· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Do kwalifikacji przystąpiło trzynastu kierowców, Piter1998 miał dołączyć dopiero po ich zakończeniu. Nie było Matifa, o którym słuch zaginął i Karlika, który nagle doznał olśnienia, że jednak ten dzień mu nie pasuje. Po wczorajszym dość niespodziewanym treningu i małych różnicach spodziewano się dużych emocji. Pozostawała też kwestia tego, czy na pewno wszyscy pojadą na jeden pit-stop. Oto raczej nie musieli się martwić w Renault, Benettonie i Force Indii, a po części w Williamsie. Czasówkę zaczął Matiie na super miękkiej mieszance, jego czas był taki sobie. Za to Yayo wybrał opony ultra miękkie, czas był niezły, choć i tak sekundę gorszy od najlepszych wyników treningu. Ale okazało się, że inni mieli problem pobić to. MikruseK, którego ostatnia forma bardzo spadła, na ultra miękkich oponach nie popisał się, bardzo wolno i asekuracyjnie pojechał Kiroshima, ale jednak - jak się okazało - kierowca Jaguara wcale nie miał okazać się najwolniejszy. Oto bowiem błędy kosztowały Aftera i Patryka Kręgla pozycje za ligową maskotką i znaleźli się w tarapatach, gdyż na prostej startowej wcale nie było dużo miejsca. Jeszcze gorzej poszło Norbiemu, który nie wykręcił czasu, choć miało to ponoć związek z kłopotami technicznymi. Kubusa96 (opony miękkie) jechał nieźle, ale ostatni zakręt nie był dobry w jego wykonaniu i okazał się gorszy od Yaya o ponad 0,2 sekundy. Bartiemu (także ogumienie z żółtym paskiem) poszło lepiej, ale jednak stracił 0,031 sekundy do kierowcy Ferrari. Blisko był też Szymusso, jednak zepsuty pierwszy zakręt sprawił, że był za kierowcą Force Indii. Nieznacznie, ale jednak. Tarask, który jako jedyny z czołówki wybrał ogumienie super miękkie, także nie pokonał Yaya, wyprzedzając Bartiego o... 0,001 sekundy. Markovsky, którego wybór mógł być wobec decyzji Taraska zaskoczeniem, zawalił okrążenie i wylądował dopiero na szóstym miejscu. Ostatni jechał spóźniony Kamilo, ale też popsuł okrążenie i skończył na dziewiątej lokacie, przed Kiroshimą. Skończyło się zatem sensacyjnym Pole Position Yaya i chyba najmniejszymi różnicami w czołowej szóstce w historii kwalifikacji.
Po tym wszystkim start zapowiadał się jeszcze bardziej pasjonująco. Ale ten się opóźniał, głównie z powodu kolejnych nagłych problemów Szymussa. W końcu jednak, po dołączeniu Pitera, czternastu zawodników przystąpiło do okrążenia rozgrzewkowego i liczyliśmy na wielkie emocje. Niestety, u kierowcy Williamsa spokój nie trwał długo i już w jego trakcie zaczęło go potężnie lagować. Efekt był taki, że tak naprawdę mieliśmy już do czynienia z ,,duchem", który najpierw uderzył (na szczęście delikatnie) Markovsky'ego przy ustawianiu się na starcie, a potem po zgaśnięciu czerwonych świateł w ogóle nie ruszył. O ile jeszcze mistrzowi ligi jakimś cudem udało się go minąć, tak pecha miał Mikrus, przez co urwał przednie skrzydło, a kolizji nie uniknęli też Kiroshima, Kręgiel i Matiie. O ile dwóch ostatnich poniosło ,,tylko" straty czasowe, tak kierowcy Manora i Jaguara nie mieli przedniego skrzydła i po chwili skończyli wyścig na bandach. Tym samym już po starcie nie jechała trójka (bo Szymusso oczywiście też), co ostatni raz zdarzyło się w epoce kamienia łupanego. A co z przodu? Yayo utrzymał prowadzenie przed Taraskiem, świetnie ruszył Markovsky, który wyprzedził Kubusę i tradycyjnie przeciętnie startującego Bartiego, który tym samym stracił dwie pozycje. Za nimi przyczaili się After (świetny start), Kamilo i Norbi, zyskał też Piter, który był dziewiąty. Potem błąd popełnił Kubusa, co skończyło się spadkiem na ósmą lokatę, a Yayo prowadzeniem cieszył się tylko około pół okrążenia, kiedy po błędzie spadł za Markovsky'ego i Taraska. Kierowca Renault, mimo teoretycznie wolniejszych opon, wyprzedził wicemistrza ligi, ale walka dopiero miała się rozpocząć. Po chwili natomiast Yayo popełnił jeszcze większy błąd i wtedy było już jasne, że to Pole Position niczego więcej niż miłego wspomnienia do statystyk mu nie da.
Od początku rozgorzała walka, przy czym pierwsza trójka uciekła. Początkowo walczyli między sobą tylko Markovsky z Taraskiem, a Barti przyglądał się im będąc dwie sekundy za nimi, ale wkrótce zaczął korzystać na walce tej dwójki i zbliżał się do niej. Z kolei o czwarte miejsce walczyli After, Norbi, Kamilo i Kubusa. Szczególnie ciekawie było między dwoma ostatnimi, którzy nie oszczędzali się i ostro walczyli, choć przy tym zdarzały im się delikatne wypady z toru. Bardzo dobrze radził sobie After, ale to trwało do ósmego okrążenia, kiedy popełnił błąd w przedostatnim zakręcie, obrócił się i stracił bardzo dużo czasu. Yayo z kolei nieco otrząsnął się po słabym starcie i zaczął gonić, wykorzystując ultra miękkie opony, dzięki czemu wyprzedził Kubusę, któremu zdarzył się kolejny błąd. Zdecydowanie to nie był dzień kierowcy Williamsa. Z tyłu do Pitera dojechali Kręgiel i Matiie i wyprzedzili go, ale kierowca z Radlina skarżył się bardzo na bolid, który był uszkodzony po wydarzeniach ze startu. W końcu na ósmym okrążeniu popełnił kolejny błąd i miał dość dalszej jazdy, wycofując się z wyścigu. Potwierdziło się zatem, że to nie jest tor dla niego, zwłaszcza w jego obecnej formie. Zatem tylko dziesięciu pozostało na torze i w Jaguarze odtańczyli taniec radości, bo punkty stały się pewne. A Piter jechał bezbłędnie, choć zdecydowanie za wolno, by móc myśleć o rywalizacji z którymś z kierowców. W tym czasie do prowadzącej dwójki dojechał Barti i zrobiło się nieprawdopodobnie ciekawie, ale jednak kierowca Force Indii nie wytrzymał ciśnienia i przestrzelił dohamowanie, a że akurat tam był Tarask, no to go wyrzucił z toru. Kierowca Benettona tym samym stracił kilka sekund i szanse na zwycięstwo.
Pierwsze pit-stopy zaczęli na dziewiątym okrążeniu Yayo i After. Ich wybór dał jasno do zrozumienia, że jadą na dwa postoje, co zdecydowanie skreślało ich z walki o miejsce w czołowej szóstce tego wyścigu. Kolejni kierowcy natomiast zjeżdżali po dwunastu, bądź trzynastu okrążeniach. Zaskoczyli w Renault, którzy postanowili nie używać opon ultra miękkich. Trudno uwierzyć, że nagle ten zespół miał gorsze zarządzanie oponami, niż Tarask, ale w zepole z Enstone zupełnie nie byli przekonani do użycia ogumienia z fioletowym paskiem. Mistrz ligi pojechał bardzo dobre pierwsze okrążenie, dzięki czemu powiększył nad Bartim przewagę do sześciu sekund. Ale kierowca Force Indii chciał trochę postraszyć Markovsky'ego, choć chyba zdawał sobie sprawę, że kolizja z Taraskiem tak bez echa nie przejdzie. Jednak fakty były takie, że w tym momencie był najszybszy na torze. Pierwsza trójka była zatem ustalona, a walka miała trwać o czwarte miejsce. W najlepszej sytuacji był jednak Kubusa, który miał przewagę opon nad Kamilem i Norbim. W Williamsie podjęli jednak dość spore ryzyko z takim wyborem ogumienia. Ale opłaciło się, bowiem udało się doświadczonemu zawodnikowi najpierw wyprzedzić Norbiego, a potem tak naciskał na Kamila, że ten popełnił błąd, który potem powtórzył i spadł za kierowcę Benettona. Wcześniej jednak kierowca Renault mógł pochwalić się tym, że na jednym kółku... zyskał cztery pozycje. Wyprzedził bowiem Kubusę, potem skorzystał na błędzie Norbiego oraz na tym, że Yayo z impetem wypadł z toru i wpadł w bandę urywając skrzydło.
W końcówce wyścigu sytuacja ustabilizowała się. Markovsky spokojnie prowadził przed Bartim i Taraskiem. Wprawdzie kierowca Force Indii zbliżył się do mistrza na niespełna dwie sekundy, ale raczej zdawał sobie sprawę, że ewentualna walka to byłaby co najwyżej sztuka dla sztuki. Kubusa na ultra miękkiej mieszance radził sobie o wiele lepiej, ogarnął się i tak mocno odskoczył od Norbiego, że mógł na koniec zupełnie oszczędzać opony a i tak był bezpieczny. Sam kierowca Benettona jechał z - tak się wydawało - bezpieczną przewagą nad Kamilem, natomiast Matiie spokojnie jechał siódmy. Wcześniej, przed drugim postojem Aftera, ciekawie powalczył z kierowcą Manora, ale że ten jechał na dwie wizyty u mechaników, to ten pojedynek dłużej nie potrwał. Yayo jechał samotnie bez szans na lepszy wynik niż dziewiąta lokata, a Piter po tym, jak popełnił pierwszy błąd, zaczął popełniać kolejne, ale to większego znaczenia już nie miało, bo i tak był dziesiąty. Tymczasem na przedostatnim okrążeniu znacznie zwolnił Norbi, którego ogumienie nie było w najlepszym stanie, aż w końcu przytrafiła się spora wtopa i tym samym dwa punkty więcej dostał w prezencie Kamilo. Natomiast do komicznej sytuacji doszło na prostej startowej, kiedy Barti postanowił przepuścić Taraska, ale kierowca Benettona kompletnie nie zrozumiał jego intencji - myślał, że rywalowi skończyło się paliwo i... nie wyprzedził go. Przepuszczanie Michaela Schumachera przez Rubensa Barrichello przy tym chowa się. Tak zakończył się ten interesujący wyścig.
Cóż można powiedzieć o kolejnej wygranej Markovsky'ego, kiedy ten mógłby chyba startować z Waszyngtonu, a i tak by wygrał. Pewna jazda, dobrze dopasowana do bolidu strategia i niezwykle wartościowa wygrana po nieudanych kwalifikacjach. Cenne punkty także dla Kamila, który wreszcie mógł w normalnych warunkach porywalizować i to wartościowo - ładny występ, choć może żałować błędów. Tarask otrząsnął się nieco po nieudanym treningu, szkoda na pewno, że walka z Markovskym nie potrwała dłużej, bo być może to on by wygrał, ale i tak może być ze swojej jazdy zadowolony. Norbi może żałować błędu na koniec, musi też coś wykombinować w kwestii opon. Wielka szkoda, że tak to wygląda, bo zdecydowanie mógłby rywalizować o więcej. Bartiemu pasował ten tor i zaliczył naprawdę udany wynik, szkoda kolizji, ale podium zasłużone. Za to Patryk pojechał tragicznie, wprawdzie start mocno mu sprawę utrudnił, ale jednak jeżeli on chce być uznawany za kierowcę ścisłej czołówki, musi się pokazywać także na takich obiektach, gdzie jest pełno pułapek. Kubusa zaliczył tak naprawdę słaby wyścig, nie potrafił przełożyć szybkiego tempa z treningu na właściwy moment i ten wynik może wobec nieudolnej jazdy traktować jako sukces. A Szymusso? Na razie nie może rywalizować na równych zasadach, a w formie jest wysokiej. Jeżeli jednak się nic nie zmieni, będzie największym przegranym sezonu zupełnie nie swojej winy. Szkoda by było, ale tak może się stać. Cieszy występ Matiiego, który coraz pewniej czuje się w lidze i być może wkrótce zobaczymy go w czołowej piątce. Postępy są widoczne gołym okiem i to bardzo budujące. After może żałować tego błędu, bo gdyby nie on, może jeszcze dałby radę powalczyć o coś więcej, gdyż tak naprawdę duża strata to efekt tej wtopy. Ale tempo miał naprawdę solidne, więc jest nadzieja, a przed nim ulubiony wyścig. Mikrus natomiast nie miał okazji rywalizować, ale jednak można powiedzieć, że spadek formy zauważalny i oby na końcowy fragment się otrząsnął, bo regres jest spory. Yayo wykorzystał swoją szansę w kwalifikacjach, ale już w wyścigu zawalił sprawę i tylko ze swojej winy wywalczył jedynie dwa punkty. Jest nad czym pracować. Piter jechał do połowy wyścigu solidnie, potem prezentował się bardzo słabo popełniając masę błędów. Oby to była nauczka, że koncentrację trzeba zachować na pełnym dystansie. Ale punkt wpadł. Kiro nie powalczył, ale patrząc na tempo, raczej i tak wiele by nie zdziałał. Musi coś zmienić, bo niestety znów poszło to w złą stronę.
Road America to ciekawy tor i na pewno fajnie, że mogliśmy się na nim zmierzyć. Sam wyścig bez wątpienia był interesujący i zobaczyliśmy kilka ciekawych pojedynków, trwających wcale nie tak krótko - Markovsky'ego z Taraskiem, Kamila z Norbim i Kubusą (przez jakiś czas wmieszani to byli After i Yayo), Aftera z Matiiem. Takie obrazki są naprawdę budujące i zapowiadają naprawdę fajną przyszłość. Zwłaszcza, że tory, które pozostały do końca sezonu powinny premiować takie walki, więc z niecierpliwością oczekujemy na finałowe wyścigi. W klasyfikacji generalnej przewaga Markovsky'ego nad Taraskiem to 114 punktów, a więc mistrzostwa jeszcze nie ma, ale na 98% będzie już za kilka dni. Dla kierowcy Benettona istotne jest to, że przybliżył się do drugiej lokaty. Barti skorzystał na pechu Szymussa i wyprzedził go o cztery punkty. Do piątej lokaty przybliżył się Kubusa, który ma 20 ,,oczek" więcej od Aftera i 24 od Kręgla. Być może jeszcze o coś więcej niż ósma lokata zawalczy Norbi. Kamilo przeskoczył Mikrusa, a Matiie zbliżył się do Yaya. Wśród zespołów Renault najprawdopodobniej zgarnie tytuł, bowiem ma 75 punktów przewagi i trudno będzie to odrobić. A już szczególnie, jak Markovsky będzie wygrywął. Williams jeszcze zachował drugie miejsce, ale Benetton ma tylko trzy punkty mniej. Force India traci natomiast do podium 17 punktów. McLaren przeskoczył Ferrari, ciekawe, jak to będzie wyglądać dalej. Do końca pozostało pięć wyścigów, które zapowiadają się niezwykle interesująco. A najbliższy rozegrany zostanie w Brazylii, na torze Interlagos. Możemy się spodziewać małych różnic i oby tak faktycznie było, bo to zapowiada ogromne emocje. Życzę sobie i Wam, abyśmy obserwowali więcej tak fajnych GP jak to w Stanach Zjednoczonych i toczyły się czyste, fajne pojedynki i oby też zawsze czas po wyścigu wyglądał jak tutaj. Jednak fajnie by było, gdyby wszystkich omijały kłopoty. Obyśmy już do końca wszyscy rywalizowali na tych samych warunkach. Dziękuję za udział w GP USA i zapraszam do dalszej zabawy. To wszystko na tę chwilę. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum