało go takie coś, a jeszcze jak na ironię dotyczy to zawodnika, który jako pierwszy w historii ukończył wszystkie wyścigi sezonu w punktach.
Pozostali walczyli dalej, a działo się niemało. Tarask nie zachował ostrożności podczas walki z Patrique i Pandodo i uderzył tego ostatniego, który w efekcie spadł na dalsze pozycje. Z kolei błąd popełnił Graczek, który stracił panowanie nad bolidem w eskach wziętych z Suzuki. Dziwne problemy zaczął mieć natomiast Norbi. Wyglądało na to, że były to kwestie związane z internetem, w każdym razie - kierowca z Grodziska Wielkopolskiego zleciał w oficjalnej klasyfikacji na sam dół, a gdyż już udało się synchronizować jego połączenie z serwerem, to nagle wylądował pod kołami Ostachima i doszło do niemałej kraksy. Obaj zostali bez przednich spojlerów, a Norbi nawet bez tylnego, co oznaczało 40 sekund postoju u mechaników. Jadący w Mercedesie zawodnik pochodzący z Górnego Śląska mógł być niepocieszony, gdyż do tego momentu wszystko układało się po jego myśli. To nie był koniec atrakcji, gdyż z kolei na drugim okrążeniu na części toru w Stambule Pandodo zderzył się z Afterem i ten drugi został bez skrzydła. W ten oto sposób z piętnastego miejsca na 7. przebił się Kubusa, a za nim w niedalekiej odległości podróżował Szprycek. Cała sytuacja układała się też bardzo korzystnie dla Kiroshimy, który jechał spokojnie i po przygodach kolejnych zawodników wylądował w czołowej dziesiątce. Ligowa maskotka mogła żałować, że za ten wyścig nie ma punktów. Na czele natomiast znajdował się Markovsky, który kontrolował jadącego za nim Szymussa, którego doganiał Tarask. Za nimi znajdowali się Patrique i MikruseK, a dalej był Rekady, który w krótkim czasie nie przysotosował się do F1 Challenge tak, jak do rFactora, ale i tak szło mu całkiem nieźle. Niemniej - Kubusa zaczął niwelować do niego stratę, która w pewnym momencie wynosiła 10 sekund. Na koniec drugiego kółka Tarask zjechał na wykonanie kary Stop&Go, co zrzuciło go o kilka miejsc w klasyfikacji. Przygody przytrafiały się też Graczkowi, zdecydowanie nie czującym się zbyt pewnie na tej platformie, zaś Norbi odrabiał konsekwentnie straty, licząc, że jeszcze uda mu się poprawić swoją 14. pozycję.
Na trzecim kółku cała para poszła w gwizdek w przypadku Kubusy - na Eau Rouge pojechał za szeroko i najechał na antyścinacz, który wybił go w powietrze. Miał jednak szczęście - nie urwał bowiem żadnego elementu samochodu i jedyną stratą, jak poniósł, była utrata pozycji na rzecz Pandodo. Dokładnie w tym samym miejscu numer odstawił After. Potem Kubusie udało się odzyskać pozycję po błędzie Pandodo, ale za jakiś czas ten się odegrał na sekcji zapożyczonej z toru w Szanghaju. Wszystko działo się z korzyścią dla Rekady'ego, który w ten sposób kontrolował swoją przewagę. Długo zanosiło się na to, że wyścig zakończy się wygraną Markovsky'ego. Niestety jednak, siedmiokrotny mistrz ligi nie ma szczęścia do tego toru. Podczas I turnieju ligowego stracił triumf w ostatniej chwili przez awarię samochodu (wtedy awarie były włączone). W tym wypadku natomiast, przez jakiś dziwny błąd gry, miał wypadek na Eau Rouge i kończył wyścig bez przedniego skrzydła. Wydawało się, że wygra Szymusso, ale presję zaczęli wywierać kierowcy Jordana i w końcu znaleźli się oni przed pierwszym mistrzem tej ligi. W międzyczasie Norbi znalazł się przed Ostachimem i Graczkiem. Sama końcówka przyniosła nam jeszcze wiele zmian i interesujących zdarzeń. After po raz drugi wyrżnął się o antyścinacz na Eau Rouge. Natomiast Jordan przekonał się, jak specyficzne był mod na II sezon i że jazda wcale nie była taka prosta. Patrique i MikruseK stracili bowiem panowanie nad samochodem na zakręcie z Hungaroringu i obaj jednocześnie się obrócili. O oba bolidy obił się Szymusso, ale ostatecznie wrócił na prowadzenie i z tej okazji nie mógł już nie skorzystać - dowiózł do mety pierwsze miejsce. MikruseK dojechał drugi, a Patrique - trzeci. W końcówce przygodę miał Rekady, ale jego przewaga była na tyle duża, by obronić czwartą lokatę. Kubusa natomiast spiął się jeszcze w końcówce i zaczął napierać na Pandodo. No i w końcu triumfator GP Niemiec w dwunastym sezonie pękł - pomylił się w ostatnim zakręcie toru, czyli na Parabolice z Monzy, tył stracił przyczepność i musiał ratować się przed obrotem. Kubusa nie omieszkał z tego skorzystać i na centymetry minął rywala. Na dalszych pozycjach niektórzy kierowcy postanowili odstawić komedię. Markovsky jechał siódmy, ale zaczął zwalniać przed linią mety, z kolei Tarask, który prawie go dogonił, postanowił wpaść na metę... w powietrzu, z pełną prędkością odbijajać się od bandy odgradzającej tor od pit-lane. I tym swoim lotem... wyprzedził Marka. Kolejni na metę wpadli Szprycek i Kiroshima, który mógł być naprawdę zadowolony z tego występu i należą mu się słowa pochwały, bo spisał się naprawdę nieźle. W końcówce ligową maskotkę gonił Norbi, ale ostatecznie brakło może dwóch sekund, więc zespołowy mistrz dwunastego sezonu także zatrzymał się przed linią mety i postanowił poczekać na następnego zawodnika, czyli Aftera. Obaj chyba postanowili wjechać na metę równocześnie, ale coś nie wyszło - Norbi był szybciej o ponad 0,3 sekundy. Ostachim z kolei zdążył przyjechać na metę przed Graczkiem.
Bardzo fajnie, że udało się przeprowadzić ten event, zgromadzić tak wiele osób i móc przypomnieć sobie dawne czasy. U niektórych na pewno zadziałał sentymentalizm i mogli wspomnieć swoje początki w tej grze, czy jak startowała ExtremeF1. To, co było pozytywne, to fakt, że nie odnotowano większych problemów z połączeniem, czy lagami. Biorąc pod uwagę, jak źle potrafiło być pod tym względem z F1 Challenge lata temu, na pewno było to miłe zaskoczenie. Dzięki temu dało się powalczyć właściwie bez większych kłopotów i obaw. Także sama jazda była chyba dość przyjemna, ale też niezbyt łatwa, co sprawiało, że trzeba było być skoncentrowanym. Wydaje się jednak, że obecnie przeprowadzenie jednego, zwykłego sezonu na tej platformie byłoby bardzo trudne. Dochodzi momentami do dziwnych rzeczy związanych z grą, o czym choćby przekonali się Markovsky, Tarask i Luis Garcia. Widzieliśmy także, co stało się z Norbim, a Patrique mówił po wyścigu, że wielu kierowców nie widział. Dochodziło także do incydentów, co na pewno wynikało w wielu przypadkach z tego, że dawno nie jechaliśmy na tej platformie, a rFactor daje jednak większe możliwości takiej rywalizacji. Oczywiście, nie zmienia to faktu, że trzeba zachowywać ostrożność, ale też to był oczywiście luźniejszy event, a samo zachowanie zawodników po zawodach pokazuje, że potraktowali to wszystko na zupełnym luzie, jako ciekawe doświadczenie. Zatem na tego typu eventy ta gra - jak najbardziej, ale chyba jednak po tych wielu latach, które minęły i dostępności innych symulatorów, organizacja ligi na F1 Challenge byłaby problematyczna. Trochę szkoda, bo to jednak gra, do której ma się sentyment i też swoją prostotą przyciągała. No ale upływu czasu nie zatrzymamy. Jeśli chodzi o wyniki, to spodziewano się tego, że najszybciej powinni jechać kierowcy, którzy mieli już styczność z tym modem, ale pokazało nam się paru graczy, którzy nie mieli tego przywileju. Wydaje się jednak, że każdy czerpał przyjemność z jazdy i całkiem dobrze się odnalazł na tym modzie. Niemniej - to była jednorazowa historia. Na pozostałe eventy wracamy już na rFactora. W środę o 20:20 rozpoczynamy zmagania w ramach Extrimowej Ligi Mistrzów. Przypominam w tym miejscu, że konieczne jest zapisanie się na listę zgłoszeniową, która zostanie zamknięta we wtorek o 20:30. Tego samego dnia, o 23, odbędzie się losowanie fazy grupowej. Wszystkich bardzo serdecznie zapraszam na to wydarzenie, oraz składam ogromne podziękowania za udział w tym pierwszym evencie. Dziękuję za wspólną zabawę i rywalizację, cieszę się, że na pierwszym miejscu była zabawa i mam nadzieję, że tak pozostanie. Apeluję także o wzmożoną ostrożność, aby dziwne i niepotrzebne sytuacje nie wypaczyły nam wyników - bo choć to luźne zmagania, to jednak rywalizacji nie brakuje, a zawsze milej, gdy każdy rywalizuje w tych samych warunkach. Teraz to już wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum