· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Trudne początki
Wszyscy dobrze wiemy, jak ciężko było nam wystartować z V sezonem. Pierwotnie miał on ruszyć w styczniu, ambicje i plany były wielkie (powrót do bolidów z różnych sezonów), a tymczasem okazało się to wszystko niemożliwe. Sezon zaczęliśmy od nowa, o tym, dlaczego tak się stało już wiele powiedziano, więc nie będę się tu nad tym rozwodził. Znów były więc bolidy z jednego roku (padło na 2011) i 12 lutego w końcu się zaczęło na torze Albert Park. Wyścig był bardzo emocjonujący, jednak bałaganu narobił wolno jadący samochód bezpieczeństwa, który pojawił się na torze po wypadku Bartiego. Ostatecznie jednak zasłużenie wygrał Markovsky, pokonując Taraska i Szymussa, który stoczył fenomenalny bój z Kamillo99. Jednak pewien niedosyt pozostał, a w Malezji nie było lepiej. Tam SC wyjechał zupełnie niepotrzebnie, a jeszcze wcześniej padł serwer i doszło do sporych przetasowań. Najwięcej stracił Tarask, który pewnie prowadził, a po neutralizacji dostał niezrozumiałą karę od gry i wyścig skończyło dopiero jako dziewiąty. Znów wygrał Markovsky, a poza nim największymi wygranymi byli Barti i Cze$iO, którzy odnieśli swoje życiowe sukcesy. Jedynym plusem tego GP było to, że do mety dojechali wszyscy kierowcy, którzy wystartowali, co zdarzyło się drugi raz w historii ligi (wcześniej w GP Kanady w trzecim sezonie). Po wprowadzonych zmianach w Indiach było już lepiej, ale zwycięzca pozostał ten sam - Markovsky pewnie pokonał Patrique'a2001 i Taraska, dzięki czemu po trzech GP miał ogromną przewagę, a do tego miał duże wsparcie w swoim zespołowym koledze - Kamillo każdy z wyścigów kończył na miejscu czwartym.
Pech mistrza, atak Taraska
Kolejne dwa wyścigi rozegrano na nieznanych nam dotąd torach w Assen i Zolder. W Holandii dużego pecha miał Markovsky, który nie tylko nie wygrał wyścigu, ale w ogóle nie stanął na podium, co było prawdziwą sensacją. Stało się to bowiem po raz pierwszy - wcześniej albo był na pudle, albo nie dojeżdżał do mety. Wtedy natomiast w wyniku kolizji z Norbim na początku musiał odrabiać i udało mu się dobić do czwartego miejsca. Znakomicie w kraju tulipanów czuł się Tarask, który pewnie wygrał, pokonując Bartiego i Kamila. Kierowca Lotusa Renault potwierdził tym samym, że w tym sezonie będzie walczył o naprawdę wysokie cele. Miał ogromne ambicje w Belgii, gdy okazało się, że będzie to wyścig deszczowy, ale skończyło się klapą, bo nie ukończył wyścigu. A Tarask odniósł drugie z rzędu zwycięstwo, Markovsky tym razem był drugi, a pierwsze w sezonie podium zdobył Patrique. Belgię zapamiętano jednak z dwóch powodów - po pierwsze poświęcenie Kiroshimy, który wypchnął z policjantów Kubusę96, ratując mu wyścig, a po drugie - dziesięć kierowców na mecie, co na deszczu bardzo cieszyło biorąc pod uwagę, że w poprzedniej kampanii w trzech deszczowych wyścigach największa liczba kierowców na mecie to sześć...
Dziwna seria Lotusa Renault
Trudno logicznie wytłumaczyć to, co działo się z kierowcami stajni z Enstone. Jeździli bowiem dosłownie w kratkę. Gdy jeden dojeżdżał do mety, zazwyczaj na podium, drugi nie kończył wyścigu, a potem się zamieniali. Nie inaczej było we Włoszech i Hiszpanii. Na torze Imola Barti zdobył dość duże punkty, a Patrique do mety nie dojechał. Z kolei w Barcelonie Patrique wywalczył podium, natomiast Bartiego ukarano dyskwalifikacją za falstart. Zresztą, światła w Hiszpanii zaskoczyły nie tylko jego. Podobny los spotkał Kiroshimę, za to u Kubusy skończyło się karą przejazdu przez boksy, a po różnych przygodach z trudem zdobył punkt. Jak się miało okazać, od Zolder Tarask i Markovsky mieli się zamieniać na pierwszym i drugim miejscu. Na Półwyspie Apenińskim lepszy był kierowca McLarena (tam trzeci był Kamillo), a na Półwyspie Iberyjskim rządził już zawodnik stajni z Maranello, co oznaczało, że aktualny mistrz ligi wciąż miał 20 ,,oczek" przewagi.
Świetne wyścigi za oceanem
Chyba nikt nie ma wątpliwości, że najlepsze wyścigi jak do tej pory rozegrano na kontynentach amerykańskich. W USA mieliśmy kilka bardzo ciekawych pojedynków, szczególnie za plecami najlepszej dwójki. Markovsky okazał się lepszy od Taraska, a trzeci był Kamillo, który strategią pokonał Szymussa. Jeszcze ciekawiej było za ich plecami. Do ostatnich metrów ważyły się losy piątego miejsca, które ostatecznie wywalczył Barti, wygrywając z Norbim i Kubusą, a w pewnym momencie tej grupy trzymał się też Szprycek. Mieliśmy także dość rzadki widok rywalizacji na samym końcu stawki, gdzie walczyli Muerte19991 i Mikuś. Jeszcze lepszy wyścig mieliśmy na trudnym torze w Argentynie, gdzie było po prostu wszystko - piękne pojedynki, kolizje, pomyłki. Wygrał Markovsky, który choć robił błędy i nawet dostał karę, to wygrał z Taraskiem o dosłownie centymetry. Najniższy stopień podium zdobył Patrique, ale mogliśmy też obserwować walkę do końca Kubusy z Norbim, a wcześniej przez prawie cały wyścig blisko siebie jechali Szprycek, After, Szymusso, Adventure i Mikrus. Szczególnie pochwalić należy tych dwóch ostatnich, którzy choć skończyli wyścig bez punktów, to pokazali się z naprawdę dobrej strony. Do mety nie dojechał tylko jeden kierowca, co jak na tak ciężki tor jest świetnym wynikiem.
Subiektywne spojrzenie
Przypomnieliśmy sobie, co działo się do tej pory, teraz trochę własnej opinii na temat tego co się działo. Tak się zastanawiam, czy to dobrze dla ligi, że o zwycięstwo rywalizuje tylko dwóch kierowców? Z jednej strony na pewno wolelibyśmy, żeby różnorodność była większa, z drugiej lepiej, że jest ich dwóch, niż miałby być tylko jeden. Zresztą, to częste dla F1, że o tytuł rywalizowało co najwyżej dwóch. Teraz wprawdzie Markovsky ma dość bezpieczną przewagę i szczerze mówiąc, jeśli miałbym postawić pieniądze, to właśnie na niego. Nie zamierzam jednak skreślać Taraska, który już udowodnił, że w tym sezonie jest dla mistrza godnym rywalem. Kluczowe będą najbliższe azjatyckie wyścigi. Jeśli w nich przewaga kierowcy McLarena nie wzrośnie, to wszystko może się zdarzyć. Osobiście życzyłbym sobie, żeby walka między nimi trwała do ostatniego wyścigu w Poznaniu, a wtedy niech po prostu wygra lepszy.
Jeśli jednak miałbym wystawić komuś najwyższą ocenę, to nie żadnemu z tej dwójki walczącej o mistrza, ale Kamilowi. Można o nim mówić różne rzeczy, nierzadko śmiejemy się z niego (szanuję za dystans do siebie), niekiedy jest denerwujący (uważam, że jego sposób bycia zmienił się bardzo od momentu, gdy zaczynał karierę simracingową), ale w tym sezonie jest po prostu kozakiem. Ustabilizował jazdę, ukończył wszystkie wyścigi, trzy razy stanął na podium, wyższą kulturę prowadzenia samochodu i lepsze zachowanie w kontakcie widać gołym okiem. Zresztą porównajmy jego wyniki z poprzednimi sezonami w pierwszej połowie (tu, jak i w innych statystykach nie będę uwzględniał sezonu drugiego, co chyba jest zrozumiałe):
S1: dziewięć startów, cztery ukończone, najwyższe miejsce na mecie: 8
S3: siedem startów, sześć ukończonych, najwyższe miejsce na mecie: 3
S4: siedem startów, dwa ukończone, najwyższe miejsce na mecie: 6
Widać zatem, że postęp jest ogromny, zwłaszcza w porównaniu z poprzednim sezonie. Niby porównywalnie było w trzecim sezonie, ale jego wyniki były wtedy różne. Poza tym, popsuł drugą połowę sezonu, a teraz zanosi się na to, że będzie inaczej. Zdecydowanie współpraca z Markovskym przyniosła efekty. Zastanawiam się, skąd wzięła się ich współpraca i dlaczego tak świetnie im to wyszło. Podobieństwo charakterów? Być może. Jedyne, do czego można się przyczepić, to ścinanie zakrętów, ale to na razie nie jest tak duży problem. Na pewno wszyscy będą mu się przyglądać z zainteresowaniem. Jest faworytem do trzeciego miejsca na koniec, ale on jeszcze w tej sytuacji nie był. Teraz presja będzie rosnąć z każdym kolejnym wyścigiem i zobaczymy, czy sobie z nią poradzi. Najbliższe dziewięć wyścigów będzie dla niego prawdziwym testem.
Za jego plecami tabela jest niezwykle płaska. Aż pięciu kierowców zaciekle walczy o czwartą pozycję. Największe ambicje mają zawodnicy Lotusa Renault. O ich dziwnej przypadłości już pisałem wcześniej, natomiast wydaje mi się, że kółko różańcowe z województwa świętokrzyskiego podchodzi właśnie do wyścigów za ambitnie, a ich trudne charaktery nie pomagają w tym wszystkim. Patrique niejednokrotnie mówił, że chce walczyć o mistrzostwo, tymczasem rzeczywistość jest zupełnie inna, a do tego dobija go fakt, że od czwartego sezonu nie wygrywa wyścigu. Porównałbym go z Maciejem Kotem, który również ewidentnie nie radzi sobie z faktem, że nie jest czołowym skoczkiem świata. Barti z kolei źle znosi porażki, z czego sam zdaje sobie sprawę, jednak sama świadomość to za mało. Trzeba wykazać więcej silnej woli, by móc odpowiednio złe wyniki znosić. Mam nadzieję, że kierowcy stajni z Enstone nie odbiorą moich słów jako obrazę, bo nie jest to absolutnie moją intencją, jednak skoro zdecydowałem się napisać coś w rodzaju felietonu, nie mogę nie napisać tego, co widzę. Poza tym są to sympatyczni ludzie i na pewno bardzo dobrzy kierowcy, dla których ostatnio pojawiła się nadzieja, bo w Argentynie zdobyli w końcu oboje dość duże punkty, jeśli jednak ma się to stać dla nich regułą, powinni nieco zmienić swoje podejście i przede wszystkim nie myśleć o tym, by gonić Kamila za wszelką cenę, bo właśnie takie myślenie ich najprędzej zgubi.
Nieraz już słyszałem głosy, jak to wielkim zaskoczeniem jest słabszy sezon w wykonaniu moim i mojego brata, czyli słynnego już duetu braci, którzy do tej pory wygrywali wszystkie sezony zespołowo. Fakt, idzie nam słabiej, ale ja osobiście wiedziałem, że w końcu taki sezon przyjdzie, a już zwłaszcza na tej fizyce jazdy, która ewidentnie nam nie leży. Osobiście jednak ze swoich wyścigów jestem zadowolony, bo poza Hiszpanią, pojechałem naprawdę dobrze i zdobyłem właściwie tyle, ile mogłem, a stoczyłem też kilka fajnych pojedynków, co jest dla mnie najważniejsze. Jeśli chodzi zaś o Szymka, to jeśli przyjrzymy się dokładnie jego wyścigom, to wyjdzie znowu na to, że jest największym pechowcem ligi. Przypomnijmy sobie - w Malezji stracił na restarcie. W Indiach szło mu dobrze, miał ciekawy plan, ale wysiadł mu internet. We Włoszech problem techniczny sprawił, że cudem dojechał do mety. W Argentynie dobrze, że w ogóle wystartował i dał radę mimo ogromnych trudności zdobyć punkt. Cztery wyścigi, w których nie ze swojej winy zajmował miejsca niższe niż powinien. Jak wyliczyłem, stracił na tym wszystkim około 20 punktów. To jest już jednak gdybanie, to było i już się tego nie zmieni. Jednak wyścigi w Hiszpanii i USA pokazały, że Szymek wciąż wiele potrafi, a zważywszy na to, że drugie połowy sezonu miał zawsze lepsze, to jeszcze trzeba się z nim liczyć. W tej naszej piątce jest jeszcze Norbi, którego po cichutku gromadzi punktu, ale zajmowanie szóstych i siódmych to chyba nie do końca to, czego chciał. Przejście do Ferrari i współpraca z Taraska bez wątpienia podniosła jego umiejętności, popełnia mniej błędów, ale jednak ciągle czegoś brakuje, my mógł od czasu do czasu łapać podia, co na pewno jest jego marzeniem. Ale to groźny zawodnik i będzie trzeba się z nim liczyć. Przy okazji - fajnie by było znów popatrzeć na kilka pojedynków tego kierowcy z Bartim, bo ta dwójka wyjątkowo lubi ze sobą walczyć i robi to naprawdę dobrze.
Ciekawie też powinno być w walce o dziewiąte miejsce między Szpryckiem i Afterem. Obu kierowców dzieli tylko punkt, wydaje się, że delikatna przewaga jest po stronie kierowcy Virgina, bo prezentuje nieco lepsze tempo, ale zawodnika Toro Rosso absolutnie nie można stawiać na straconej pozycji. Ma on bowiem duży atut - jeździ pewnie i spokojnie, ciągle gromadzi punkty. Do tego, jeśli ma tempo, jest w stanie naprawdę wiele zdziałać. Miał trochę pecha w tym sezonie, ale o nim nie można zapominać, a właśnie wtedy, gdy nikt na niego nie stawia, on jest najskuteczniejszy. Poza tym, widzieliśmy już pojedynki między tą dwójką w Belgii i Argentynie, które były naprawdę ostre, ale bardzo fair i przede wszystkim widowiskowe, dlatego też jeszcze tutaj na pewno wiele może się zdarzyć. Kilka ciepłych słów należą się też Mikrusowi, który ukończył wszystkie wyścigi i zdecydowanie poprawił swoją jazdę. Jego dorobek punktowy nie jest może imponujący i może być mu trudno pobić swój rekord z poprzedniego sezonu (31,5 punkta), bo też poziom ligi poszedł do góry, ale jednak cieszy ewidentna poprawa. Następnym krokiem powinna być poprawa tempa, ale czy na to go stać? Trudno mi powiedzieć. Mogliśmy jednak się przekonać, że stać go na naprawdę dobrą jazdę, że potrafi walczyć i jestem bardzo ciekaw, jak poradzi sobie w drugiej połowie sezonu.
Szkoda mi Kiroshimy i Adve. W przypadku tego pierwszego paradoks polega na tym, że jeździ lepiej, a punktów nie ma, co zdarzyło się po raz pierwszy w karierze. Co gorsza, prognozy też nie są za ciekawe. Nie dlatego, że Kiro to słaby kierowca. Po prostu, poziom poszedł do góry i o punkty jest coraz trudniej. Ratunkiem byłoby zbliżenie się do pozostałych, ale czy na to go stać? Barti twierdzi, że tak, tylko wymagałoby to zmiany stylu jazdy, ja jestem nieco bardziej sceptyczny. Wydaje mi się, że i tak już dużo zrobiliśmy, a problemy zdrowotne Kozy sprawiają, że jest mu naprawdę ciężko. Ja jednak będę mu kibicował i mam nadzieję, że coś wpadnie, zresztą, przeczucie mi mówi, że tak będzie. Do Adve natomiast nie możemy pretensji, że wybrał taką szkołę, jaką wybrał, w końcu edukacja jest ważniejsza od ligi. Ale uważam, że nie wykorzystał zupełnie swojego potencjału, bo naprawdę były wyścigi, w których pokazał, że potrafi jeździć na co najmniej przyzwoitym poziomie. Trzeba też przyznać, że nigdy nie miał szczęścia do team-mate'ów, a taki dobry mógłby mu też pomóc. Jeśli będzie trenował w wolnym czasie i da z siebie wszystko w wyścigach, których wystąpi, to powinien poprawić swój bardzo marny jak na razie dorobek punktowy. Jest jeszcze Muerte i w jego przypadku bardzo bym chciał, żeby w końcu przejechał sezon do końca. W tej chwili regularnie jest z nami na Slacku, co jest dobrym znakiem, chce też trenować, a pokazał nam już niejednokrotnie, że to nie jest zawodnik, którego wszyscy będą dublować w każdym wyścigu. Stać go na plasowanie się w okolicach ósmego miejsca i jeśli zdrowie mu dopisze i nie będzie miał przygód, to naprawdę może nas jeszcze zaskoczyć, czego mu bardzo serdecznie życzę.
Ogólnie rzecz ujmując, udało nam się opanować sytuację po chaotycznym starcie, który okazał się złym miłego początkiem. To może być najlepszy sezon w historii, w którym naprawdę jeszcze wiele się może zdarzyć i możemy mieć przetasowania w klasyfikacji generalnej. I szczerze mówiąc, bardzo na to liczę, że walka będzie do ostatnich okrążeń tego sezonu i zobaczymy jeszcze wiele naprawdę ekscytujących pojedynków.
Fakty i liczby
Zerknijmy teraz na to, co mówią nam różne statystyki w tym sezonie. Na początek weźmy pod lupę różne ciekawostki:
- Markovsky pobił swój rekord liczby punktów zdobytych w pierwszej połowie sezonu. W pierwszym sezonie zdobył ich 173, teraz ma 198.
- Kamillo99 już teraz ma więcej punktów (101), niż przez cały poprzedni sezon (94). Zresztą, już prawie pobił swój najlepszy wynik z trzeciego sezonu, w którym zgromadził 103,5 punkta.
- McLaren pobił rekord zespołu Ferrari z pierwszego sezonu w liczbie zgromadzonych punktów w pierwszej połowie sezonu. Wtedy stajnia z Maranello miała 257, teraz ekipa z Woking ma 299.
- Choć Patrique2001 zajmuje piąte miejsce w klasyfikacji kierowców, to on ma najwięcej nieukończonych wyścigów w tym sezonie - 4.
- Nie licząc debiutantów, tylko Barti poprawił swój najlepszy wynik w wyścigu, zajmując dwukrotnie drugie miejsce.
- W tej połowie sezonu pojechało dziewiętnastu kierowców, co jest wyrównaniem najlepszego wyniku z sezonu trzeciego. Dla porównania, przez cały poprzedni sezon pojechało nas tylko piętnastu.
- Pierwszy raz zdarzyło się, by tylko dwóch kierowców wygrało wyścig i startowało z Pole Position.
- Siedmiu kierowców przynajmniej raz stanęło na podium. To najmniej w historii ligi.
- Pierwszy raz wystąpiła sytuacja, że jakiś zespół po dziewięciu wyścigach nie ma koncie choćby punktu. Zespole HRT, pora to zmienić!
- Pierwsza połowa sezonu trwała tylko 42 dni, czyli rekordowo szybko.
- Aż sześciu kierowców punktowało we wszystkich dziewięciu wyścigach. Są to Markovsky, Tarask, Kamillo99, Norbi, Kubusa96 i After. Wszystkie wyścigi ukończył też MikruseK, ale on trzy razy znalazł się poza punktowaną dziesiątką. Dla porównania - do tej pory tylko jeden kierowca w historii ligi ukończył wszystkie 18 wyścigów i zrobił to w punktach. Jest to Luis Garcia.
Teraz przyjrzymy się statystykom i liczbom związanym z dotychczasowymi wyścigami. Na początek zobaczmy średnią pozycję startową oraz średnią pozycję na mecie poszczególnych kierowców (pod uwagę wziąłem zawodników aktualnie jeżdżących oraz mających przynajmniej trzy wyścigi na koncie):
Markovsky: K: 2,22, W: 1,55
Tarask: K: 1,77, W: 2,33
Kamillo99: K: 6, W: 4,22
Barti: K: 4,66, W: 6,88
Patrique2001: K: 4,22, W: 5,88
Norbi: K: 6,44, W: 6,22
Szymusso: K: 5,66, W: 6,88
Kubusa96: K: 6,22, W: 6,44
Szprycek: K: 7, W: 7,16
After: K: 10,66, W: 8,33
MikruseK: K: 10,22, W: 9,88
Adventure0: K: 12,6, W: 11,4
Kiroshima: K: 12,5, W: 12
Teraz pod lupę weźmiemy, jaką pozycję kierowcy zajmowali najczęściej w kwalifikacjach i wyścigu:
Markovsky: K: 1 (5 razy), W: 1 (6 razy)
Tarask: K: 1 i 2 (4 razy), W: 2 (4 razy)
Kamillo99: K: 7 (3 razy), W: 4 (4 razy)
Barti: K: 3 (4 razy) W: 2 i 5 (2 razy, przy czym trzykrotnie nie ukończył wyścigu)
Patrique2001: K: 2 i 5 (3 razy), W: 3 (3 razy, przy czym czterokrotnie nie ukończył wyścigu)
Norbi: K: 7 (4 razy), W: 7 (5 razy)
Szymusso: K: 4 i 6 (3 razy), W: 4, 5 i 10 (2 razy)
Kubusa96: K: 6 (3 razy), W: 5 i 6 (3 razy)
Szprycek: K: 9 (2 razy), W: 6 i 9 (2 razy)
After: K: 9 i 10 (2 razy), W: 8 (4 razy)
MikruseK: K: 10 (5 razy), W: 9 (3 razy)
Adventure0: K: 12 (3 razy), W: 11 (2 razy)
Kiroshima: K: 12 i 13 (3 razy) W: 11 (3 razy)
Pamiętacie zapewne Team-Mate Wars, czyli w tłumaczeniu na polski, bitwy między kierowcami z jednego teamu. Polegało to po prostu na pokazaniu, ile razy jeden z kierowców był lepszy od swojego zespołowego kolegi w kwalifikacjach i wyścigu. Teraz przedstawię to tutaj, przy czym pod uwagę wezmę tylko pięć czołowych zespołów, bowiem w nich właśnie obaj kierowcy zawsze brali udział.
Kwalifikacje:
McLaren: Markovsky 9:0 Kamillo99
Ferrari: Tarask 8:1 Norbi
Lotus Renault: Patrique2001 6:3 Barti
Sauber: Szymusso 5:4 Kubusa96
Toro Rosso: After 5:4 MikruseK
Teraz porównamy to, co w tym sezonie z poprzednimi. Najpierw przyjrzyjmy się średniej frekwencji na wyścigach w pierwszych dziewięciu wyścigach:
S1: 12,44
S3: 11,88
S4: 11,77
S5: 13,22
A teraz zobaczmy średnią liczbę kierowców na mecie:
S1: 8,88
S3: 9
S4: 7,55
S5: 11,22
Ta ostatnia statystyka doskonale obrazuje, jak duży postęp w tym sezonie zrobiliśmy. Ale na tym nie możemy poprzestać. Aby utrzymać tę dobrą tendencję, musimy jeszcze mocniej pracować, jeszcze bardziej się starać i jestem przekonany, że na to nas stać. To już wszystko, jeśli chodzi o podsumowanie pierwszej części sezonu. Teraz nie pozostaje nic innego, jak rozpocząć drugą połowę rywalizacji. Serdecznie zapraszam już w dniach 8-9 kwietnia na wyścig w Japonii. Liczę, że będzie nas jak najwięcej i damy z siebie wszystko, ponieważ wszyscy dobrze wiemy kto będzie i w jakim celu. A na ten moment to wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum