· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Jedenastu kierowców początkowo stawiło się do walki w pierwszym deszczowym GP w tym sezonie. Emocje zapowiadały się naprawdę wielkie, bowiem wszyscy byli ciekawi, kto na mokrym torze będzie radził sobie najlepiej. Zanosiło się na wielką walkę między bolidami Ferrari a Markovskym, który na mokrym torze zawsze jest bardzo szybki. Było ciekawe, jak poradzi sobie zespół Toro Rosso, TiDiEj oraz powracający do jazdy Gold, którego zakontraktował Jordan.
Kwalifikacje należały do braci z włoskiej stajni, którzy mieli jednak nieco ułatwione zadanie. Ale po kolei. Pierwsza sesja kwalifikacyjna to walka o jak najlepszy czas i poznawanie mokrego toru. Z 11 kierowców 6 miało awansować i była to standardowa grupa. Dobrze pojechali Kubusa i Szymusso, a także Markovsky, który wyszedł na prowadzenie, ale ostatecznie został wyprzedzony przez starszego z prowadzących czerwony bolid. Dalej znalazły się bolidy Toro Rosso, a ostatnią premiowaną awansem pozycję zajął TiDiEj, który nie dał rady zejść z 1:59. Najlepszą pozycję w sezonie w kwalifikacjach zajął WoGX, jednak to jeszcze nie starczyło, by zakwalifikować się po raz pierwszy do Q2. Także nie zrobił tego Extremento, który był niewiele gorszy, a znów dziewiąty był Kamillo99, który jednak robi postępy. Bardzo zawiódł Gold, który jeszcze nie zdążył się chyba dobrze zapoznać z bolidem i skończył dziesiąty. Bez czasu pozostał Kiroshima, który miał problemy z bolidem i okazały się na tyle poważne, że nie pojechał później w wyścigu. Na torze pojawił się tymczasem Afterekk, który oczywiście miał tym samym startować z ostatniego pola. Natomiast w Q2 wielki pech spotkał Marka, który z pewnych powodów nie mógł pojechać w tej sesji i stracił szansę na Pole Position. Tym samym było jasne, że walka o pierwsze pole startowe rozstrzygnie się między braćmi z Ferrari. Tym razem to Szymusso był szybszy i zdobył PP, o 0,2 sekundy był lepszy od Kubusy, który popsuł szansę na wygranie kwalifikacji. Trzecie pole wywalczył TiDiEj, który poprawił się w stosunku do Q1 o 0,5 sekundy i to wystarczyło, by pokonać duet Toro Rosso, choć naprawdę niewiele przegrali Luis Garcia i Matif, który tym razem był gorszy od kolegi i w wyniku kary musiał startować z siódmego pola. Tak więc pierwsza linia dla Ferrari, drugie PP dla Szymka, ale za nimi długa kolejka chętnych do pokonania ich. Wyścig, także z racji deszczu, zapowiadał się pasjonująco.
Rozpoczęło się z małym opóźnieniem i pewnymi problemami, ale w końcu szczęśliwie wystartowaliśmy. Działo się, choć w końcu praktycznie bez wypadków. Kapitalnie wystrzelił z drugiego pola Kubusa i wyszedł na prowadzenie. Jego brat wszedłby w pierwszy zakręt jako drugi, gdyby nie to, że w Jordanie pomylili się i nie dali do kasku Golda wizjera, przez co on nie widział reszty. Wtedy uderzył TiDiEja, który z kolei wpadł w Szymussa i kierowca Ferrari spadł na ostatnie miejsce, a Gold zachował się rozsądnie i wycofał z wyścigu, choć start miał rewelacyjny. Tak oto za plecami Kuby znalazł się Luis Garcia, który także kapitalnie wystartował. Co więcej, kierowca Toro Rosso miał większą prędkość na prostej i wyprzedził kierowcę Ferrari, także sprytnie go wypychając przed zakrętem. Markovsky znalazł się przed Tidkiem, dalej był, WoGX, Kamillo, Extemento, Matif, Afterekk i Szymusso, który był wściekły i zaczął jechać jak w transie. Wyprzedził najpierw kierowcę Toyoty, potem poradził sobie z Extremento, aż w końcu znalazł się na szóstym miejscu, podczas gdy do przodu, na piąte, przebił się Matif. Dochodziło w międzyczasie do ostrych pojedynków między WoGX'em, który wcześniej popełnił błąd i Kamillem. Iskry leciały. Kubusa tymczasem nie odpuścił Luisowi, szybko go dogonił i w ten w jedenastym zakręcie pomylił się, wyjeżdżając za szeroko i momentalnie Kuba to wykorzystał i wyszedł ponownie na prowadzenie. Luisowi z trudem udało się utrzymać za sobą Marka, wydawało się, że lider generalki wyprzedzi rywala, jednak nie udało się to. Szymusso za chwilę wyprzedził natomiast Matifa, jednak doszło tam do małej kolizji, która była dość dziwna, gdyż wydawało się, że kontaktu nie było, zresztą, kierowca STR pretensji nie miał. Extremento z kolei musiał bardzo szybko zjechać do pit-lane. Dynamicznie zmieniała się sytuacja na pozycjach 7.-9., gdzie zaciekle walczył jedyny bolid BAR Hondy z dwoma kierowcami Toyoty. Z przodu także było ciekawie...
A to za sprawą Luisa, który był wolniejszy wyraźnie od Markovsky'ego, jednak podopieczny Franza Tosta pokazał, że jazda defensywna jest jego bardzo mocną stroną. Kierowca McLarena nie dawał sobie rady, choć parokrotnie wydawało się, że już wyprzedzi Luisa, ale jednak cały czas to bolid STR był na drugim miejscu. To oczywiście była woda na młyn dla Kubusy, który spokojnie odskakiwał i miał już cztery sekundy przewagi. Marek atakował, atakował ale nie mógł wyprzedzić no i w końcu stało się – doszło do kolizji. Zawodnicy spadli więc na dalsze pozycje i wykorzystali to TiDiEj i Szymusso. Marek przynajmniej w ten sposób znalazł się przed Luisem, ale był czwarty – chyba nie o takie wyprzedzenie mu chodziło. TiDiEj zatem jechał drugi, zbliżał się do niego Szymusso no i trudno powiedzieć, czy to właśnie zbliżające się Ferrari wywarło presję na Red Bulla, czy coś innego, bowiem Tidek popełnił błąd – obrócił się w zakręcie Eau Rouge, gdzie jest zawsze niebezpiecznie w trakcie deszczu i spadł aż na szóste miejsce. W ten sposób na czele mieliśmy znowu dwa Ferrari. Bezbłędnie jechał Kubusa, który miał bezpieczną, około 9-sekundową przewagę nad bratem. Dalej jechali Marek, Luis i Matif, a TiDiEj popełnił kolejny błąd w Eau Rouge i wylądował na przedostatnim, dziewiątym miejscu. Skorzystał na tym Afterekk, który wyprzedził WoGX'a i znalazł się na miejscu szóstym. Samotnie jechał z tyłu Extremento, który po błyskawicznym pit-stopie miał w planie jazdę już do końca wyścigu bez wizyty u mechaników. W końcu zaczęły się pit-stopy i prawie o zawał swój zespół przyprawił Kubusa, który przy zjeździe do pit-lane na dziewiątym kółku stracił spojler. Na szczęście zespół błyskawicznie wziął drugi i założył raz-dwa razem z oponami i mógł jechać spokojnie dalej. Wyjechał jednak za Markiem i to nie była zbyt dobra wiadomość. Tym bardziej, że McLaren miał chytry plan. Zjechał także Szymusso, bez takich przygód jak brat, ale wyjechał jeszcze gorzej, bo za Luisem, a wiadomo, jak ciężko jest za nim jechać.
Zjeżdżali także inni i w końcu efekty pozytywne swojej taktyki miał Extremento, który przesunął się do przodu. Zjechał Afterekk, jednak w jego zespole pomylili się okrutnie i założyli mu opony przejściowe, które kompletnie nie nadawały się do jazdy. Wkrótce potem znalazł się w boksie z powrotem. Wykorzystał to Extremento, który już był siódmy, TiDiEj przesunął się na miejsce szóste, WoGX był ósmy i dwie ostatnie pozycje zajmowała Toyota. Na prowadzeniu wciąż był Markovsky, który korzystał z tego, że świeższe opony deszczowe wcale nie są lepsze od używanych od 15 okrążeń i trzymał za sobą Kubusę dwie sekundy. Kierowca Ferrari nie kwapił się jednak specjalnie do tego, by stratę zmniejszać, co było oczywiste, ponieważ kierowca McLarena musiał jeszcze zjechać do swoich mechaników. Szymusso walczył z Luisem, długo jednak nie mógł go wyprzedzić, a też nie chciał popełnić błędu i podejmować zbędnego ryzyka, dlatego też czekał na swoją szansę i się doczekał na piętnastym okrążeniu, kiedy to wykorzystał moment i wyprzedził kierowcę Toro Rosso. W końcu nadeszło siedemnaste kółko i dopiero wtedy zjechali Marek i Luis. Było oczywiste, że będą mieć tylko paliwo na te dwa kółka i będą szybsi od pozostałych. Była to nadzieja dla McLarena na wyprzedzenie Szymka, bowiem zwycięzca był znany – Kuba miał bezpieczną przewagę i po prostu miał za zadanie dowieźć bolid do mety. I zrobił to bez większych trudności. Marek zbliżał się do drugiego bolidu Ferrari i w końcówce znalazł się tuż za nim. Gdyby wyścig był dłuższy – Szymek nie miałby szans. Ale tak jak w Meksyku nie mógł wyprzedzić rywala choć był szybszy, tak tutaj był wolniejszy, ale utrzymał go za sobą, zachował zimną krew i sprawił, że Ferrari zdobyło we wspaniałym stylu dublet. Dalej dojechały bolidy Toro Rosso, TiDiEj, Extremento, a potem dwie Toyoty, które wyprzedziły WoGX'a, który pechowo musiał znaleźć się w boksie i stracił w ten sposób trzy punkty. Tak zakończył się pasjonujący, kapitalny, pełen emocji wyścig o GP Belgii.
Zwycięzcą zatem Kubusa, który w końcu miał szczęście, którego tak mu brakowało. Po objęciu prowadzenia wykorzystał błędy innych i w pięknym stylu wygrał. Za nim jego brat, a więc Ferrari doczekało się dubletu. Pech na początku, ale szybkie wyprzedzenie pozostałych i walka do samego końca sprawił, że przebił się prawie jak Jenson Button w Kanadzie pięć lat temu. Tuż za nim Marek, który podtrzymuje świetną passę i znowu znalazł się na podium, choć miał trochę przygód i być może mógł tu nawet wygrać. Dalej Luis, który już na pudle nie stanął, ale jechał naprawdę świetnie i pokazał się z dobrej strony. Naprawdę świetna jego postawa. Matif miał trochę pecha na początku, potem odrobił, ale na więcej niż piąte miejsce stać jego bolidu po prostu nie było. TiDiEj nawet znalazł się na drugim miejscu, ale potem dwa błędy w słynnym zakręcie pozbawiły go szans na wyższe miejsce. Wciąż zatem musi poczekać na miejsce na podium. Extremento znów na siódmym miejscu i pokazał tu konsekwencję w jeździe i zdolność szybkiej zmiany strategii która trochę uratowała mu wyścig. Widać, że radzi sobie coraz lepiej. Afterekk mógł być wyżej, jednak błąd z oponami kosztował go stratę pozycji. Na pewno był to dla niego trudny debiut w lidze, ale z pewnością będzie walczył o poprawę pozycji. Kamillo zdobył pierwsze punkty w karierze i to na pewno dla niego ogromne wydarzenie i wielka radość. Oby zmotywowało go to do dalszej pracy. WoGX miał trochę pecha. W pewnym momencie był piąty, potem spadek po błędzie, ale jechał naprawdę dobrym tempem, jednak na koniec musiał być w boksie i dlatego dopiero dziesiąta lokata, ale z pewnością pokazał, że rozwija się. Gold miał pecha, nie mógł pojechać w wyścigu z powodu problemów, ale starty na pewno będą jego mocną stroną i zapewne jeszcze nie raz będzie mieszał w stawce.
Po tych wielkich emocjach kierowcy wypowiedzieli się na temat wyścigu:
Kubusa96 (Ferrari, P1):
,,Można powiedzieć - nareszcie. Po niepowodzeniach, problemach technicznych i tak dalej, w końcu szczęście było po mojej stronie. Gdy inni musieli ze sobą walczyć, ja jechałem sam i mogłem robić to, co założyłem. Zaczęło się od fantastycznego startu. Luis mnie wyprzedził, ale popełnił błąd i to było moje szczęście, bo wyprzedzenie Luisa to zadanie wyjątkowo trudne. Byłem szybszy więc mogłem uciekać, a Luis zaczął pracować na mnie, bo trzymał za sobą Marka aż w końcu się zderzyli. Później drugi był Szymek i to była sytuacja idealna, bo mieliśmy praktycznie identyczne tempo i mogłem robić swoje. Oczywiście coś musiałem odwalić - zjazd do boksu w moim wykonaniu to była porażka, na szczęście zachowałem chłodny umysł i resztę zrobiłem jak należy. Gdyby nie ten błąd - wyjechałbym przed Markiem, ale nie wyszło źle, bo jechałem cały czas dwie sekundy za nim, a on musiał zjechać, więc sytuacja była idealna. Ostatnie dwa okrążenia zwolniłem, bowiem wystarczyło po prostu dojechać i zrobiłem to. Wygrałem i to mnie bardzo cieszy, bo odrobiłem straty z Australii i Meksyku. Szymek drugi, pojechał najlepiej jak mógł po problemach na początku - brawa dla niego. Brawa dla pozostałych. Odnieśliśmy jako liga wielki sukces - w F1 challenge dziesięć osób na mecie to jest coś wielkiego. Szacun za uważanie na starcie i jazdę do końca. Było wiele pojedynków, incydentów nie brakowało, ale takie są wyścigi. To był właśnie taki prawdziwy wyścig, w którym dzieje się wiele, a potem wszyscy są na mecie. Zawsze tak chciałem i udało się. Brawo dla wszystkich, jestem naprawdę dumny jako szef tej ligi. Jednak nie możemy na tym poprzestać. Trzeba już Belgię zostawić za sobą i myśleć o kolejnych GP, aby było tak samo. Dziś daliśmy przykład, ale na tym nie możemy skończyć. Trzeba to teraz utrzymać. A wiem, że nas na to stać. Teraz trochę odpoczynku i będziemy jechać na domowym torze Ferrari, gdzie na pewno będzie duża presja, ale postaramy się jej sprostać. Na razie się cieszymy, bo Belgia znów była dla mnie szczęśliwa i znów zdobyłem tu z Szymkiem dublet, a przy okazji - pierwszy raz w życiu wygrałem w deszczu i na klawiaturze. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za udział i przyczynienie się do tego pięknego wyścigu. Oby tak dalej!"
Markovsky (McLaren, P3):
,,Kwalifikacje były bardzo pechowe - w Q2 nie przejechałem ani jednego kółka, czego bardzo żałuję, ponieważ w Q1 miałem bardzo dobre tempo. Wyścig dosyć ciekawy. Zaliczyłem niezły start, jednak utknąłem za Luisem, co spowodowało stratę czasu i kilka kolizji przy próbach wyprzedzania, przez co spadłem na 4. miejsce. Potem po postojach rywali udało się wyprzedzić Luisa i wyszedłem na prowadzenie. Kubusa na świeższych oponach nie umiał się do mnie zbliżyć, co mnie zaskoczyło. Po moim postoju wyjechałem za Szymkiem, lecz na manewr wyprzedzania zabrakło połowy okrążenia. Podium to i tak świetny wynik po problemach w kwalifikacjach, z czego się cieszę. Gratuluję pozostałym, że udało się dojechać w jednym kawałku."
Luis Garcia (STR, P4):
,,Moim zdaniem to był jak do tej pory zdecydowanie najbardziej interesujący wyścig sezonu. Legendarny tor, trudne, deszczowe warunki, mocna stawka, którą uzupełnili dwaj nowi, świetni kierowcy znani z ligi F1CH-World - Gold i AftereQPL, mnóstwo walki nie tylko na torze, ale również w kwestii taktyk na pit-stopy - czego chceć więcej? Jeśli chodzi o mnie, to to czwarte miejsce smakuje lepiej niż moje dwa ostatnie podia w Australii i Meksyku, właśnie z powyższych względów. Udało mi się nie popełniać wielkich błędów i jechałem dość równo, nie dając się wyprzedzić przez dłuższy czas Markowi czy Szymussowi, którzy mieli lepsze tempo. Kilka manewrów z pojedynku z kierowcą McLarena na pewno na długo zapadnie nam w pamięci. Chciałem też pochwalić kierowców z dalszych miejsc - bardzo ładnie i bezproblemowo przepuszczali szybsze bolidy podczas dublowania."
TiDiEj (Red Bull, P6):
,,Wyścig do zapomnienia. Najpierw Jordan mnie strzelił, ja uderzyłem Szymka (przepraszam!)... Potem jakimś cudem byłem drugi, ale Eau Rouge DWA RAZY mnie pokonało. W obawie o bolid po prostu ciąłem wyjazd z tej sekcji, będzie kara, czyż nie? Szkoda wyścigu, ale nie zdublowali mnie!"
Extremento (McLaren, P7):
,,Myślę, że to było udane GP w moim wykonaniu. Oczywiście mogło być lepiej ale pamiętam, gdzie się teraz znajduję w stawce. Na starcie było tłoczno ale udało się uniknąć kontaktu, potem przestrzeliłem ostatni zakręt uderzając w bandę. Musiałem użyć biegu wstecznego i spadłem na koniec stawki. Wydawało się, że uszkodzenia są niewielkie ale od tej pory bolid jechał prosto w każdym zakręcie mimo skręconych kół. Musiałem zjechać do boksów, czekając z tym jednak jeszcze jedno okrążenie, ponieważ to dawało mi szansę pojechać wyścig na jeden pitstop i to się udało. Większość wyścigu przejechałem samotnie nie popełniając większych błędów, jadąc po prostu takim tempem, na jakie było mnie dzisiaj stać. Przez chwilę mogłem walczyć z innymi bolidami, które miały inną strategię i ku mojej satysfakcji wyszedłem z tej walki zwycięsko. Reasumując - zabrakło mi testów, których odbyć nie mogłem ale wyścig generalnie na plus. Zbieram doświadczenie, a dojechanie do mety jest sukcesem w tak trudnych warunkach. Gratuluję zdobywcom podium oraz wszystkim innym kierowcom za dojrzałość. Wygląda na to, że cała liga dojrzewa. To cieszy. Z niecierpliwością czekam na kolejne GP!"
Kamillo99 (Toyota, P9):
,,Po dwóch kompletnie nieudanych z początku sezonu wyścigach celem na torze Spa było po prostu dojechać do mety i być może zdobyć jakiś punkcik. W treningu tempo było bardzo słabe i nie liczyłem na zbyt wiele na kwalifikacje i wyścig. Z początku wyścigu tempo było przyzwoite, jednak z czasem zacząłem popełniać błędy na mokrej nawierzchni. Ostatecznie udało się wywieźć z Belgii 2 punkty i teraz z niecierpliwością czekam na tor Monza, gdzie postaram się o lepszy wynik."
Kar po tym wyścigu postanowiono nie przyznawać - kolizje były typowymi incydentami wyścigowymi, kolizja Szymussa z Matifem była bardzo dziwna, Gold nie widział nikogo na starcie i dostaje jedynie upomnienie, podobnie jak TiDiEj, który otrzymuje surową naganę za przekraczanie limitów toru, następnym razem tak gładko nie będzie! Za nami fantastyczne zawody, pełne emocji, zdarzeń, tego, co powinno być w wyścigach. Na pewno to buduje i daje nadzieję, że tak będzie nadal. Pokazaliśmy, że potrafimy jeździć, zwłaszcza na starcie, dlatego mam nadzieję, że to będzie dobry przykład dla wszystkich i w kolejnych wyścigach także tak dobrze będzie to wyglądało. Tego trzeba życzyć nam wszystkim. W generalce liderem nadal Markovsky, ma 10 punktów przewagi nad Luisem i 13 nad Szymussem. Straty odrabia Kubusa, który jest już piąty. Wśród konstruktorów o jeden punkt Toro Rosso wyprzedza McLarena, za to Ferrari bardzo się zbliżyło, a reszta traci bardzo dużo. Pierwsze punkty dla Toyoty, a to oznacza, że nie ma już zespołu, który nie miałby punktów. Następne GP odbędzie się we Włoszech, na kolejnym słynnm torze - Monzy. Za ten wyścig wszystkim dziękuję i mam nadzieję, że dalej też to będzie tak dobrze wyglądać. To tyle. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum