· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Szesnastu zawodników pojawiło się na estońskim obiekcie, który od samego początku, kiedy tylko jego ,,tożsamość" nie była tajemnicą, nie pozostał neutralny. Wcześniej, kiedy ogłoszono jego obecność w kalendarzu, wiele osób w ogóle nie miała pojęcia o istnieniu toru wyścigowego w Estonii. Ale cóż, szefostwo ligi znów zaskoczyło. Najgłośniej tor krytykowała stała grupa, czyli kierowcy McLarena i Patrique2001, a najgłośniej popierał MikruseK. Przed wyścigiem zaszła zmiana, można powiedzieć, na nową setkę - hamachi zastąpione zostało Radminem. Uprzedzając nieco fakty - okazało się to najwyraźniej dobrą decyzją. Do rywalizacji nie przystąpili Fangio, z nieznanych przyczyn i Karlik, który doznał kilka dni temu kontuzji i uniemożliwiła mu rywalizację. Tymczasem pogoda dopisała, opadów nie było i zawodnicy mogli w spokoju przystąpić do rywalizacji. W przeciwieństwie do poprzedniego wyścigu w Belgii, nie było jednomyślności co do wyboru opon na kwalifikacje. Jadący jako pierwszy DjKapusta wybrał opony ultra miękkie i okazał się nieznacznie szybszy od Kamila, który wybrał mieszankę super miękką. Z kolei trzeci Kubusa96 zdecydował się na opony z żółtym paskiem, jednak okazał się minimalnie szybszy od poprzedzającej go dwójki. Większość wybierała jednak opony z czerwonym paskiem. Tak postąpili kierowcy Mercedesa i Markovsky, którzy jechali jako kolejni. To jednak Tarask prowadził, schodząc poniżej 59 sekund, podczas gdy niespodziewanie mistrz ligi przegrał z Norbim o 0,1 sekundy. Miękkie opony wybrał Matiie, ale jego czas nie był najlepszy - nie zszedł poniżej minuty. Podobnie jak Adventure0, który był w jeszcze gorszej sytuacji, bo wybrał najbardziej miękką mieszankę, a okazał się nieznacznie szybszy od kierowcy BMW Sauber. On sam jednak cieszył się na start z końca stawki. Pasiasty na super miękkich oponach nie zaszalał - znalazł się za Markovskym, zaś Szymusso na ogumieniu miękkim pojechał nieco lepiej od swojego brata. Porządnie pojechał Szprycek, który znalazł się przed kierowcami Renault, co nie udało się jego koledze z zespołu - Patrique'owi. W międzyczasie Kiroshima pojechał na tyle, ile mógł. Nie zachwycili kierowcy Williamsa - Barti Novik popełnił błąd i ostatecznie był dopiero trzynasty. Na ultra miękkich oponach asekuracyjnie pojechał Matif6124 i był jedenasty. Przedzielił ich jadący na końcu MikruseK, który wybrał miękką mieszankę i pokazał, że na tym torze czuje się dobrze.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Tarask
Mercedes
0:58.965
-
2.
Norbi
Mercedes
0:59.301
0:00.336
3.
Markovsky
McLaren
0:59.478
0:00.513
4.
Pasiasty
Red Bull
0:59.629
0:00.664
5.
Szprycek
Ferrari
0:59.741
0:00.776
6.
Szymusso
Renault
0:59.807
0:00.842
7.
Kubusa96
Renault
0:59.836
0:00.871
8.
DjKapusta
Red Bull
0:59.857
0:00.892
9.
Kamilo
McLaren
0:59.860
0:00.895
10.
Patrique2001
Ferrari
0:59.864
0:00.899
11.
Matif6124
Williams
1:00.105
0:01.140
12.
MikruseK
Toyota
1:00.466
0:01.501
13.
Barti Novik
Williams
1:00.508
0:01.543
14.
Adventure0
BAR Honda
1:00.542
0:01.577
15.
Matiie
BMW Sauber
1:00.782
0:01.817
16.
Kiroshima
BAR Honda
1:03.726
0:04.761
Kwalifikacje kazały sugerować, że Tarask tym razem może wreszcie dopiąć swego i odnieść wygraną. Tym bardziej, że po Markovskym zdecydowanie nie było widać jakiejś większej chęci do zabijania się o triumf. Ewidentnie było widać, że chce po prostu odhaczyć to GP, ponieść jak najmniejsze straty i zapomnieć. Pozostawała jeszcze kwestia jak spisze się Pasiasty, który straszył rywali dobrą formą, no i pozostawało pytanie, czy Norbi ma jakąś szansę przełożyć swój pierwszy w karierze start z pierwszej linii na długo wyczekiwane podium. Na Renault raczej mało kto zwracał uwagę ze względu na wybór mieszanki, ale jednak na tym torze mogło zdarzyć się wszystko. Reszta raczej nastawiała się, żeby uniknąć rozwałki w pierwszych zakrętach. W końcu udało się zawodnikom ruszyć do okrążenia formującego, które tym razem dostarczyło nam atrakcji w tym sensie, że bolid Kiroshimy... zgasł. Chcąc nie chcąc, kierowca BAR Hondy musiał startować z pit-lane. Pozostali ustawili się na polach i po zgaśnięciu czerwonych świateł, które trzymały długo jak nigdy w tym sezonie, ruszyli. Jak zwykle dobrze ruszył Markovsky, który połknął Norbiego, ale nie udało mu się dobrać do skóry Taraskowi. Tradycyjnie w tym sezonie mocno ruszył też Kubusa, który minął szybko Szprycka razem ze swoim bratem, ale już na Pasiastego nie udało się zaczaić. Potem ostatecznie młodszy brat znalazł się z przodu. Katastrofalny start zaliczył DjKapusta, który spadł praktycznie na koniec stawki, w przeciwieństwie do Kamila, który zdołał przebić się na siódmą lokatę. Za pierwsze zakręty kierowców trzeba pochwalić, niestety, na dohamowaniu do szykany nie popisał się Matif, który kompletnie przestrzelił i wpadł w Szprycka, obracając go i spychając na przedostatnie miejsce. Po chwili wyścig zakończył się dla Kiroshimy, który dostał przez radio mało sympatyczną informację rodzinną i rozkojarzony wyleciał z toru, już na niego nie wracając. Wcześniej błąd w szybkim zakręcie popełnił Kubusa, przez co wyprzedzał tylko Szprycka. Tarask szybko odstawił Markovsky'ego, który trzymał na bezpieczny dystans Pasiastego. Na czwartą pozycję wskoczył Szymusso, a za nim był Norbi, za którym przyczaił się Patrique. Na zamieszaniu dużo skorzystali Adventure i Matiie.
Pech nie opuszczał Kubusy. Kierowca Renault szybko chciał wyprzedzić Mikrusa, jednak nieoczekiwanie kompletnie nie popisał się Barti. Przestrzelił dohamowanie do zakrętu trzeciego i przy powrocie na tor wpadł w Mikrusa, który wylądował na Kubusie i doświadczony zawodnik obrócił się. Nieco przed nimi kolejni kierowcy także pokazywali, że przed nimi trudny wyścig, bo co chwila musieli się pilnować. W wyniku błędów kierowców powstał mały pociąg, w którym jechali Adve, Kamilo, Matiie i Barti, a niedaleko nich był Szprycek. Niestety, dla kierowcy Ferrari nie okazało się to zbyt dobre. Kamilo bowiem w specyficznym jedenastym zakręcie wyjechał za szeroko, Adve próbował go minąć, jednak wyboista nawierzchnia wybiła go na zewnętrzną i wpadł w bolid z numerem 46, który obrócił się. Bartiemu i Matiiemu udało się przeszkodę minąć, jednak Szprycek nie dał rady i skończyło się bolidem Ferrari bez przedniego skrzydła. To automatycznie oznaczało minimalnie szanse dla Szprycka na punkty. Tymczasem z przodu Tarask odjechał od Markovsky'ego i mistrz ligi nie potrafił zmniejszyć różnicy. Najważniejsze było jednak dla niego kontrolowanie przewagi nad Pasiastym, co mu się udawało. Szymusso na spokojnie jechał czwarty i odskakiwał, mimo teoretycznie wolniejszych opon, od Norbiego i Patrique'a. Potem jednak niespodziewanie kierowcę Mercedesa zaczęły dopadać kłopoty, które miał Kubusa w Belgii. Mianowicie gra zaczęła mu się minimalizować. W tej sytuacji szansy na walkę z kierowcą Ferrari nie było żadnej, mało tego, Norbi musiał zacząć się martwić o walkę z Adve, Bartim, Matiiem i Kamilem. A na szóste miejsce dobił się Matif, jadący być może, wyłączając kolizję ze Szpryckiem, najlepszy wyścig od momentu powrotu.
Walka trwała dalej w najlepsze i skończyła się kolejną kolizją, kolejną z udziałem Kamila. Tym razem, niemal w identyczny sposób jak z Adve, tylko że w przedostatnim zakręcie, zderzył się z Matiiem. Drugi zawodnik wyścigu na Spa nie omieszkał pokazać swojej frustracji, unosząc ręce do góry, jakby chciał zapytać ,,Why always me?". Dość zabawne w tej sytuacji było ominięcie tej kolizji przez Mikrusa, Kapustę i Kubusę, którzy jak gdyby nigdy nic po prostu sobie pojechali obok dwóch obróconych bolidów i Bartiego ratującego się wyjazdem na mało przyjazne pobocze. W tym samym czasie źle zaczęło się dziać z Pasiastym. Pierwszy błąd popełnił w jedenastym zakręcie, obracając się i tracąc kilka sekund. To jeszcze większych konsekwencji nie miało, jednak później znów wyleciał z zakrętu i tym razem jego bolid wystrzeliło daleko poza tor. Kierowca Red Bulla wysiadł z auta i był po prostu wściekły, mówiąc, że nie da się prowadzić tego auta z tymi oponami, co reszta przyjęła z politowaniem. W tym samym czasie z wyścigu odpadł także Kamilo, który wpadł w bandę przed wjazdem do pit-lane i już nie chciał dalej walczyć. Wtedy też rozpoczęła się seria pit-stopów. Najpierw zjechali kierowcy jadący na ultra miękkiej mieszance, a później Tarask z Markovskym. Kierowca Mercedesa miał bardzo bezpieczną przewagę i sukcesywnie ją powiększał. Chwilowo prowadzenie objął Szymusso, który odskoczył od Patrique'a i zmierzał po podium. Na piątej pozycji jechał Norbi, dalej był Matif na super miękkich oponach i Adve na miękkiej mieszance. Kubusa natomiast miał kolejną przygodę. Po wyjeździe alei serwisowej znalazł się za Kapustą, którego jednak wyprzedził. Kierowca Red Bulla zagapił się jednak na dohamowaniu do trzeciego zakrętu i wjechał w rywala, którego potem chciał wyprzedzić Szprycek, ale skończyło się tym, że oba bolidy niemal się zaczepiły i wylądowały na trawie. Grunt, że chociaż Kapusta pozycję oddał.
Mimo tego wszystkiego Kubusa nie zamierzał się poddać i dogonił Mikrusa, którego nawet wyprzedził, ale potem popełnił błąd i znów musiał odrabiać. Na innych pozycjach działo się niewiele. Tarask spokojnie prowadził i dublował kolejnych kierowców, samotnie jechali też Markovsky, Szymusso i Patrique. Norbi kontrolował przewagę nad Matifem, Adve zaczął tracić dystans, Mikrus pokazywał, że estoński obiekt mu pasuje. Dziesiątkę zamykał Kapusta, ale Matiie miał przewagę opon i zaczął odrabiać. Ostatni jechał Szprycek, który mógł już tylko liczyć na to, że odpadnie dwóch kierowców. Tak sprawa ciągnęła się do drugiej serii pit-stopów, choć po drodze należy odnotować, że Matiie złapał Kapustę i go wyprzedził, a Adve spadł za Mikrusa. Wtedy katastrofalny błąd popełnił Patrique, kopiując wyczyn Kamila i pozbawiając się bardzo cennych dwunastu punktów. Sytuacja na torze zrobiła się arcyciekawa. Na czwarte miejsce wskoczył Norbi, ale on, podobnie jak piąty Matif, jechał na super miękkich oponach. MikruseK, Adve i Kubusa na ultra miękkich. Kierowca Renault został pogoniony przez inżynierów, którzy twierdzili, że ma jeszcze szansę na czwarte miejsce, co, biorąc pod uwagę okoliczności, byłoby wielkim sukcesem. No i bolid z numerem 11 podkręcił tempo. Adve wyprzedził bez problemu i odrabiał do Mikrusa nawet półtorej sekundy na okrążenie. Kierowca Toyoty natomiast zbliżył się do Matifa i miał ochotę na atak, a dystans zaczął tracić Norbi. Wtedy Kubusa popełnił błąd i na chwilę ugrzązł w trawie i wydawało się, że jest po sprawie. A jednak, znów pokazał, że trzeba walczyć do końca. Fatalny błąd popełnił Mikrus, jadący do tej pory rewelacyjnie. Chyba zbyt się rozkojarzył, wyjechał z szybkiego lewego łuku na trawę i zaliczył fenomenalny lot niczym jakby był w Planicy. Szczęście w nieszczęściu, że nic sobie nie urwał i spadł tylko o jedno miejsce. W tym czasie Matiie zdołał dogonić Adve i wyprzedzić go, wskakując na ósme miejsce. A Kubusa szalał dalej. Na 40. okrążeniu wyprzedził Matifa, a na 42. Norbiego, czym wywołał podziw u swojego brata. Na pozostałych pozycjach nic się już nie zmieniło.
20. zwycięstwo Taraska stało się faktem. Zasłużył na nie, a na tym torze nie miał sobie równych. Norbi nie miał tym razem szczęścia do bezproblemowego wyścigu, w końcu zminimalizowanie gry więcej niż raz to nic fajnego. Oprócz tego jednak raczej może być zadowolony. Markovsky po prostu odhaczył to GP, ewidentnie pojechał je po prostu do zdobycia cennych punktów i tak się stało. Kamilo z kolei pokazał, że wciąż ma nad czym pracować, zwłaszcza na torach, gdzie skala trudności jest ogromna. Renault potwierdziło zwyżkę formy. Szymusso pojechał bardzo pewnie i spokojnie, a do tego strategia okazała się dobra. Kubusa pokazał determinację i choć nie jechał idealnie, to jednak w końcowej fazie był wystarczająco szybki i dobił się do czwartej lokaty, już trzeci raz w tym sezonie. Matif wreszcie pokazał, że jest w stanie jechać dobrze i rywalizować skutecznie o niezłe punkty. Szkoda kolizji z początku, ale i tak należy go pochwalić. Barti za to ewidentnie miał zły dzień i ma czego żałować. MikruseK wreszcie bez problemów i pokazujący, że gdy ma szansę, to umie ją wykorzystać i potrafi przyzwoicie jechać. Bardzo pozytywny wyścig i wreszcie punkty po piętnastu GP oczekiwania. Matiie raczej postawił na spokojną jazdę, bez fajerwerków, co mu się opłaciło, bo cztery punkty to dobry wynik. Adventure udowodnił, że rozwija się i spisuje się coraz lepiej. Brawa dla niego, bo w końcu wygląda to tak, jak powinno. Kiro miał pecha, ale to na pewno nie był tor dla niego. Kapusta w końcu w dziesiątce, ale to jeszcze na pewno nie było to, co by chciał. Z kolei Pasiasty nie odnalazł się w tej wyścigowej rywalizacji. Czy będzie dalszy ciąg jego historii? Zobaczymy. Ferrari z kolei zaliczyło fatalny wyścig, jako jedyny zespół wyjeżdżając bez punktów. O ile Szprycek miał strasznego pecha na początku i potem po prostu dojechał do mety, tak Patrique sam jest sobie winien, pokazując, że wciąż z jego koncentracją na takich torach bywa różnie. Ma czego żałować, bo zmarnował bardzo dobry wynik.
Działo się, zresztą nie mogło być inaczej patrząc na to, jak ten wyścig wyglądał. O jego obecności w kalendarzu już właściwie wszystko zostało powiedziane, ale w sumie było w miarę spokojnie. Do tego kierowcy, to było widać, dali z siebie wszystko i za to chcę podziękować. Idealnie nie było, ale naprawdę nie musimy się wstydzić. W klasyfikacji generalnej Taraskowi udało się zmniejszyć różnice do Markovsky'ego do 35 punktów. Za to za ich plecami zrobiło się nieprawdopodobnie ciekawie. Na trzecie miejsce wskoczył Szymusso, który wyprzedza o punkt swojego brata Kubusę, o cztery Pasiastego, o pięć Kamila. Na siódmą lokatę wskoczył Norbi, który o punkt wyprzedza Patrique'a i o pięć Matiiego i Bartiego. Po tym GP punkty ma już piętnastu kierowców. Wśród zespołów Mercedes zniwelował stratę do McLarena do 42 ,,oczek", a od Renault uciekł na dziesięć punktów. Spore straty poniósł Red Bull, a na piąte miejsce przeskoczył Williams. Tak więc sytuacja w klasyfikacjach niezwykle odzwierciedla to, jak porobiło się na torze, gdzie różnice są niezwykle małe. Zwiastuje to ogromne emocje, ale to już po świętach Bożego Narodzenia i kto wie, czy nie w Nowym Roku. Jedyna bowiem - najprawdopodobniej - realna opcja jazdy w 2018 roku, to 30 grudnia. Zobaczymy, jak to wyjdzie, niemniej czasu jest dużo, a to jest bardzo potrzebne niektórym. Święta to także czas refleksji i ta refleksja bez wątpienia jest niektórym potrzebna. Muszą sobie odpowiedzieć na pytanie, dlaczego oni tu są i co chcą dla siebie zdobyć poprzez obecność w tej lidze. I czy naprawdę warto coś psuć no i przede wszystkim - czy chcą tu być. Kolejne zawody to także nowość, ale już raczej nie o takiej trudności - GP Rosji na torze Moscow Raceway. Ale to, jak już wspomniałem, dopiero za jakiś czas. Teraz wszystkim życzę odpoczynku, a niektórym - refleksji i jasnego określenia się, czy chce iść z resztą w jedną stronę. To tyle z Parnawy. Jeszcze raz dziękuję wszystkim za obecność, za walkę i starania. Pamiętajmy - liczy się dobra zabawa i jedność. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum