· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Do tego GP przystąpiła identyczna czternastka zawodników, co w zeszłym tygodniu we Włoszech, a więc do obecnych na wtorkowym treningu dołączyli Markovsky i Kiroshima. Nastroje przed początkiem sesji były różne, a do tego dochodziło spore zastanawianie się nad strategiami poszczególnych kierowców. Było praktycznie pewnie, że walka o zwycięstwo rozstrzygnie się tylko między Markovskym i Taraskiem, zaś walka o trzecie miejsce zapowiadała się pasjonująco. Minimalnym faworytem mógł się wydawać Patryk Kręgiel, ale on był dość mocno zestresowany, gdyż dostał solidny ochrzan za ścinanie i poszerzanie zakrętów i był po raz kolejny pod czujnym okiem FIA. Kwalifikacje rozpoczęły się punktualnie o 19:15. Znakomita większość kierowców wybrała opony miękkie, jedynie zaryzykować ultra miękkimi postanowił Matif6124, a Kamilo wybrał mieszankę pośrednią. Gdy dowiedział się, że jest jedyny, był bardzo zaskoczony. Sesję zaczął Kiro niezbyt udanym czasem, ale widać było, że czuje się pewnie, jak na Mugello. Matif wykręcił niezły czas, ale jednak nie rewelacyjny jak na opony, niemniej kolejni kierowcy nie mogli go pokonać. Słabo pojechał Karlik, Matiie starał się, ale widać było, że nie czuje się na tym torze najlepiej. Nieznacznie wolniejszy od kierowcy McLarena okazał się MikruseK. Kamilo, jak na opony które miał, pojechał nieźle, ale był o 0,4 sekundy wolniejszy od Matifa. Nieco lepiej poradził sobie Norbi, ale przegrał też z kierowcą McLarena. Tor kompletnie nie pasował Afterowi i jego czas był słabiutki, ledwo lepszy od Matiiego i Mikrusa. Kręgiel nie zawiódł i wyszedł na prowadzenie, ale jego czas przebił Szymusso, który sprawił wrażenie zupełnie innego kierowcy niż we Włoszech. Nieźle pojechał też Kubusa96, ale był dopiero trzeci. Kompletnie zawiódł Barti, który nie skleił dobrego okrążenia i był za Kamilem, co było sporą porażką. Jednak nie tylko on sobie nie poradził, bo plamę dał też Tarask, który niespodziewanie przegrał z Szymussem. To otworzyło autostradę do Pole Position dla Markovsky'ego, który pojechał perfekcyjnie i okazał się lepszy od kierowcy Williamsa o prawie 0,6 sekundy. To ogromna różnica.
Niemniej i tak zanosiło się na duże emocje. Można było być pewnym, że Tarask tak łatwo się nie podda, bo ewidentne było, że tempo będzie miał bardzo podobne do mistrza ligi. Start nastąpił wcześniej, niż było to planowane, ale nie miało to znaczenia, gdyż i tak nikt więcej nie mógł się pojawić. Okrążenie formujące było dość spokojne, trochę zamieszania zrobiło się na prostej startowej przy dogrzewaniu opon, gdyż było ciasno, ale ludzi zachowali chłodny umysł i nikt sobie krzywdy nie zrobił. Czerwone światła zgasły i wszyscy ruszyli. Pierwsza piątka wystartowała bardzo solidnie, najlepiej ruszył jednak Tarask, który zaryzykował w pierwszym zakręcie atak na Szymussa i bardzo mu się to opłaciło. Kubusie brakło niewiele, by postraszyć Kręgla. Słabo wystartował Matif i skorzystali na tym Norbi i Kamilo, bardzo dobrze ruszył też After, który wskoczył przed Bartiego. I zrobiło się bardzo ciekawie, bowiem na krętym torze pierwsza piątka jechała nieprawdopodobnie blisko siebie. Nikt jednak nie zdecydował się na większe ryzyko i bardzo słusznie, a to pokazuje, jak teraz kierowcy potrafią myśleć. Do tyłu stawki spadł Matif, który zaczął zgłaszać problemy z hamulcami, z tyłu wylądował też początkowo Matiie. Wkrótce potem błąd popełnił Kamilo, który chyba był sfrustrowany tym, że nie ma choćby szansy zbliżyć się do wyniku z IV sezonu, kiedy sensacyjnie wygrał. Kierowca Renault spadł przez chwilę nawet poza pierwszą dziesiątkę, a w tym czasie Matiie uporał się z Karlikiem, a Barti z Afterem. Doszło też do pojedynków na samym przodzie. Tarask atakował Markovsky'ego i nawet na chwilę udało mu się wyjść na prowadzenie, ale po chwili spotkał się z ripostą rywala i mieliśmy status quo. Po raz kolejny mogliśmy też popatrzeć na walkę Szymussa z Kręglem i kierowca z Radlina starał się jak mógł, pamiętając, by tym razem nic nie odwalić (brawo), ale zawodnik z numerem 10 kolejny raz wykazał się silną psychiką i utrzymywał pozycję.
Natomiast jego starszy brat długo nie utrzymał się za najlepszą czwórką i za chwilę miał na głowie Norbiego, który pierwsze okrążenia miał bardzo dobre. Od razu doszło do walki, a kierowca Benettona był niezwykle agresywny w swoich manewrach. Nie zważał przy tym kompletnie na to, jakie miały być zakręty i nawet próbował atakować w szykanie i raz nieco mocniej, choć bez konsekwencji, uderzył w tył rywala. To mocno zdenerwowało kierowcę Williamsa, który nawet dał się na chwilę wyprzedzić, ale po chwili zaczął odpowiadać tą samą agresją i wrócił na pozycję. Mogło to trochę przypominać pojedynek Roberta Kubicy z Felipe Massą na Fuji w 2007 roku. To działo się z korzyścią dla Bartiego, który gonił tę dwójkę. Dalej mieliśmy Aftera i Matiiego, z kolei na ostatnie miejsce spadł Matif, który musiał zaliczyć nieplanowany postój z powodu urwania skrzydła, co miało związek z uszkodzonymi hamulcami. Po sześciu okrążeniach kierowca McLarena po prostu się poddał i trudno się dziwić, bo po prostu nie był w stanie normalnie rywalizować. No i wtedy znowu szlag trafił Mikrusa, którego po prostu wyrzuciło z serwera. I znów nie mógł normalnie walczyć. A więc na torze zostało dwunastu, a sytuacja wyglądała tak, że Markovsky nadal był nieznacznie przed Taraskiem i tej dwójce w końcu udało się delikatnie odskoczyć od duetu Szymusso-Kręgiel. Kierowca Benettona jednak już wtedy, po siedmiu kółkach, zjechał na pierwszy postój i poznaliśmy jego strategię. W tym czasie błąd na wyjściu z czwartego zakrętu popełnił Kubusa, ale udało mu się wyratować przez piruetem i wjazdem w bandę, przez co stracił ,,tylko" pozycję na rzecz Norbiego. Po chwili obaj panowie także zjechali po zestaw ultra miękkiej mieszanki, a jeszcze okrążenie później zrobił to Szymusso. Kubusie udało się wyprzedzić Norbiego, ale panowie natrafili na wolniejsze bolidy. Najpierw musieli minąć Karlika, co poszło względnie szybko, ale potem Kamilo nie był już taki chętny do współpracy. Kompletnie za to zgłupiał Matiie, który zjechał wręcz na Kubusę przed szykaną. Skończyło się uderzeniem, ale jedyne, co się stało, to strata dwóch lokat przez kierowcę McLarena.
Tymczasem tempo Taraska było znakomite i kierowca Benettona złapał Kręgla, zanim ten jeszcze zjechał do boksu i go wyprzedził. Było jasne, że Markovsky może mieć poważne problemy z wygraną. W Renault jednak nie panikowali i po dwunastym kółku mistrz ligi dostał nowy komplet ogumienia z żółtym paskiem. Dość ciekawie postąpili za to w Force Indii, której kierowcy mieli po postoju opony ultra miękkie. Nieplanowany postój musiał z kolei zaliczyć Kiroshima, który popełnił spory błąd i nie uratował się przed urwaniem spojlera. Po tych wszystkich wizytach sytuacja wyglądała następująco - Tarask prowadził z przewagą około 9 sekund nad Szymussem i 12 nad Markovskym. Bardzo dobrze poradził sobie też Kubusa, który znalazł się przed Kręglem, jednak ten szybko zabrał się do roboty i wyprzedził rywala, który zaczął mieć kontrolę nad przewagą, którą zyskał nad Norbim. Dalej jechali Barti, Matiie i Kamilo, ale kierowca Renault popełnił znowu błąd i stwierdził, że nie chce kontynuować jazdy. Tym samym doszło do ciekawej sytuacji, bo z wyścigiem pożegnała się identyczna trójka, co na torze w Mugello. Tym razem jednak nie zanosiło się na walkę Kiroshimy z Karlikiem, bowiem kierowca Jaguara nie radził sobie na Hungaroringu aż tak dobrze. Z kolei wydawało się, że Markovsky ma bardzo dobre tempo na miękkich oponach, ale to było złudne. Po drugim postoju Tarask nie miał dużej straty do rywala i zaczął go w natychmiastowym tempie doganiać. Barti natomiast robił co mógł, by dogonić Norbiego, ale kierowca Benettona zachowywał bezpieczny dystans. Zresztą, kierowcy indyjskiej stajni reprezentujący województwo świętokrzyskie, zjechali na drugi postój po 20. okrążeniu i było jasne, że też jadą na trzy postoje. Trudno jednak było zrozumieć ich strategię tak późnego pierwszego zjazdu, bo to kompletnie psuło ich sytuację. Kręgiel zamiast walczyć z Szymussem musiał walczyć ze starszym z braci, a Barti nie niwelował dystansu do Norbiego.
A z przodu sprawa wygranej praktycznie się rozstrzygnęła na korzyść Taraska. Markovsky bowiem nie był w stanie obronić się na miękkiej mieszance i po prostu musiał ulec. Wicelider generalki natychmiast odskoczył na bezpieczny dystans i teraz wszystko zależało tylko od niego. Szymusso jechał bezpiecznie na trzeciej pozycji, a Kręgiel musiał się pomęczyć z Kubusą. Tym razem bardziej doświadczony kierowca postawił większy opór, ale w końcu to zawodnik z Radlina znalazł się z przodu i potem nie dał się skontrować. Później jeszcze kierowca Williamsa się zdrzemnął i omal nie przestrzelił zjazdu do boksu. Po ostatnich postojach zmieniło się niewiele. Dość szybko jednak przeprowadzili go kierowcy indyjskiej stajni i to im bardzo się opłaciło, bo Patryk był przed Kubą, a Barti miał nieznaczną stratę do Norbiego. Samotnie jechali After i Matiie, a Karlik z Kiro musieli być czujni, gdy ich dublowano. Markovsky jeszcze próbował coś zdziałać i ustanowił najszybszy czas okrążenia, ale jeżeli coś odrabiał, to było to niewiele. Cały czas przewaga oscylowała wokół czterech sekund, więc na sam koniec kierowca stajni z Enstone odpuścił. Cisnął też Kręgiel, ale przewaga Szymussa była zbyt duża i tam samym został jeszcze kierowcy Williamsa zapas trzech sekund. Za to walka rozgorzała o miejsce szóste, bowiem Barti dojechał do Norbiego i kilka ostatnich okrążeń mogliśmy obserwować pojedynek, w którym - tradycyjnie - obaj panowie jechali wręcz na granicy przepisów. Na początku wydawało się, że już kierowcy z Ostrowca Świętokrzyskiego udało się wyprzedzić przeciwnika, ale ten się odgryzł. Ostatecznie jednak na przedostatnim kółku trzeci zawodnik generalki przeprowadził skuteczny atak, a później - oczywiście agresywnie - zablokował możliwość kontry i tym samym cenne dwa punkty więcej wpadły na konto Bartiego.
Tarask kolejny raz udowodnił, że potrafi świetnie dobrać strategię i oszczędzać opony. Do tego doszło to, że ma bardzo dobre tempo i jest teraz w formie i zwycięstwo mu się należało. Dobrą formę zaprezentował też Norbi, który wreszcie nie był stratny przez opony, ale jednak musi jeszcze popracować nad walką, bo niektóre manewry były niepotrzebne. Markovsky tradycyjnie wysoka forma, natomiast tym razem mniejsza liczba pit-stopów nie opłaciła się kompletnie i musiał uznać wyższość rywala. Kamilo za to chyba za bardzo nakręcił się na wyścig tutaj, co było widoczne od dobrych dwóch tygodni i, można powiedzieć, balonik pękł. Zdecydowanie nieudany występ. Szymusso wreszcie bez żadnych problemów, do tego pewna jazda, to jest to, do czego nas przyzwyczaił. Pokazał, że nadal należy się z nim liczyć. Kubusa tym razem bez wielkich fajerwerków, ale jednak pokazał swoją mocną stronę, czyli jazdę defensywną, choć mogło być jeszcze lepiej. Na pewno jednak wynik bardzo porządny. Patryka możemy pochwalić za przestrzeganie limitów toru i za to, że starał się być rozsądny, ale na pewno strategicznie ten wyścig położył. Ma czego żałować. Barti też chyba nie może być specjalnie zadowolony, to nie jest raczej pozycja o jakiej marzył, a i tak zdobył ją w ostatniej chwili. Tu chyba kluczowe okazały się kwalifikacje. After występ cichy, skromny, po prostu żeby dojechać do mety i spokojnie zdobyć punkty, co się udało. O Mikrusie nie będziemy się powtarzać, oby w końcu coś udało się zrobić. Będziemy próbowali pomóc. Matiie tutaj nie był tak groźny jak w poprzednich wyścigach, nie liczył się aż tak, tor mu nie pasował, ale dał z siebie wszystko i kolejne punkty na jego koncie. Szkoda natomiast, że Matif nie mógł powalczyć, bo pozycja startowa pozwalała myśleć o naprawdę niezłym wyniku, choć trudno powiedzieć, jak jego wyścig potoczyłby się dalej. Karlik także pojechał swój wyścig, początkowo starał się trzymać, ale później znów czegoś brakło. Na plus to, że drugi wyścig z rzędu kończy w punktach, oby to było dla niego motywujące. Kiro tutaj nie zaszalał nam tak jak we Włoszech, ale i tak możemy powiedzieć, że ukończenie wyścigu jest tym, co zawsze powinien osiągnąć. Szkoda, że bez punktów, ale kto wie, życie pisze bardzo różne scenariusze. Brawo za walkę do końca i za to, że nie sprawił nikomu żadnych problemów.
To był bardzo ciekawy wyścig, w którym nie brakowało walki i różnych pomysłów strategicznych. Podkreślmy też fakt, że ten wyścig był zupełnie inny niż ostatni na tym torze, który miał miejsce w grudniu, gdzie do mety dojechała tylko ósemka. To pokazuje, jaką drogę przeszliśmy i bardzo się z tego cieszę. Podtrzymane zostały też trzy tendencje związane z GP Węgier - zawsze wygrywa ktoś inny, zawsze na podium jest Markovsky oraz przynajmniej jeden z duetu braci. Do tego Kubusa wpisał się w rytm zajmowanych miejsc na Hungaroringu - najpierw był drugi, potem trzeci, następnie czwarty, by teraz być piątym. Dodatkowo, został czwartym, po Markovskym, Szymussie i Tarasku członkiem ,,Klubu 1000", przekraczając o siedem tę magiczną granicę 1000 zdobytych punktów we wszystkich startach. To tyle statystyki, zerknijmy na klasyfikacje. Sytuacja lidera jasna, Tarask natomiast potrzebuje jednego punktu do przyklepania wicemistrzostwa. Walka o brąz nabiera rumieńców. Barti ma cztery punkty przewagi nad Kubą i jedenaście nad Szymkiem. Jeśli nie będą się działy rzeczy paranormalne, będzie fascynująco. Patryk coraz bliżej szóstej pozycji, zaś After z Norbim powalczą o lokatę numer siedem. Teraz kierowca Manora ma pięć ,,oczek" więcej. Wśród zespołów Renault, o czym już pisałem, wywalczył tytuł mistrzowski. Ma 87 punktów więcej od Benettona, a do zdobycia zostało 86. Brytyjskiej ekipie udało się wyprzedzić Williamsa, ale tylko o dwa punkty, a zatem walka będzie jeszcze trwać. Podium natomiast oddala się od Force Indii, która teraz traci 27 punktów. Na pozostałych miejscach nie powinno się nic zmienić. Niemniej, niezależnie od tego, czy ktoś ma jeszcze o co walczyć, czy już nie, ostatnie dwa wyścigi zapowiadają się pasjonująco, tym bardziej, że to tory, na których różnice powinny być nieznaczne. Oby tak było i obyśmy obserwowali dużo pięknej walki, jeszcze więcej niż ostatnio. Kolejny przystanek to Red Bull Ring i GP Austrii. Tor raczej lubiany, więc tym bardziej powinno być ciekawie. A tymczasem dziękuję serdecznie za udział w GP Węgier i zapraszam do rywalizacji w ostatnich dwóch wyścigach. To tyle spod Budapesztu. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum