· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Tym razem na torze zobaczyliśmy dwunastu kierowców. Udało nam się wreszcie skontaktować z Extremento, który zrozumiał sytuację i przeniesienie go do Saubera, jednak przy okazji poprosił o cierpliwość. Liczymy, że jeszcze go na torze zobaczymy, choć nie jest to niestety pewne. Dalej nie ma Muerte i kierownictwo Force Indii dało mu czas do wyścigu w Korei Południowej. Tym sposobem indyjski zespół nie miał reprezentanta, bo nie było też xCalpeRa,
choć miał ogromne oczekiwania co do swojego występu. Ostatnim z nieobecnych był z kolei MikruseK, którego wyeliminowały problemy techniczne. Doszło zatem do ogromnego paradoksu, bo kierowca Red Bulla bardzo nie chciał jeździć sam, po to ściągnął Adventure'a, po czym... zostawił go w Australii samego. Oczywiście tę uwagę proszę traktować w kategorii żartu. Do śmiechu za to nie było w Lotusie, w którym po świetnym starcie sezonu sytuacja jakby zaczęła się pogarszać, a kierowcy tego zespołu nie ukrywali, że nie są zbyt dobrze zapoznani z obiektem w Adelajdzie, co - patrząc na skalę trudności - dobrze nie wróżyło. Tymczasem Markovsky po treningu był zdecydowanym faworytem sesji kwalifikacyjnej, jednak początkowo miał problem z zejściem poniżej 1:01.
Kiedy wreszcie to zrobił, do akcji wkroczył Patryk Kręgiel, który po fatalnym występie w Indianapolis (gdzie nadzieje miał wielkie) odżył. Plotki jednak głoszą, że to dzięki odkryciu sekretu Mercedesa. Niemiecki zespół z kolei też początkowo nie mógł tutaj się odnaleźć, aż w końcu Szymusso wykręcił dobry czas, jednak dawało mu to tylko trzecie miejsce, z kolei Kubusa miał trochę problemów i w pewnym momencie spadł na ósme miejsce. Bardzo dobrze pojechał Kamillo99, który tutaj czuł się świetnie, zaś bardzo ciekawy pojedynek stoczyli Norbi i Barti. Słabo poszło Taraskowi, który ledwo zszedł poniżej 1:02, co nie udało się Afterowi, ale on pojechał po prostu na swoim poziomie. Z kolei o niezbyt dobrym przygotowaniu Sorontara świadczył fakt, że przegrał z Adve.
Czas sesji minął i szykowało się na niespodziewane PP dla Ferrari, jednak jeszcze mistrz był na szybkim kółku i ostatecznie pokonał rywala różnicą 0,035 sekundy. Odpalił też Kubusa, który pojechał bardzo szybko w trzecim sektorze i niespodziewanie wylądował na trzeciej lokacie, wyprzedzając nieznacznie brata.
Start zapowiadał się emocjonująco, gdyż różnice na polach są niewielkie, a zaraz po krótkiej prostej startowej kierowcy od razu byli poczęstowani szykaną. Pamiętać też trzeba, że Kamillo i Norbi mieli kary z GP Kanady, odpowiednio dwie i pięć pozycji do tyłu na starcie. Kierowca McLarena startował więc z siódmego miejsca, zaś nowy nabytek Toro Rosso spadł na lokatę jedenastą i za sobą miał tylko Kiroshimę, który w czasówce po prostu był. W końcu kierowcy ustawili się na polach startowych i najpierw ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego, które było spokojne. W końcu więc nastąpił start, na którym kierowcy byli agresywni, ale bardzo rozsądni i kolizji nie mieliśmy, co cieszy. Markovsky obronił się przed Kręglem i został na pozycji lidera, natomiast start nie poszedł Mercedesom. O ile Kubusa stracił ,,tylko" dwie pozycje, tak z bolidem Szymussa znowu stało się coś dziwnego i zanim wicelider generalki się zorientował, to był jedenasty. Z kolei po fantastycznym starcie Tarask i Kamillo znaleźli się przed Kubą, chrapkę na niego miał też Sorontar, ale ostatecznie został na szóstym miejscu. O dziwo, start nie wyszedł Bartiemu i miał ciężki bój z Afterem, po czym do walki z obojgiem włączył się Sorontar. Sytuacja była dynamiczna, aż nadszedł zakręt numer 9. Ta trójka walczyła ze sobą tak zaciekle, że zapomnieli, że nie da się wjechać w zakręt we trzech jednocześnie. O ile Soro był jeszcze ciut z przodu i tak naprawdę nic mu się nie stało, tak Adam i Bartek po prostu musieli się zderzyć. Nie można powiedzieć, by któryś z nich zawinił bardziej czy mniej, to po prostu musiało nastąpić, gdyż tak walczyli, że żaden nie odpuścił. Jakby było tego mało, zawiesili się na tarce i z trudem się z niej wydostali, a Beret do tego nie miał tylnego koła. Mimo to nie odpuścił, zjechał do boksu i jakoś poskładali mu auto, jednak straty były potężne. Kierowca Toro Rosso z kolei okrążenie później już dogonił Kiroshimę, starającego się jechać ostrożnie. Problem polegał jednak na tym, że kierowca Saubera stracił przednie skrzydło i jechał bez niego, After nie wiedząc za bardzo co robi rywal, wpadł w niego zakręcie i obaj musieli przywitać się z mechanikami. Markovsky odskoczył od Kręgla na sekundę i kontrolował przebieg wyścigu, Tarask jechał trzeci, dalej Kamillo, Kubusa, Sorontar, Norbi, Adve i Szymusso.
Po nieudanym starcie młodszy z braci jeżdżących dla ,,Srebrnych Strzał" rozpoczął procedurę ratowania tego wyścigu i starał się jechać swoim tempem. Szybko dogonił Adve i choć kierowca Red Bulla starał się bronić, to wielkich szans nie miał. Potem był już siódmy po błędzie Norbiego i złapał Sorontara, jednak tam doszło do kolizji,
acz zawodnik Lotusa znów wykazał się dobrodusznością. Faktem jednak było, że od tamtego czasu zaczęło się mu wieść coraz gorzej. Nie lepiej było z jego partnerem zespołowym, bo Tarask w słynnej dziewiątce wyjechał za szeroko, a potem miał problemy z tarką i spadł na piąte miejsce. Tym samym Kamil znalazł się na pozycji numer trzy i początkowo jechał pewnie, jednak jadący za nim Kubusa był szybszy i konsekwentnie odrabiał straty. W końcu kierowca McLarena nie wytrzymał, gdy już rywal był za nim i przestrzelił dohamowanie do - a jakże - zakrętu numer 9. To otworzyło Mercedesowi autostradę do podium. Z przodu działo się niewiele. Niby przewaga Markovsky'ego duża nie była, ale jednak poważnego zagrożenia nie było. Kiroshima z kolei konsekwentnie tracił spojlery i po przejechaniu siedmiu kółek miał dość. Wkrótce zaczęły się pit-stopy. Większość kierowców ponownie miała opony super miękkie, wyjątkiem był Kręgiel, który postanowił pojechać drugi stint na miękkim ogumieniu.
To chyba nie było zbyt dobre rozwiązanie. Wprawdzie różnica między oponami z czerwonym paskiem, a oponami z żółtym duża nie była, ale jednak Mistrz Ligi zaczął stopniowo powiększać przewagę. Po drugiej stronie garażu stajni z Woking zapanował natomiast stan zdenerwowania. A wszystko przez to, że Kamilowi jednak udało się stracić przedni spojler, co stało się przez jego nieuważny, za szeroki wyjazd w zakręcie. Tym samym pozycję wyżej znalazł się Tarask, ale zaczął gonić go Szymusso. Potem działo się jeszcze więcej. Po szesnastu okrążeniach odpadł After, który za szeroko wyjechał w dziesiątym zakręcie i gdy bolid obróciło na tarce, to już był tylko pasażerem i nie miał szans na uratowanie wyścigu. Z kolei przygody miała prowadząca dwójka. Choć może w przypadku Marka to nadużycie. Lider bowiem jakoś wyminął dublujących, choć szło to opornie. A tak się złożyło, że akurat jechali blisko siebie. Za to Kręgiel miał pecha. Najpierw o mało nie skończył wyścigu sobie i Adve, a wszystko przez głupotę kierowcy Red Bulla, który obrócił się, przepuścił jednego kierowcę, po czym, nie patrząc po bokach, zaczął się prostować. Jakimś cudem jednak Patryk go minął. Ale po chwili już miał pecha. Sorontar przepuścił go,
jednak po chwili nie zdążył zahamować i wpadł w Ferrari, obracając je. Trudno powiedzieć, kto był bardziej wściekły po tej sytuacji, bo po chwili rozgoryczony przebiegiem tego wyścigu kierowca Lotusa wycofał się z dalszej jazdy. Zostało na torze zatem dziewięciu. Ambicją imponował Barti, który jechał swoim, całkiem niezłym tempem i w sumie miało to sens, bo miał jeszcze perspektywy na dogonienie Adve, który zaczął spisywać się coraz gorzej.
Drugie pit-stopy nic nie zmieniły, na torze natomiast często spotykali się Kamil i Norbi i dochodziło do ciekawej walki. Mieliśmy też pojedynek Szymussa i Taraska i kierowca Mercedesa wyszedł z tego zwycięsko. Po przygodach Kręgiel musiał się już tylko skupić na tym, by spokojnie dowieźć drugie miejsce, bo nie było siły na to, by Markovsky coś sobie zrobił. Bezpieczny był też Kubusa i rywalizował tak naprawdę sam ze sobą. Barti cisnął ile się dało i dostał potwierdzenie od szefostwa, że przy utrzymaniu obecnego tempa jest jeszcze szansa na ósme miejsce. Pozostała ostatnia seria pit-stopów i tutaj także zmian nie było, choć atrakcje już tak. A zadbał o nie Kubusa, który zlekceważył trochę zjazd do boksu i musiał się ratować powrotem na tor i opóźnieniem wizyty u mechaników o okrążenie. Szczęście dla niego, że stan opon mu na to pozwalał. Za to u Taraska znów piętą achillesową okazała się końcówka wyścigu, bowiem po poważnym błędzie musiał zaliczyć dodatkową wizytę u mechaników. Wprawdzie jego piąte miejsce zagrożone nie było, ale jednak został przez lidera zdublowany, a to dla takiego kierowcy jest trochę policzek. W końcówce jeszcze mieliśmy walkę Norbiego z Kamilem, ale jednak ta strata spojlera przez kierowcę brytyjskiego zespołu była kosztowna i nie dało się uratować strategii na trzy postoje. Kamil nie miał pod koniec opon i musiał zjechać raz jeszcze. Pozostała jedna niewiadoma - kto zajmie ósme miejsce. Bartek dopadł bowiem Red Bulla i doszło do walki. Jednak kierowca Ferrari znów miał pecha, bo...
akurat byli dublowani i musiał przepuszczać, przez co stracił czas. Na ostatnim okrążeniu jeszcze spróbował zaryzykować, ale za późno zahamował do trzeciego zakrętu i musiał się ratować przed pocałowaniem bandy. Adve zatem ósmą lokatę utrzymał, a Markovsky cieszył się z wyrównania rekordu ligi w liczbie wygranych z rzędu.
Niektórzy już w ciemno zakładają, że mistrz wygra wyścig, a tutaj nie mogło być po prostu inaczej, bo to tor idealny dla niego. Kolejny raz doszła do tego bezbłędność i taki wynik musiał nadejść. Cieszy go też pewnie fakt,
że Kamil wreszcie dojechał do mety i dowiózł cenne punkty. Wprawdzie miał przygodę, a gdyby nie to, wynik mógłby być jeszcze lepszy, ale jednak zyskał cenne doświadczenie. Mercedesy jak zwykle skuteczne w walce o wprowadzenie przynajmniej jednego bolidu na podium, jednak ostatnio mają trochę nieszczęśliwe starty, zwłaszcza młodszy. Pokazał jednak znów determinację. Dla obu należą się brawa za uniknięcie większych błędów.
Patryk z kolei jest teraz w świetnej formie i kto wie, może jeszcze powalczy o miejsce na podium w końcowej klasyfikacji. Idzie mu bowiem coraz lepiej. Szkoda Bartiego, bo miał tutaj niezłe tempo, ale jednak za ambicję i walkę do końca - wielkie brawa. Źle dzieje się w Lotusie. Po feralnym Monako Tarask popełnia błędy, w końcówkach wyścigu zdarzają się najczęściej i stracił mnóstwo punktów. Nie idzie też Sorontarowi, który ma ograniczony czas na przygotowania i to mu ewidentnie nie pomaga. Oby jednak udało mu się odnaleźć tempo i dalej rywalizował. Norbi pojechał przyzwoicie i zaliczył udany debiut dla nowego zespołu, szkoda za to Aftera,
bo gdyby nie przygody na początku, wyścig mógłby się ułożyć dla niego inaczej. Udany debiut dla Red Bulla Adve,
choć jednak wciąż problemy z regularnością i nad tym powinien szczególnie popracować, bo wydaje się, że wciąż nie wyciąga ze swojego potencjału tyle, ile by mógł. A Kiroshima? No cóż, spróbował na ciężkim torze, powalczył,
ale niestety efekt nie jest zaskakujący... Aż trudno znaleźć słowa po kolejnym takim wyścigu. Pozostaje wierzyć,
że jednak jeszcze zobaczymy go na mecie jakiegoś wyścigu.
Wielu wypowiedzi tym razem nie było, widocznie tak wszystkich ten tor zmęczył. Zobaczmy jednak co udało się zebrać:
Markovsky (McLaren, P1): "Jestem całkiem zadowolony z tego Grand Prix. Czułem się pewnie, a bolid prowadził się jak należy, przez co nie wywołałem wokół siebie dziwnych przygód. Kwalifikacje szły mimo to dość opornie, jednak ostatnie kółko dało mi Pole Position, chociaż szczerze mówiąc różnice między polami startowymi w rzędzie były znikome, także wiedziałem, że kluczowy i tak będzie start. Ten z kolei ponownie zaliczyłem dobry, choć Tidek zaraz skręcił w moim kierunku licząc na to, że mnie zablokuje, jednak miałem lepszą trakcję i udało się odskoczyć. Pierwszy stint jechaliśmy bardzo blisko siebie, dopiero po pierwszym pit-stopie różnica wyniosła więcej niż sekundę. I wtedy zaczęły się problemy z dublowanymi, przez które ja na szczęście straciłem tylko trochę czasu - Tidek zaś miał kolizję z dublowanym Sorontarem i stracił znacznie więcej. Potem pozostało tylko dowieźć samochód do mety, przy okazji trochę się zabawiłem w tryb kwalifikacyjny na ostatnich okrążeniach, dzięki któremu zgarnąłem najszybsze okrążenie. Weekend jak najbardziej dla mnie udany, przed nami Singapur i liczę się z tym, że tam lekko nie będzie - nie wiem za bardzo, czego się spodziewać, ale nie powinno być dramatu."
Kubusa96 (Mercedes, P3): "Na początek chcę lojalnie uprzedzić, że moja wypowiedź może być strasznie długa. Lubię się rozgadać, a do tego mam trochę do powiedzenia. Przede wszystkim tak jak mówiłem po treningu - musiałem przed wyścigiem sporo potrenować. Coś tam zmieniałem w ustawieniach i trochę czasu zyskałem, ale przede wszystkim ten osobisty trening bardzo mi pomógł w regularności. W niedzielę popełniałem dużo błędów, w poniedziałek już ich nie było. Kwalifikacje z początku były ciężkie i bałem się, że wyląduje gdzieś na siódmym-ósmym miejscu. Na szczęście zrobiłem jednak dobre kółko, które dało mi pewną drugą linię i luz. Z tego luzu niespodziewanie wyszło mi bardzo dobre ostatnie okrążenie i wyprzedziłem Szymka, co jednak było trochę kłopotliwe. Jemu czasówka nie poszła za bardzo, powinno być szybciej ale zdarza. Start niestety znowu nam nie wyszedł, przy czym z Młodym stało się coś dziwnego, on mówi że zaspał, u mnie wyglądało, jakby gra go zatrzymała. No trudno, ja musiałem martwić się o siebie, a straciłem dwie pozycje, trochę za późno wystartowałem. Byłem jednak przekonany, że Kamil popełni błąd, a Taraska dogonię. Numer odwalili obaj, choć Kamil i tak jechał naprawdę dobrze, bardzo się cieszę z tego. Potem już po prostu musiałem zrobić to, co było moim celem - uniknąć dodatkowego pit-stopu. Udało się. Bolid prowadził się bardzo dobrze, ja czułem się pewnie. Popełniłem tylko dwa błędy - raz za wcześnie odciąłem trakcję i pocałowałem bandę, na szczęście bez konsekwencji, zaś przy zjeździe na ostatni postój zjeżdżałem za szybko i musiałem wracać na tor, bo byłaby tragedia. Całe szczęście, że miałem zapas z oponami i bezpieczną pozycję. Szymek dojechał czwarty i to już duży sukces. To był bardzo trudny wyścig, długi, na ciężkim torze, z beznadziejnym pierwszym sektorem, którego nie umiałem przejechać. Śmieszne jednak, bo wyjeżdżam stąd z podium, podczas gdy tyle razy startowałem na Albert Park i tam miałem jakiegoś beznadziejnego pecha. Mimo to chciałbym jeszcze do Melbourne wrócić, bo uwielbiam tam jeździć. W Adelajdzie też chciałem zobaczyć jak jest. Zobaczyłem i... na tym podziękuję. Choć jednak w wyścigu już jechało mi się dobrze. Chciałbym pogratulować wszystkim, którzy dojechali do mety, zwłaszcza Bartiemu. Po tak fatalnym początku spróbować naprawić bolid, jechać do końca i jeszcze złapać Adve - szacun. Gratuluję Markovsky'emu kolejnej wygranej i tego, że potrafi tak perfekcyjnie jeździć. Widać, że doświadczenie z LL i F1-O wiele mu dało. To jego przewaga. Teraz z kolei chciałbym zwrócić się do mojego brata. Wiem, że pewnie niektóre wyniki niezbyt go radują, ale on sobie nie zdaje sprawy, jak wiele zrobił, jak fantastyczną pracę wykonuje. Jego wysiłki sprawiają, że w połączeniu z moimi staraniami jesteśmy zespołem doskonałym, a to przecież jest tutaj potrzebne. Każdy może mi zazdrościć takiego team-mate'a i takiego brata. Dziękuję Ci za tę świetną współpracę, dziękuję też za walkę do końca i za cenne punkty. Jesteś świetnym kierowcą i znów to pokazałeś, ratując wyniki w Kanadzie i tutaj. Los to wynagrodzi. Na koniec chciałbym powiedzieć, że nie wiem, jaka będzie dalsza przyszłość ligi. Żeby było śmieszniej, wcześniej myślałem, że to tylko od mojego czasu, moich obowiązków będzie zależało co będzie z ligą. A jest jednak inaczej. Trochę szkoda. Staram się każdemu powiedzieć, żeby podchodził do tych wyścigów tak jak ja - na dużym luzie, szukając frajdy. Jednak wiem, że to nie jest możliwe, a inni mogą mi zarzucić, że fajnie się takie rzeczy mówi, jak regularnie walczy się o podia. Może i tak, ale to nie były moje cele reaktywując ligę na rF. Liczyłem, że będę w środku stawki, dlatego nastawiłem się na frajdę z jazdy, tym bardziej, że dla wielu z nas to może być ostatnia liga. I ja tę frajdę odnalazłem. Zmiana mojego podejścia to było najlepsze co mogłem zrobić. Ale wiem, że inni mogą różnie interpretować pojęcie ,,frajda". Cóż, jest jak jest, zobaczymy co będzie za miesiąc. Kończąc już definitywnie moją wypowiedź, chciałbym zadedykować to podium mojemu śp. dziadkowi. Wczoraj była 3.rocznica jego śmierci. Już drugi rok z rzędu ścigaliśmy się 13 listopada i drugi rok z rzędu zająłem trzecie miejsce. Widocznie to jakiś znak. Teraz Singapur, gdzie czujemy się z Szymkiem jak ryba w wodzie i spróbujemy dać czadu, oczywiście pamiętając, że najważniejsze to bezbłędność i luz. Przepraszam za cholernie długą wypowiedź, ale musiałem to wszystko powiedzieć. "
Otwarcie drugiej połowy sezonu za nami, było dużo emocji, ale jednak na czele nie zmienia się nic. Efekty widać w klasyfikacji generalnej. Przewaga Markovsky'ego nad Szymussem to już 50 punktów. Jeśli dalej tak to będzie wyglądać, to już za cztery-pięć wyścigów może być po wszystkim. Kierowca Mercedesa z kolei stracił to, co zyskał w Kanadzie nad swoim bratem i znów dzielą ich cztery punkty. Najważniejsze jednak dla nich jest to, że znów zdobyli więcej ,,oczek" od Taraska. Kręgiel z kolei już wyprzedził Sorontara. Wśród zespołów nadal dosyć bezpieczny jest Mercedes, który ma 60 punktów więcej od McLarena, który już wyprzedził pikującego ostatnio Lotusa. Czy stajnia z Woking może powalczyć o tytuł zespołowy? Tak, jednak przy założeniu, że Kamillo będzie regularnie punktował i trochę na wyższych pozycjach. Kierowcy nie mają czasu na odpoczynek, bo już pojutrze rozegrany zostanie trening przed GP Singapuru. To tor wymarzony dla Mercedesa. Czy tam znów wrócą do walki o zwycięstwo? Może to Kręgiel doczeka się wygranej? A może Lotus wróci do gry? Odpowiedzi na te wszystkie pytania poznamy za kilka dni. Przy okazji bardzo ciekawe, jak będzie z pogodą, bo ta teraz w Singapurze mocno niepewna. A na dziś to już wszystko. Dziękuję serdecznie za udział w wyścigu na Antypodach i zapraszam do dalszej rywalizacji. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum