header
Strona Główna divider Forum divider Download divider Skład ligi
Nawigacja
Klasyfikacja Kierowców
1
Rekady
330
2
MikruseK
288
3
Szymusso
258
4
After
184
5
Patrique2001
168
6
Pandodo
163
7
Norbi
95
8
Szprycek
83
9
Graczek
76
10
Kubusa96
69
11
Dymson
45
12
Wujek
18
13
ZanDi
13
14
Adve
8
15
Ostachim
2
16
Kiroshima
0
Klasyfikacja Konstruktorów
1
Arrows
383
2
Ferrari
356
3
Toro Rosso
352
4
BMW Sauber
327
5
Lotus
181
6
McLaren
159
7
Red Bull
50
8
Jordan
10
Aktualnie online
· Gości online: 1

· Użytkowników online: 0

· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Mocne otwarcie i jubileuszowy niedosyt

Już po przedsezonowych testach wszystko wskazywało na to, że czeka nas niezwykle emocjonujący sezon, w którym wiele się może zdarzyć, choć głównych faworytów było trzech - głównym rywalem Markovsky'ego i Taraska miał się stać Pasiasty, który dołączył do ligi razem ze Szpryckiem i DjKapustą, który potem stał się Kimiiim. Administracja zdecydowała tym samym o rozszerzeniu stawki o dziewiąty zespół. Inaugurujący sezon wyścig w Brazylii był jednak dość łatwy dla mistrza ligi. Tarask bowiem popełnił w kwalifikacjach błąd, przez co startował z szesnastego pola. Potem wprawdzie dobił się spokojnie do drugiego miejsca, ale szans na walkę o wygraną nie miał. Pasiasty musiał się zadowolić trzecim miejscem, gdyż w środkowej fazie wyścigu utknął za grupą wolniejszych kierowców. Do mety dojechała piętnastka, a w ogóle pojechało siedemnastu zawodników. W obu tych statystykach był to rekord. Jeszcze lepiej było kilka dni później w Argentynie, gdzie dołączył Karlik i tym sposobem mieliśmy komplet kierowców. I choć czterech z nich odpadło, to jednak pozostała czternastka dała show i żaden z nich nie został zdublowany. Ogromnym faworytem był Tarask, który w Termas de Rio Hondo bił wyraźnie konkurentów, jednak w wyścigu nie potrafił sobie poradzić z Markovskym, a na koniec jeszcze przegrał walkę z Pasiastym, który miał ochotę na wygraną, ale mistrz mu na to nie pozwolił. Niemniej pierwszy raz w historii doszło do sytuacji, że czołowa trójka zmieściła się w sekundzie. Oprócz tego mieliśmy kilka innych bardzo interesujących pojedynków, przez co wszyscy ostrzyli sobie zęby na setny wyścig ligi. To, że udało się przejechać tak wiele GP, jest naprawdę dużym sukcesem. Jubileusz organizował tor Spa-Franchorchamps, jednak już przed jego rozpoczęciem doszło do mało przyjemnej sytuacji. Z ligi odszedł After, tłumacząc się brakiem chęci do jazdy. To było przykre, w kontekście jubileuszu. Niby zastąpił go Fangio, który próbował się wprawdzie integrować z resztą, ale to nie było to samo. Do tego nowy kierowca otrzymał ,,strzał-widmo" od Adve, co miało wpływ na to, kto zajął dziesiąte miejsce. Jakby tego było mało, Taraska wyrzuciło z serwera i nie mogliśmy się dowiedzieć, czy jego strata jednego postoju była opłacalna. Tak więc Markovsky wygrał na luzie, a do tego McLaren zdobył dublet, bo Kamilo był drugi. Trzeci był Patrique, który skorzystał na problemach Szymussa i Norbiego. Panowie ze sobą mocno walczyli, jednak jeden się obrócił, drugi popełnił strategiczny błąd i przegrali z Kubusą96, który był czwarty. Nie brakowało emocji, ale te wszystkie kłopoty sprawiły, że po belgijskim wyścigu pozostał ogromny niedosyt.

Końcoworoczny kontratak Taraska

Pod koniec roku rozegrano dwa wyścigi na bardzo trudnych torach w Estonii, który był prawdziwym hitem, i w Rosji, gdzie obiekt w Wołokołamsku również okazał się specyficzny. Te obiekty były pewnego rodzaju nadzieją dla Taraska, który zawsze na takich dziwakach czuł się o wiele lepiej od Markovsky'ego. Kierowca Mercedesa zdawał też sobie sprawę, że przez brak punktów w Belgii jego margines błędu się zmniejszył. Wielkie nadzieje wiązał też Pasiasty, który w ogóle na Spa nie jechał, ale wyścigu w Estonii nie ukończył, po czym ,,popisał się" atakiem na ligę. Skrytykował właściwie wszystko, co się tylko dało, a hitem było uznanie, że bolid Mercedesa jest lepszy od innych. Ligowicze nie pozostali mu dłużni, wprawdzie Pasiasty potem przeprosił, ale nie było czego zbierać i obie strony słusznie uznały, że współpracę trzeba zakończyć. A sam wyścig zgodnie z oczekiwaniami był totalnie pokręcony, a Tarask wygrał z dużą przewagą nad Markovskym. Trzeci dojechał Szymusso, który w końcu nie miał problemów i wywalczył podium. Świetnie jechali też Norbi, Matif6124 i MikruseK, ale każdy z tej trójki musiał uznać wyższość Kubusy. Doświadczony kierowca pokazał charakter i choć na początku otrzymał dwa strzały, to zdołał w końcówce dobić się do czwartej pozycji. W Rosji Tarask także był wyraźnie lepszy i znów ograł konkurenta, a wymarzone pudło zdobył Norbi, który od początku sezonu prezentował dobrą formę, która tylko rosła. Coraz lepiej szło tez Bartiemu Novikowi, któremu jednak ciągle czegoś brakowało do podium.

Doskonała riposta mistrza

Jeśli ktoś myślał jednak, że Tarask wrócił do gry o mistrzostwo, to już na początku 2019 roku musiał zweryfikować swoje oczekiwania. Bynajmniej nie dlatego, że kierowca Mercedesa spisywał się słabo. Po prostu doskonałą formę znów złapał Markovsky, który w Korei Południowej i Australii był po prostu lepszy od swojego rywala. Warto odnotować, że na Yeongam znów podium złapał Norbi, choć zawdzięczał to przede wszystkim fatalnej pomyłce Matiiego. Kierowca BMW Sauber stanął przed niewiarygodną szansą na podium, jednak pomylił się przy ostatnim postoju i założył opony super miękkie, na których jechał cały wyścig. Okazało się jednak w Australii, że co się odwlecze, to nie uciecze. Tam już Matiie zachował zimną krew, choć tuż za nim jechał Kubusa. Obronił się i wywalczył podium. W Stanach Zjednoczonych z kolei mieliśmy kapitalną walkę o wygraną między duetem walczącym o mistrza. Ostatecznie jednak manewrem w ostatnim nawrocie (na ulicznym torze!) Markovsky wyszarpał wygraną, co mogło mieć niebagatelne znaczenie w dalszej rywalizacji. W praktyce jednak kluczowy okazał się kolejny wyścig, który się odbył na Kyalami. Tam Tarask użył ultra miękkich opon, choć nie mógł i został zdyskwalifikowany, pozbawiając się osiemnastu punktów. Drugie miejsce powędrowało do radzącego sobie coraz lepiej Patrique'a, natomiast podium uzupełnił Barti Novik, który pierwsze pudło wywalczył wyścig wcześniej na Long Beach. Zawodnik Williamsa sygnalizował w ten sposób, że wreszcie zaczyna mu iść tak, jak powinno. Szkoda tylko, że koszt tego był wysoki...

Seria Bartiego, kłopoty Renault

Czas pokazał, że to był dopiero początek świetnego czasu dla zawodnika z Ostrowca Świętokrzyskiego. Barti bowiem zajmował trzecie miejsce także w kolejnych trzech GP, w Hiszpanii, Niemczech i Francji. Robił to właściwie bez większych kłopotów. Sam zawodnik chyba liczył, że zagrozi najlepszej dwójce (notabene Markovsky w każdym z tych wyścigów wygrywał z Taraskiem), jednak wyścig weryfikował jego oczekiwania. Najważniejsze dla Bartiego było jednak to, że stał się poważnym kandydatem do miejsca na podium końcowej klasyfikacji. Choć Norbi nie spadał poniżej piątych pozycji, to różnica była stosunkowo nieduża. Patrique jeździł mocno w kratkę, z walki natomiast o podium wyłączał się duet braci. Wprawdzie Szymusso zajął czwarte miejsce w RPA, ale w kolejnych wyścigach mu nie szło. Zmagał się z ogromnymi problemami z bolidem, podobnie zresztą było z jego bratem. Obaj byli mocno rozczarowani tym, jak ten sezon wyglądał. O tyle dobrze, że nie mieli konkurencji wśród konstruktorów. Williams miał bowiem zbyt dużą stratę, a Ferrari nie mogło za bardzo liczyć na Szprycka, który miał problemy techniczne. Nie mogliśmy także za bardzo podziwiać Matiiego, któremu czas nie za bardzo pozwalał na jazdę i wypadł z walki o coś więcej, niż miejsce w dziesiątce generalki. Kamilo z kolei dopiero się przebudzał po serii słabiutkich występów, ale straty miał zbyt poważne. Namieszać w stawce chciał też Kimiii, który zdobył dwa Pole Position dzięki ultra miękkim oponom, ale przełożyło się to potem raptem na 22 punkty w trzech wyścigach. Potem radził sobie już bardzo słabiutko, a do tego kłócił się z ligowiczami.

Rozstania i powroty

Przebieg sezonu sprawił, że pozostało nam tylko odliczanie, kiedy Markovsky zapewni sobie tytuł. Zanim jednak do tego doszło, mieliśmy kompletnie pokręcony wyścig na torze Misano. Fatalnie radził sobie w nim Barti, który skasował dwóch rywali, odpadł szybko z wyścigu i... pożegnał się z ligą. W sytuacji, gdy miał naprawdę ogromne szanse na podium generalki, po prostu uciekł. Nie można powiedzieć, by tym wszystkim zyskał w oczach innych. Fatalnie zaprezentowali się też bracia z Renault. Okoliczności wykorzystał w sposób znakomity Adventure. Kierowca z podwarszawskiego Izabelina pokazał to, co było jego znakiem firmowym w tym sezonie, czyli równą i bezbłędną jazdę. Wcześniej nie punktował wybitnie, ale robił to w miarę regularnie. Natomiast we Włoszech był piąty, co jest jego najlepszym wynikiem w karierze. W ten sposób zgłosił swój akces do walki o dziesiątkę generalki z Mikrusem i Szpryckiem (wreszcie mógł normalnie rywalizować). Wyścig wygrał Markovsky przed Taraskiem i Patrique. W Bahrajnie natomiast na czele znów się nic nie zmieniło, choć walka była zażarta. Kierowca McLarena wygrał minimalnie i ostatecznie zapewnił sobie tytuł. Po tym wyścigu ogłosił, trochę niespodziewanie, że kończy z jazdą w lidze. Ale z drugiej strony, czy można się było temu dziwić? Niespodziewanie natomiast podium wywalczył Kubusa. Kierowca Renault świetnie się czuł w Bahrajnie, wykorzystał słabszy dzień innych (Patrique zalał za mało paliwa) i pojechał bardzo pewnie. Potem wzrost swojej formy pokazał w Singapurze, gdzie zaliczył imponujący comeback z czternastej pozycji na trzecią. Nie popisał się tam za to Tarask, który zaliczył karę za przekroczenie prędkości w alei serwisowej. Słowa uznania należą się za tamto GP także Patrykowi, który w końcu nie pękł na ulicznym torze i zajął drugie miejsce. Okazało się to o tyle kluczowe, że Norbi rozbił bolid i nie dojechał do mety. Tym sposobem stał się faworytem do podium w końcowej klasyfikacji.

Pech Norbiego i Mikrusa, udany finisz

Dla Norbiego wyścig w Singapurze był dopiero początkiem problemów. W Japonii miał podobne tempo do Patrique'a, ale wyścig ułożył się kompletnie nie po jego myśli. Nie udało mu się bowiem wygrać tak naprawdę żadnego z pojedynków. Pół biedy byłoby jednak, gdyby stracił do niego dwa punkty. Stracił cztery, bowiem na ostatnich okrążeniach Szymusso zderzył się z Kamilem w walce o trzecie miejsce. To sprawiło, że Szymek rozdzielił na mecie Patryka i Norberta. Pudło znów powędrowało do Kubusy, a Markovsky pokonał Taraska. Notabene, wyścig na Fuji dostarczył ogromnych emocji, było w nim dużo walki, co oczywiście umożliwiła specyfika toru. Mieliśmy tam też walkę Mikrusa i Adve, co było ważne dla klasyfikacji generalnej. Kierowca Williamsa okazał się lepszy w tym pojedynku, a potem jeszcze wygrał z rywalem w Austrii. Tam natomiast niespodziewanie Markovsky popełnił falstart i tym samym Tarask bez problemu mógł wreszcie wygrać. Mistrz ligi urządził sobie natomiast slalom i dobił się do drugiego miejsca, natomiast najniższy stopień podium przypadł Szymussowi, który wreszcie pojechał na swoim normalnym poziomie. Norbi był tuż przed Patrykiem i miał jeszcze szansę, ale została ona zaprzepaszczona jeszcze przed ostatnim wyścigiem. Okazało się bowiem, że z powodów prywatnych kierowca Mercedesa nie mógł pojechać w Miedzianej Górze. Rozluźniony Patrique popisywał się potem przed własną publicznością wyjątkowym pokazem, jak nie powinno się jeździć. Ósme miejsce zdobyte naprawdę w żenujący sposób pokazało, że przed nim wciąż ogrom pracy. Mikrus natomiast zaspał na samym początku, wjechał w Karlika, a potem otrzymał strzały od Red Bulli i nie pojechał dalej. Adve wykorzystał to bezlitośnie - dojechał szósty i pokonał Mikrusa w walce o dziesiątkę generalki. Wygrał Tarask, który miał lepszą strategię od Markovsky'ego. Mistrzowi ligi zostało na pocieszenie to, do czego dążył od dwóch lat - osiemnaście podiów w sezonie. Trzeci na Torze Kielce był Kamilo, który okazał się lepszy od duetu braci z Renault. Najwięcej jednak mówiło się o Kiroshimie - ligowa maskotka przez cały sezon dzielnie walczyła, z różnym skutkiem. Jednak Kiro nie ukończył tylko dwóch wyścigów w całym sezonie, co wcześniej było abstrakcją. Los wynagrodził mu to właśnie w Polsce - dojechał do mety dziewiąty i wywalczył pierwsze punkty od 54 GP.

Fakty i liczby

Tak przebiegał VII sezon ligi. Zobaczmy teraz, jak to wygląda w statystyce. Zanim o dokładnych liczbach, przyjrzyjmy się faktom, jakie mamy po zakończonej w marcu kampanii:

- Po raz pierwszy w historii ligi jeden z kierowców zakończył wszystkie osiemnaście wyścigów na podium.
- Tarask pierwszy raz w karierze przekroczył 300 punktów w jednym sezonie. Tym samym po raz pierwszy w naszej lidze wicemistrz uzyskał tak dużą liczbę punktów.
- Patrique2001 stanął pierwszy raz w karierze na podium końcowej klasyfikacji kierowców. Dla niego, Norbiego, Matiiego i Adve były to też najlepsze sezony pod względem zajętej pozycji na koniec sezonu.
- Szymusso natomiast pierwszy raz w historii ligi wylądował poza pudłem końcowej klasyfikacji. Co więcej, pierwszy raz stanął na podium mniej razy od swojego starszego brata.
- Już po raz czwarty z rzędu Pole Position wywalczało czterech kierowców.
- Dziesięciu kierowców stanęło łącznie na podium w wyścigu. To najlepszy wynik od sezonu IV.
- McLaren został pierwszym w historii zespołem, który wywalczył drugi tytuł konstruktorski.
- Kiroshima po raz pierwszy w karierze przejechał osiemnaście wyścigów. Ukończył też największą liczbę wyścigów w sezonie - szesnaście. Więcej wyścigów w sezonie ukończyli od niego tylko Markovsky, Kubusa i Adve.
- Był to najdłuższy w historii ligi sezon - trwał 125 dni. O jeden dzień dłużej, niż sezon VI.
- Do zajęcia miejsca w czołowej dziesiątce generalki wystarczyło tylko 40 punktów. Jedynie w III sezonie wystarczyło tych punktów mniej - 39.
- Po raz trzeci w historii punkty zdobyli wszyscy kierowcy, którzy wystartowali w przynajmniej jednym wyścigu. Jednocześnie 22 punktujących kierowców to wyrównanie rekordu z I sezonu.
- W tym sezonie sześciu kierowców stało się członkami klubu 100, do którego należą zawodnicy, którzy przejechali 100 GP w lidze. Należą do niego: Kubusa i Szymusso (115), Patrique (112), Kamilo (108), Markovsky (106) i Tarask (104). Blisko osiągnięcia tego pułapu był Barti, brakło mu trzech wyścigów. Następni w kolejce są Mikrus, Kiroshima i After, który wróci do ligi. Jednak by mieli na to szansę, musiałoby dojść do dziewiątego sezonu ligi.

Zerknijmy teraz na liczby, jakie wynikają z siódmego sezonu. Na początek zobaczmy, jak prezentuje się średnia pozycja startowa kierowców. Liczby te porównajmy ze średnimi z VI sezonu. Jest to o tyle interesujące, że w tamtej kampanii też obowiązywał system jednego kwalifikacyjnego kółka. Możemy zatem sprawdzić, czy na przestrzeni jednego sezonu dużo się zmieniło. Jak się okazuje - trochę tak. Jedni znacząco się poprawili w stosunku do szóstego sezonu, inni w tym elemencie spuścili z tonu. Co jednak przede wszystkim rzuca się w oczy to to, że dwójka najlepszych kierowców sezonu mocno zdystansowała pozostałych, między którymi dochodziło do większych przetasowań. Średnia z VI sezonu została podana w nawiasie. Pod uwagę zostali wzięci kierowcy, którzy byli zapisani w momencie zakończenia sezonu, z wyjątkiem Kamilar2000, który brał udział tylko w trzech ostatnich GP sezonu i dane liczbowe w jego wypadku nie byłyby dostatecznie miarodajne.

1. Markovsky 2,05 (3,12)
2. Tarask 2,66 (3,65)
3. Kamilo 6,44 (6,11)
4. Patrique2001 6,61 (7,35)
5. Norbi 6,76 (8,13)
6. Szymusso 7,27 (2,67)
7. Kimiii 7,41 (-)
8. Matiie 8,5 (8,94)
9. Kubusa96 8,66 (5,44)
10. Matif6124 8,83 (10,33)
11. Szprycek 10,56 (-)
12. MikruseK 10,88 (10)
13. Adventure0 10,94 (-)
14. Prezesdejmian 11,12 (-)
15. Pandodo 12,53 (-)
16. Karlik 12,92 (11,67)
17. Kiroshima 15,23 (12,53)

Teraz będziemy mogli oczywiście zobaczyć średnią pozycję kierowców na mecie. Tutaj także będziemy to porównywać z wynikami w sezonie szóstym. Przypominam, że do tej średniej liczą się także wyścigi, które nie zostały przez kierowców ukończone.

1. Markovsky 1,22 (1,24)
2. Tarask 3,38 (3,88)
3. Norbi 6 (6,13)
4. Patrique2001 6,38 (6,28)
5. Szymusso 6,61 (5,89)
6. Kubusa96 6,67 (4,94)
7. Matiie 7,8 (9)
8. Kamilo 8,77 (8,71)
9. Adventure0 9,29 (-)
10. Szprycek 10,06 (-)
11. MikruseK 10,72 (9,83)
12. Pandodo 11,08 (-)
13. Karlik 11,64 (11,2)
14. Kimiii 12,25 (-)
15. Prezesdejmian 13 (-)
16. Kiroshima 13,16 (12,86)
17. Matif6124 13,42 (11,67)

Zobaczmy teraz, jakie pozycje przez poszczególnych kierowców były zajmowane w kwalifikacjach i wyścigu najczęściej:
Markovsky: K: 1 (7 razy), W: 1 (14 razy)
Tarask: K: 1 (8 razy), W: 2 (10 razy)
Patrique2001: K: 3 i 4 (3 razy), W: 5 (5 razy)
Norbi: K: 5 i 6 (3 razy), W: 4 i 5 (4 razy)
Szymusso: K: 6 (5 razy), W: 6 (4 razy)
Kubusa96: K: 7 (7 razy), W: 4 (4 razy)
Kamilo: K: 10 (5 razy), W: 4 (3 razy)
Matiie: K: 13 (2 razy), W: 8 (3 razy)
Adventure0: K: 11 (5 razy), W: 9 (6 razy)
MikruseK: K: 14 (4 razy), W: 7 (4 razy)
Szprycek: K: 13 (4 razy), W: 6 (3 razy)
Kimiii: K: 1 i 2 (2 razy), W: 15 (3 razy)
Matif6124: K: 7, 9 i 10 (2 razy), W: 16 (3 razy)
Pandodo: K: 13 (4 razy), W: 10 (4 razy)
Karlik: K: 15 (4 razy), W: 12 (4 razy)
Prezesdejmian: K: 9 i 14 (2 razy), W: 12 i 16 (2 razy)
Kiroshima: K: 16 (8 razy), W: 13 (5 razy)

Przed nami zestawienie tak zwanych bitew zespołowych, czyli Team-Mate Wars, które prezentowaliśmy już w dwóch ubiegłych podsumowaniach. Tradycyjnie zobaczymy statystykę zarówno wyścigową, jak i kwalifikacyjną. Niestety, ze względu na to, że czterech kierowców w trakcie sezonu odeszło, a dodatkowo niektórzy brali udział dość rzadko w wyścigach, nie dało się porównać kierowców Williamsa i Toyoty, gdzie dość często dochodziło do roszad. Na siłę trochę porównani zostali kierowcy BMW Sauber oraz Kimiii i Pandodo z Red Bulla - w obu przypadkach duety tych zespołów jeździły wspólnie raptem w ośmiu GP. Problemu nie ma z Ferrari (15 wspólnych startów), Mercedesem i BAR Hondą (siedemnaście wspólnych startów) oraz McLarenem i Renault, których kierowcy wzięli udział we wszystkich osiemnastu wyścigach.

Kwalifikacje:
McLaren: Markovsky 17:1 Kamilo
Mercedes: Tarask 16:1 Norbi
Renault: Szymusso 14:4 Kubusa96
Ferrari: Szprycek 3:12 Patrique2001
Red Bull: Kimiii 7:1 Pandodo
BMW Sauber: Karlik 0:8 Matiie
BAR Honda: Kiroshima 0:17 Adventure0

Wyścig:
McLaren: Markovsky 18:0 Kamilo
Mercedes: Tarask 15:2 Norbi
Renault: Szymusso 9:9 Kubusa96
Ferrari: Szprycek 3:12 Patrique2001
Red Bull: Kimiii 3:5 Pandodo
BMW Sauber: Karlik 1:7 Matiie
BAR Honda: Kiroshima 0:17 Adventure0

Popatrzmy jeszcze na statystyki frekwencyjne, które zestawimy z poprzednimi sezonami. Jak wiemy, mieliśmy nieco kłopot z ustaleniem terminu, niemniej na wyścigach pojawiała się zawsze bardzo duża liczba kierowców. Rzadko kiedy spadała ona poniżej poziomu szesnastu osób. To pokazuje, że nasza koncepcja jest bardzo słuszna. Oczywiście to, że wynik z siódmego sezonu bije pozostałe kampanie na głowę jest też zasługą tego, że powiększyliśmy stawkę o jeden zespół. Niemniej możemy być naprawdę bardzo szczęśliwi, że mieliśmy tak wysoką średnią liczbę kierowców na starcie.
S1: 12,22
S3: 11,11
S4: 11,55
S5: 13,77
S6: 13,94
S7: 16

No i przyjrzyjmy się się jeszcze średniej liczbie kierowców na mecie. Tu także był to zdecydowanie najlepszy sezon pod tym względem, co także z pewnością umożliwiło powiększenie stawki. Niemniej jednak to też pokazuje, że przeszliśmy długą drogę, by dojść do takiego poziomu. Naprawdę możemy być z tego zadowoleni, jednocześnie jednak zawiesiliśmy sobie wysoko poprzeczkę. Musimy bowiem dążyć do ustabilizowania się na tym pułapie.
S1: 8,61
S3: 8,88
S4: 7,77
S5: 11,11
S6: 10,72
S7: 12,89

Za pomoc w przygotowaniu powyższych liczbowych statystyk dziękuję Mikrusowi, który przygotował dla mnie tabelki z poszczególnymi pozycjami kierowców w danym GP zarówno w kwalifikacjach, jak i wyścigu.

Subiektywne spojrzenie i oceny kierowców

To bez wątpienia był zwariowany sezon. W każdym wyścigu działo się bardzo dużo i przeważnie pojedynki, które oglądaliśmy, były naprawdę znakomite. Właściwie trudno znaleźć jakiś wyścig, o którym moglibyśmy powiedzieć, że był słaby. Oczywiście, nie zawsze walki kierowców były czyste, działy się czasami różne dziwne rzeczy, także przy przepuszczaniu. Jednak to, że sezon trwał dość długo, wywoływało chyba głód ścigania u kierowców, co pokazują statystyki frekwencyjne. Ta kampania pokazała też, komu naprawdę zależy na lidze. Cieszy też to, że po większości wyścigów było spokojnie, ale niektórzy niestety burzyli ten porządek. Na szczęście chwasty zostały już wyrwane i możemy z optymizmem patrzeć w przyszłość. Co natomiast w tym sezonie niepokoiło? Na pewno przewaga czołowej dwójki nad pozostałymi. Przynajmniej Markovsky i Tarask rekompensowali nam to świetnymi pojedynkami w praktycznie każdym wyścigu. Kilka z nich rozstrzygało się dopiero na sam koniec. I można tylko żałować, że walka o mistrzostwo nie trwała dłużej. Tak naprawdę skończyła się ona na początku roku, kiedy Markovsky odpowiedział czterema wygranymi na dwie swojego rywala, a kluczowa była ta w USA, gdzie zwyciężył w ostatnim zakręcie. Ale było na co popatrzeć i to cieszy.

Największe plusy tego sezonu? Bez wątpienia Norbi i Adve. Pierwszy z nich do tej pory był solidnym rzemieślnikiem, jednak już przed VII sezonem sygnalizował, że może być groźny. I tak też się stało. Rzadko kiedy wypadał poza czołową piątkę, jednak ostatecznie trochę nieszczęśliwie przegrał podium generalki z Patrique, który przełamał klątwę czwartych miejsc. Adve z kolei jeździł bardzo równo i popełniał mało błędów. Dlatego też w ostatecznym rozrachunku to on wylądował na dziesiątym miejscu klasyfikacji, a nie Mikrus czy Szprycek. Miał też nad nimi tę przewagę, że nie musiał się martwić o problemy techniczne. Do czołówki nieco stracił duet braci, którzy odżyli dopiero na koniec sezonu, gdy pasowały im tory. Wcześniej szło to bardzo blado i momentami wyglądali koszmarnie. Męczyli się jazdą. Jednak pamiętajmy, że w każdej chwili mogą wrócić na swój najlepszy poziom. Do czołówki pukają też Kamilo i Matiie. Bez wątpienia stać ich na wiele, ale pierwszy musi wyeliminować błędy, drugi musi znajdować czas na jazdę. Po stronie rozczarowań mamy przede wszystkim Matifa i Karlika. Pierwszy z nich nie potrafił w wyścigach jeździć skutecznie i nie ukończył bardzo dużej liczby wyścigów. A zapowiadało się przed sezonem, że może być bardzo groźny. Karol natomiast potrafił jeździć dobrze do pierwszego błędu, potem wszystko się rozsypywało. Nie można też nie wspomnieć o Kimiiim, który grzał na treningach jedynie okrążeniami kwalifikacyjnymi, które opanował do perfekcji. Potem wychodziło to w wyścigach, gdzie przeważnie pełnił rolę statysty. Rozczarował także Dejmian, którego trapiła podobna przypadłość, co Karlika. Ciekawe perspektywy rysują się przed Pandodo, który notuje progres i może nas zaskoczyć. Nie zapominajmy o Kamilur2000, który pokazał się na razie tylko w trzech GP, ale wiemy już, że może doszlusować do walki o punkty. No i jest Kiroshima, dla którego wreszcie dojeżdżanie do mety stało się normą. Zdobył w końcu jakieś punkty, ale jeśli chce jeszcze raz je zdobyć, to musi dogonić rywali. W sezonie VII różnice w środku stawki były niewielkie. To jest właśnie kierunek, w którym musimy się ustabilizować i podążać. Jeśli tak będzie, kolejny sezon zapowiada się naprawdę ekscytująco. I na to właśnie liczymy.

Przed nami to, co miało już miejsce w dwóch poprzednich podsumowaniach, czyli poświęcenie odrębnych słów kierowcom. Pod uwagę została wzięta ta sama siedemnastka, która została uwzględniona przy statystykach liczbowych. Przypominam jednocześnie, że oceny te mają charakter wyłącznie subiektywne i przedstawiają pogląd wyłącznie autora tego tekstu. Oceny są zależne od postawy na torze, wyników względem oczekiwań oraz w niewielkim stopniu zachowaniu poza obiektami. Nie przedłużając już zatem, serdecznie zapraszam.

22. Kiroshima 2 pkt, 18 startów, 16 ukończonych, 1 raz punktował, średnia punktów na wyścig: 0,11.

Zaczynając podsumowanie Kiro, cofnijmy się na chwilę do tego, co zostało o nim napisane w analogicznym tekście po VI sezonie. Padło tam zdanie, że jeśli tylko będzie kontynuował to, co zaczął, w końcu punkty wpadną. Cóż, proroctwo się spełniło, ale po kolei. Jakkolwiek na to nie spojrzymy, był to jego najlepszy sezon w karierze. Nie, nie pod względem punktowym, bo choćby w I sezonie zdobył ich 12, ale wiemy, jakie to były czasy. Przede wszystkim Koza pierwszy raz w karierze uczestniczył we wszystkich wyścigach. Pod tym względem mu zależało. Do tego dojeżdżał regularnie do mety, nie ukończył tylko dwóch wyścigów i to na samym początku sezonu. A więc okazało się, że potrafi. Zdarzało się wciąż, że przeszkadzał innym kierowcom, ale były to już incydenty, a nie norma. W nagrodę na koniec sezonu udało mu się wywalczyć dziewiąte miejsce w ostatnim wyścigu i zdobyć punkty po praktycznie trzech sezonach przerwy. Pora jednak Panie Krzysztofie na zrobienie kolejnego kroku. Musi bowiem zmniejszyć straty do kierowców przed nim. Pytanie, czy go na to stać i czy będzie w stanie postawić ligę ponad innymi grami. Miejmy nadzieję, że jest to możliwe, bo nie będzie można klaskać już Kiro tylko dlatego, że dojechał do mety.
Ocena kierowcy: 3

21. Prezesdejmian 4 pkt, 9 startów, 5 ukończonych, 1 raz punktował, średnia punktów na wyścig: 0,44.

Zaczął nieźle, bowiem od ósmego miejsca na trudnym ulicznym torze w Long Beach. Nie spękał tam, czego nie można było powiedzieć o innych zawodnikach. Nie poszedł jednak za ciosem. W kolejnych wyścigach zaczynał nieźle, ale gdy tylko kończyły mu się opony, zaczął popełniać błędy i potem do końca (jeśli dojeżdżał do mety) jechał bardzo słabo. A wydawało się, że ma on potencjał na to, by regularnie walczyć o punkty. Jego przypadek pokazał, że przejście na kierownicę nie dla każdego może się okazać dobre i nie daje gwarancji na to, że nagle przyspieszymy o sekundę. W jego historii jest jednak jeszcze jeden istotny element. Mianowicie zupełnie nie zintegrował się z pozostałymi. Zaliczył bardzo złe wejście, przez co wielu kierowców już na starcie miało o nim złą opinię i potem nie akceptowała jego filozoficznych wywodów. Po wyjaśnieniu sprawy z administracją dostał drugą szansę i było ciut lepiej, ale jednak po sezonie sytuacja znów się zmieniła. Najpierw próbował przeforsować dziwne pomysły, tak jakby chciał po prostu wszystko z rzeczywistej F1 przenieść tu. To przecież niemożliwe. Potem nie podobał mu się zespół, w jakim wylądował w kolejnym sezonie. Następnie krytykował zmiany w przepisach. Na końcu natomiast pokłócił się z kilkoma kierowcami i obraził administrację. Nie było dla niego już ratunku. Jeśli 12 osób mówi, że nie chce go w tej lidze, to taki ktoś nie może w niej być. Tym samym Prezesdejmian traci swoje miejsce w VIII sezonie. Cóż, gdyby pewne sprawy załatwił inaczej, mogłoby to się wszystko ułożyć. Nie chodzi o to, że to źle, że był sobą. Robił to jednak w zły sposób. Nie robi się tego krytyką kierunku ligi i próbą jego zmiany. Miał potencjał, by coś tu zrobić, niestety dla niego, nie będzie już miał tej możliwości.
Ocena kierowcy: 1

20. Karlik 5 pkt, 14 startów, 11 ukończonych, 4 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 0,36.

Pierwszy pełny sezon miał poświęcić na naukę i poznanie ligowych standardów. Tymczasem w siódmym sezonie zbyt wiele rzeczy się nie zgadzało. Jest mniej punktów, mniejsza liczba punktowanych wyścigów, nawet mniejsza liczba startów. Jedyne, co dobre, to że Karlik częściej dojeżdżał do mety, niż w ubiegłym sezonie. Poza tym jednak było blado. Najdobitniej pokazuje to wyścig w Japonii, gdzie miał szansę na punkty, jechał blisko czterech innych kierowców, ale popełnił błąd i było po sprawie. I tak było przez cały sezon. Karlik był jednym z najlepiej startujących kierowców, ale nie miał z tego praktycznie żadnych profitów. Bardzo słabo wypadał też w kwalifikacjach. Nie potrafił przeważnie skleić tego dobrego okrążenia w najważniejszym momencie i praktycznie wcale nie startował z pierwszej dziesiątki. Wydaje się, że nie skorzystał też na współpracy z Matiiem, który przecież mocno się rozwinął. Są jednak światełka w tunelu dla Karola. Pierwsze - zaczął nieco lepiej obchodzić się z oponami. Drugie - jemu akurat kupno kierownicy chyba wyszło na dobre. Tak by wskazywał chociaż wyścig w Austrii. Zatem w kolejnym sezonie dopiero przekonamy się, na ile go naprawdę stać i czy zmiana kontrolera mu pomogła. Musi też jednak dużo trenować jazdy z paliwem, by wyćwiczyć sobie regularność. Bez tego daleko nie zajedzie.
Ocena kierowcy: 1+

16. Pandodo 8 pkt, 13 startów, 13 ukończonych, 5 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 0,62.

O historii naszego ligowego przytulacza już wspominaliśmy choćby przy okazji ligowego plebiscytu. Pamiętając to, wielu obawiało się jego przyjścia do ligi. Jednak zaskoczył pozytywnie, bowiem to nie jest ten sam człowiek, którego pamiętaliśmy z 2016 roku. Do grupy wpasował się bardzo dobrze, znalazł z nią wspólny język i tematy i szybko zrozumiał, o co tutaj chodzi. Jeśli zaś idzie o wydarzenia na torze, to właściwie też jakiegoś większego zaskoczenia nie było, bowiem wiadomo było, że tak naprawdę przed Dodo nauka. Uczy się jednak dość szybko i pokazuje to choćby fakt, że dojeżdżał do mety w każdym wyścigu. Oczywiście, wyniki były bardzo różne. Przede wszystkim kompletnie nie szło mu na trudnych torach. Często też zupełnie rozkojarzał się po tym, jak został zdublowany. Ale w jego jeździe widać pozytywy i potencjał. Wydaje się jednak, że potrzebuje dobrego nauczyciela i mentora, bowiem nie jest sztuką zdobywanie punktów na takich torach jak Red Bull Ring. Dodo musi po prostu brać przykład z Matiiego, który zaczynał dokładnie tak jak on i iść tą samą drogą.
Ocena kierowcy: 3-

15. Matif6124 9 pkt, 12 startów, 3 ukończone, 2 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 0,75.

Zapowiadało się na naprawdę fajny sezon dla Matifa, który w zeszłym sezonie, po swoim powrocie po paroletniej przerwie, uczył się gry. Wszystko wydawało się logiczne - ambitny zespołowy partner, do tego bardzo mocny, a także naprawdę dobra dyspozycja na testach. Jednak przyszedł sezon i była tragedia. Ewidentnie po Matifie było widać, że trenuje bardzo mało, a już zwłaszcza nie pracuje nad tempem wyścigowym. Bo o ile w kwalifikacjach wyglądało to nieźle (choćby 3. lokata w Korei), to potem popełniał mnóstwo błędów. Nie za bardzo też udziela się w grupie, trudno powiedzieć czemu, z czego Barti był mocno niezadowolony i wymógł na Matifie odejście z Williamsa. Po drodze kierowca z Chełmży zaliczył jeden naprawdę dobry występ. Żeby było śmieszniej, zaliczył go na najtrudniejszym torze w kalendarzu - w Estonii był szósty. Nie poszedł jednak za ciosem, po przejściu do Toyoty zdobył tylko jeden punkt i przyczynił się do zajęcia ostatniego miejsca przez ten zespół w klasyfikacji konstruktorów. Do tego jeśli spojrzymy, ile wyścigów ukończył, mamy cały obraz jego sezonu. Nie tak to miało wyglądać, stać go na dużo więcej, ale potrzebuje do tego ewidentnie więcej treningu, bo błędy, które popełniał, momentami naprawdę nie przystały kierowcy, który wygrał pierwszy wyścig w historii tej ligi.
Ocena kierowcy: 1

14. Kimiii 23 pkt, 12 startów, 6 ukończonych, 3 razy punktował, 2 razy Pole Position, średnia punktów na wyścig: 1,92.

Słaby sezon w wykonaniu tego kierowcy, na pewno on sam miał większe oczekiwania. Trudno jednak cokolwiek osiągnąć, jeśli praktycznie nie trenuje się tempa wyścigowego. Taki przynajmniej można było wysnuć wniosek, patrząc na jego jazdę, bowiem zdarzały mu się bardzo proste błędy, kiedy tylko miał więcej paliwa na pokładzie. Próbował zwiększać swoje szanse, biorąc najbardziej miękkie opony w kwalifikacjach, co dało mu dwa Pole Position, ale słabe starty kompletnie nie pozwalały mu zrobić z tego jakiegokolwiek użytku. Mimo to zdobycie 22 punktów w trzech wyścigach z rzędu kazało sądzić, że kierowca ten staje się pewniakiem do kręcenia się w okolicach szóstki. Ale na tym się skończyło, bowiem w końcówce sezonu albo w ogóle nie jeździł (informując przy tym nagle przed sesją, że go nie będzie), albo odpadał z wyścigów. Poza tym kompletny brak integracji, chamskie zachowanie na torze i poza nim, prowokatorski styl. FIA, ku uciesze innych, postanowiła nie dopuszczać go do VIII sezonu, o czym już wiadomo. Nie będziemy tęsknić.
Ocena kierowcy: 2

12. Szprycek 37 pkt, 15 startów, 10 ukończonych, 7 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 2,46.

Po kierowcy, który walczył o mistrzostwo w innej lidze, można było się spodziewać więcej. Pamiętać jednak należy, że jeździł tutaj już w V sezonie i także nie wyróżniał się jakoś szczególnie, zajmując miejsca w środku stawki. Sam kierowca jednak jakby zdawał sobie z tego sprawę i od samego początku z wielką chęcią zgodził się być ,,wingmanem" Patrique'a. Pomagał mu średnio. Początek sezonu miał bardzo nieudany, popełniał trochę błędów, był nieco za wolny. Potem pojawiły się dość spore problemy techniczne, które nieco uniemożliwiały mu jazdę. W końcówce sezonu udało mu się jednak je rozwiązać i dzięki temu odżył, pokazując przy tym, że stać go na równorzędną walkę. Szans na czołową dziesiątkę generalki nie miał, bowiem wyjechał na koniec sezonu i choć zdążył wrócić na ostatni wyścig, to pojechał zupełnie nieprzygotowany. Jednak okres między Włochami a Japonią miał udany i należy zwrócić na niego uwagę w kolejnym sezonie. Może bowiem osiągnąć znacznie więcej.
Ocena kierowcy: 3-

11. MikruseK 40 pkt, 18 startów, 12 ukończonych, 9 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 2,22.

Bez wątpienia to nie był wybitny sezon w jego wykonaniu, był wyraźnie gorszy od dwóch poprzednich. Znów przegrał czołową dziesiątkę generalki na ostatniej prostej, tym razem jednak wyłącznie ze swojej winy, bo sam popsuł GP Polski. Na początku miał też kłopoty techniczne, które jednak szybko udało się w miarę rozwiązać. Widać było jednak, że wydarzenia z końca VI sezonu mocno odbiły się na jego dyspozycji. Miał wprawdzie wyścigi bardzo dobre (choćby Estonia, Austria), ale też w niektórych popełniał bardzo dużo błędów, a to mu się nie zdarzało sezon wcześniej. Być może wpływ na jego dyspozycję miało też to, że nie miał szczęścia do team-mate'ów. Zupełnie jak na początku kariery, jednak od kiedy jeździł z Afterem, wszystko wyglądało dobrze. Tymczasem ten olał go na początku tego sezonu, potem zostawił go Fangio. Gdy wydawało się, że znajdzie bezpieczną przystań u boku Bartiego, przez którego zmienił zespół, ten uciekł z ligi. W nowej kampanii Mikrus będzie jeździł z Karlikiem, co jest dość ryzykowną decyzją, bowiem pierwszy raz w karierze będzie się musiał zmierzyć z funkcją lidera zespołu. Wszyscy też będą bacznie mu się przyglądać, bo wiadome jest, że stać go spokojnie na to, by dojść do poziomu Kamila i Matiiego. Musi jednak nie tylko poprawić swoje tempo, ale też koncentrację, bo tego ewidentnie mu brakowało.
Ocena kierowcy: 2+

10. Adventure0 40 pkt, 17 startów, 17 ukończonych, 13 razy punktował, średnia punktów na wyścig: 2,35.

Chyba nikt przed sezonem nie postawił by pieniędzy na to, że Adventure zamelduje się na koniec sezonu w czołowej dziesiątce generalki. Umówmy się jednak - zasłużył. Był w swojej jeździe bardzo pewny, nie popełniał błędów i to mu się bardzo przydało, zwłaszcza we Włoszech, gdzie zasłużenie zajął piąte miejsce. Tak samo nie panikował w GP Polski, tylko po prostu zrobił swoje i w nagrodę zajął tą dziesiątą lokatę. Dzięki też jego postawie BAR Honda nie skończyła sezonu na ostatnim miejscu, co jest w ogóle ogromną niespodzianką. Biorąc pod uwagę, jak Adve jeździł w V sezonie (pamiętajmy, miał sezon przerwy), to zrobił niesamowity postęp. To też cieszy, jednak od zawsze wiadomo było, że on potrafi jeździć znacznie lepiej, niż robił to do tej pory. Wciąż jednak ma nad czym pracować. Przede wszystkim musi się wystrzegać tak zaciekłej obrony, bo robi to jeszcze nadal zbyt agresywnie. Musi także jeszcze poprawić swoje tempo, bo choć punktował regularnie, to jednak kręcił się głównie pod koniec dziesiątki. Przed nim sezon prawdy. Po pierwsze zobaczymy, jak będzie współpracował z Kamilem, z którym już raz jeździł przez pół sezonu i skończyło się to draką i... początkiem duetu Markovsky-Kamilo. Po drugie zaś przekonamy się, czy jest w stanie utrzymać się na tym poziomie, na który wskoczył w tej kampanii.
Ocena kierowcy: 4+

9. Matiie 57 pkt, 10 startów, 9 ukończonych, 9 razy punktował, 1 raz na podium (0+0+1), średnia punktów na wyścig: 5,7.

Bardzo dobry sezon tego zawodnika, jednak zakończony też sporym niedosytem. Widzimy bowiem, w ilu wyścigach sezonu pojechał - raptem w niewiele ponad połowie. A przecież udowodnił, że stać go nawet na miejsca na podium. Powinien je mieć już w Korei, ale popełnił błąd. Być może podpalił się wielką szansą. Jednak kilka dni później w Australii nie spanikował już i zrobił co do niego należało. Wydawało się wtedy, że ten zawodnik ma potencjał nawet na podium generalki, bowiem tabela tak się ułożyła, że trzeba było brać go pod uwagę. Od momentu tego pudła pojechał jednak już tylko w czterech wyścigach, w których aż tak nie oczarował, bowiem albo ktoś mu przeszkadzał, albo sam popełniał błędy. To pokazało zatem, że ma wciąż obszar, nad którym musi pracować. Nie ma jednak wątpliwości, że zrobił bardzo duży postęp od momentu, kiedy do ligi dołączył i trzeba będzie się z nim liczyć także w kolejnym sezonie. Trochę zaryzykował, wybierając na partnera zespołowego wracającego do ligi Aftera, ale ten ruch też pokazuje, że zawodnik myśli o większych celach, także w klasyfikacji konstruktorów. Może być już teraz w pełni niezależny od duetu braci, którzy pomogli w rozwoju i teraz pora, żeby w pełni pracował na swój rachunek. Musi jednak wykazać się mocną odpornością, bo teraz każdy już wie, na co go stać i nikt go nie zlekceważy, przez co będzie miał o wiele trudniej. Stać go jednak na to, by stać się nawet czołowym kierowcą ligi.
Ocena kierowcy: 4+

8. Kamilo 108 pkt, 18 startów, 12 ukończonych, 12 razy punktował, 2 razy na podium (0+1+1), średnia punktów na wyścig: 6.

Sezon bez wielkich fajerwerków w jego wykonaniu, choć bez wątpienia lepszy od poprzedniego. Zapowiadało się na to na początku, kiedy zaliczył bardzo udane występy i zajął drugie miejsce w Belgii. Jak pokazał czas, był to jego ostatni dublet z Markovskym. W środkowej części sezonu kierowca z okolic Bochni wypadał jednak blado. Popełniał sporo błędów, czasem przeszkodził mu ktoś inny, miewał także problemy techniczne, które raz na jakiś czas dają o sobie znać. Zakończył jednak sezon miłym akcentem w postaci podium na Torze Kielce, jednak nie można się oprzeć wrażeniu, że mógł tą kampanię zakończyć jeszcze lepiej. Teraz przed Kamilem ogromne wyzwanie. Po 3,5 sezonu wspólnej jazdy nie będzie już mógł liczyć na Markovsky'ego, który odchodzi z ligi. Kamilo będzie teraz miał okazję sprawdzić się w roli lidera zespołu i przy okazji pokazać, ile wyniósł z tych blisko dwóch lat wspólnej jazdy z hegemonem i czy jest w stanie bez niego funkcjonować. Bez wątpienia będzie się trzeba z nim liczyć, bo stać go na osiągnięcie naprawdę najwyższych celów, jednak nie wiadomo, czy poradzi sobie z presją. Pojedyncze wyścigi tego sezonu pokazały, że bez wątpienia jest to możliwe.
Ocena kierowcy: 4-

6. Kubusa96 139 pkt, 18 startów, 17 ukończonych, 16 razy punktował, 3 razy na podium (0+0+3), średnia punktów na wyścig: 7,72.

Po niezwykle udanym VI sezonie doświadczony kierowca znów nieco odstawał od czołówki. Przebieg tego sezonu w jego wykonaniu przypomina jeszcze wcześniejszą kampanię, czyli piątą, którą ostatecznie także skończył na szóstym miejscu generalki i praktycznie z identycznym dorobkiem punktowym (wtedy 140). Od samego początku wydawało się, że przed Kubusą trudny czas, jednak sezon zaczął bardzo udanie. W pierwszych czterech wyścigach trzy razy zajmował czwarte miejsca i rok 2018 kończył na trzecim miejscu w tabeli. Wydawało się, że nadal idzie to dobrze, kiedy w Australii był blisko podium, jednak od wyścigu w USA, w którym pojechał dramatycznie, coś się popsuło. Do wyścigu we Włoszech prezentował raczej poziom juniora, niż najbardziej doświadczonego kierowcy w stawce - popełniał bardzo proste błędy. Wynikało to z tego, że na torach, które mu nie sprzyjały, nie potrafił sobie zbytnio poradzić z ustawieniami samochodu. Na co go stać, pokazał w końcówce. Najpierw w Bahrajnie zajął trzecie miejsce, potem w Singapurze pokazał klasę, notując comeback znów na podium, które potem znów zajął w Japonii, choć tam już dopisało mu szczęście. Wyścigi w Austrii i w Polsce były przyzwoite, choć bez błysku. Kierowca na pewno z umiejętnościami, o czym można się było wiele razy przekonać, niemniej ten sezon nie był dla niego udany. Być może jednak zadziała prawo serii, gdzie w parzystych sezonach idzie mu znacznie lepiej. Będzie też mógł pokazać, że mimo 23 lat na karku wciąż będzie w stanie dorównywać młodszym od siebie.
Ocena kierowcy: 4-

5. Szymusso 142 pkt, 18 startów, 16 ukończonych, 16 razy punktował, 2 razy na podium (0+0+2), średnia punktów na wyścig: 7,88.

Aż trudno uwierzyć, że sezon w wykonaniu takiego kierowcy tak właśnie wyglądał. Trzeba powiedzieć, że niemal tradycyjnie miał trochę pecha - w pierwszych siedmiu wyścigach za każdym razem otrzymywał od kogoś strzała. Jednak powiedzieć, że wygląd tej kampanii zależał wyłącznie od szczęścia, byłoby zdecydowaną nieprawdą. Mistrz z I sezonu bowiem nie potrafił sobie poradzić z ustawieniami bolidu. I choć zajmował wcale nie najgorsze miejsca, to jednak w jego jeździe ewidentnie brakowało błysku, pazura, tej jego charakterystycznej zadziorności. W przeszłości wyprzedzenie Szymussa było wyczynem. W VII sezonie to już takie trudne nie było. Utracił też atut, jakim były kwalifikacje. W szóstym sezonie miał przecież najlepszą średnią pozycję startową. Najwięcej mówią o nim dwa fakty - pierwszy raz ma mniejszą liczbę podiów od starszego brata, oraz pierwszy raz nie znalazł się na podium końcowej klasyfikacji. Bez wątpienia mamy od niego prawo oczekiwać więcej, ale chodzą plotki, że kierowca teraz w spokoju koncentruje się na kolejnym sezonie, na który czeka z niecierpliwością. Dobrze też może na niego wpłynąć odejście Markovsky'ego. Być może zatem wróci stary, dobry Szymek, przed którym kiedyś drżały F1CH-world i ExtremeF1.
Ocena kierowcy: 3

4. Norbi 149 pkt, 17 startów, 16 ukończonych, 16 razy punktował, 2 razy na podium (0+0+2), średnia punktów na wyścig: 8,76.

Chyba mało kto przypuszczał przed sezonem, że Norbi będzie miał szansę na podium końcowej klasyfikacji. Do tej pory nie był to bowiem kandydat do tak wysokich lokat, zresztą - on sam chciał ,,tylko" uplasować się w czołowej siódemce, co byłoby powtórzeniem wyniku z sezonu VI. Sam kierowca w tej kampanii pokazał znów swój atut, czyli równą jazdę. Dołożył do tego prędkość, bo bez wątpienia był szybszy, niż kiedykolwiek wcześniej. Wykorzystywał zawsze nadarzającą się okazję, a w perspektywie całej kampanii skorzystał na słabszych dniach Szymussa, Kubusy, Bartiego i Kamila. Szkoda, że nie dowiemy się już nigdy, czy gdyby pojechał ostatni wyścig w Polsce, mógłby być na koniec trzeci. Zajmował zresztą tę lokatę większość sezonu, jednak jeden jedyny słabszy moment w Singapurze okazał się brzemienny w skutkach. Jest to nauczka na przyszłość. Kierowca z Grodziska Wielkopolskiego musi też jeszcze pracować nad swoją jazdą ofensywną, bo zdarzały mu się nieprzemyślane ataki. Jeśli tylko nauczy się cierpliwości, przed nim mogą być jeszcze lepsze czasy. Start z pierwszej linii już zaliczył, ma cztery trzecie miejsca w karierze. Może doczeka się Pole Position, a także wygranej? Stać go na to, ale musi pamiętać, że teraz będzie mu trudniej. Wszyscy już bowiem wiedzą, co może zrobić i oczy będą na niego jeszcze bardziej zwrócone.
Ocena kierowcy: 5

3. Patrique2001 161 pkt, 18 startów, 15 ukończonych, 15 razy punktował, 1 raz Pole Position, 4 razy na podium (0+2+2), średnia punktów na wyścig: 8,94.

To nie jest nadal mistrzostwo, o którym tak skrycie od zawsze marzy, ale w końcu zrobił kolejny krok do przodu - przełamał te czwarte miejsca i wylądował na podium klasyfikacji generalnej. Sezon zaczął się dla niego mało ciekawie, bowiem wyraźnie odstawiał od innych kierowców aspirujących do miejsca, w którym się ostatecznie znalazł. Norbi, Barti, czy Kamilo byli wyraźnie przed nim. Ktoś mu jednak pomógł (nie zdradził do dziś kto) i zaowocowało to podium w Belgii. Potem zdarzyły mu się trzy nieukończone wyścigi, ale jednak - poza GP Polski - nie spadał poniżej piątego miejsca. Wyścig na jego domowym torze udowodnił jednak, że wciąż ma mankamenty i potrafi pojechać naprawdę bardzo słabe GP. Wpływ na jego formę miało też to, że w końcu w kluczowych momentach był skoncentrowany. Odrzucił od głowy złe myśli, potem, gdy odszedł Barti, nie skupiał się na nim, tylko na jeździe, a w Singapurze nie pękł. Ciekawe, co stanie się w sezonie kolejnym. Kierowca z Radlina pewnie bowiem wiele sobie obiecuje po odejściu Markovsky'ego i będzie pewnie marzył o zrealizowaniu swojego celu. To może go zgubić, bo jak wiemy, gdy tylko Patrique za bardzo czegoś chce, kończy się to dla niego źle. Przy okazji w parzystych sezonach jak do tej pory szło mu źle. Bez wątpienia jednak będzie jednym z faworytów przyszłego sezonu, w którym czeka go prawdziwy test dojrzałości za kierownicą.
Ocena kierowcy: 5

2. Tarask 307 pkt, 18 startów, 17 ukończonych, 16 razy punktował, 8 razy Pole Position, 4 wygrane, 15 razy na podium (4+10+1), średnia punktów na wyścig: 17,05.

To był najlepszy sezon w jego karierze - był bardzo szybki w kwalifikacjach, nie odstawał tempem wyścigowym, zdobył pierwszy raz ponad 300 punktów. A mimo to nawet nie miał cienia szansy na mistrzostwo ligi, gdyż Markovsky był jeszcze lepszy. Zdecydowały o tym wyścigi, w których zawsze, za każdym razem, gdy wynik był na styku, to mistrz miał to coś ekstra, które sprawiało, że wygrywał. Mimo to jednak Tarask powinien być zadowolony, bo pokazał, że wiele rzeczy przed sezonem przemyślał i ograniczył liczbę błędów. Nie jest jednak oczywiście idealnie - wystarczy przypomnieć RPA, gdzie znów wpadł w szał, choć w wyścigu to on zrobił coś, co trudno zrozumieć. Moment słabości miał też w Singapurze, gdzie przekroczył prędkość w pit-lane. Jednak w przekroju całej kampanii można powiedzieć, że zrobił krok do przodu. Dopiero jednak następny sezon pokaże nam jego wartość. Wiadomo bowiem, że będzie on zdecydowanym faworytem do wygrania czempionatu, a z taką sytuacją jeszcze nie miał okazji się zmierzyć. Do tego nie jest powiedziane, że inni nie odrobią do niego strat, gdyż choćby w VI sezonie kilku kierowców potrafiło jeździć na jego poziomie. A wiadomo, że robi się co możliwe, by wyrównywać stawkę. Oby zatem wtedy znów nie wybuchł i nie powiedział o dwóch słów za dużo, bo może sobie popsuć relacje z ligowiczami. Jeśli jednak pozostanie na drodze, na którą wkroczył w tym sezonie, będzie mógł w końcu dopisać do swojego wyścigowego CV ,,mistrz ExtremeF1".
Ocena kierowcy: 5+

1. Markovsky 422 pkt, 18 startów, 18 ukończonych, 7 razy Pole Position, 14 wygranych, 18 razy na podium (14+4+0), średnia punktów na wyścig: 23,44.

Mistrz ligi pokazał, że nawet jeśli ma się cztery tytuły i opinię dominatora, można jeszcze coś poprawić. Jak może pamiętacie, w podsumowaniu VI sezonu nie dostał noty idealnej, gdyż w systemie jednookrążeniowych kwalifikacji nieco się nie odnalazł i zdarzały mu się wpadki. W tej kampanii już tak nie było. Choć zanotował jedno Pole Position mniej niż Tarask, to jednak nie spadał poniżej czwartego miejsca, a w ogóle rzadko wypadał poza pierwszą linię. Kierowca chyba wiedział, że może czekać go trudna walka o mistrzostwo, gdyż Tarask miał tempo na jego poziomie. Dlatego nie pozwolił sobie na chwilę słabości i skutecznie robił to, co chciał. Wygrywał za każdym razem, gdy szala zwycięstwa przechylała się na jedną, bądź drugą stronę. Należą się za to naprawdę wielkie słowa uznania, że mimo takich osiągnięć, potrafił jeszcze się zmobilizować do pracy. Markovsky'ego nie będziemy już oglądać na torze w VIII sezonie. Nie chcę powiedzieć - całe szczęście, bo byłoby to głęboko niesprawiedliwe. Każdy chyba jednak wie, że kierowca z Tarnowskich Gór przerósł tę ligę i teraz inni będą mogli się bardziej wykazać. Podsumujmy jednak - odchodzi z ośmioma tytułami mistrzowskimi (pięć indywidualnie, trzy zespołowo) i trzema wicemistrzowskimi (jednym indywidualnie, dwoma zespołowo), ponad setką miejsc na podium i ponad 70 wygranymi. Do tego kierowca, który zawsze pokazał, ile dla niego ta liga znaczy. Zrobił dla niej dużo - był hosterem, pomagał (i nadal pomaga) przy modach, pisał newsy. I choć we wcześniejszych sezonach bywał dość agresywny, buntowniczy, a czasem nawet prowokatorski (cięty język został mu do dziś), to jednak zawsze umiał wyrazić swoje zdanie w sposób odpowiedni. To była przyjemność z nim rywalizować i mam nadzieję, że kilku kierowców skorzystało na tym, że miało okazję z nim jeździć na jednym torze.
Ocena kierowcy: 6

Tym oto sposobem kończymy podsumowanie VII sezonu ligi i rozdział ten można uznać za zamknięty. Przed nami bardzo interesująca przyszłość. Sezon ten pokazał, że jesteśmy na właściwej drodze, by dojść do miejsca, w którym chcemy się znaleźć. Jeśli mod nie pojawi się przed świętami, oznacza to, że będzie on po świętach i testy opóźnią się o parę dni. Ale to chyba nie powinien być problem. Stosowna informacja wkrótce się pojawi. Wszystkim, którzy od deski do deski przeczytali cały artykuł, serdecznie dziękuję. Mam nadzieję, że czytało Wam się dobrze. Mile widziana dyskusja na temat poszczególnych ocen, pomysły na wprowadzenie nowych rzeczy w przyszłości w tego typu podsumowaniach , a także własne spostrzeżenia i oceny. Jeszcze raz chcę wszystkim z całego serca podziękować za siódmy sezon, za naprawdę fajną, dobrą rywalizację w ciągu czterech miesięcy, gdzie wielu z Was pokazało, czym jest ta liga. Bardzo mnie cieszy, że to, co robię i co sobie założyłem, idzie we właściwą stronę i chcecie podążać w tym samym kierunku. Oby tak dalej. Przed nami spore wyzwanie - sprawić, by VIII sezon był jeszcze lepszy. Znam Was jednak na tyle, by móc powiedzieć - jestem przekonany, że możemy to zrobić. Tym akcentem kończę ten artykuł. Pozdrawiam serdecznie, Kubusa96.

 Komentarze
Brak komentarzy. Może czas dodać swój?
 Dodaj komentarz
Zaloguj się, aby móc dodać komentarz.
 Oceny
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą oceniać zawartość strony
Zaloguj się , żeby móc zagłosować.

Brak ocen. Może czas dodać swoją?
Logowanie
Nazwa użytkownika

Hasło



Nie możesz się zalogować?
Poproś o nowe hasło
Kanał ligowy - podcasty
Shoutbox
Musisz zalogować się, aby móc dodać wiadomość.

Kubusa96
06-07-2022 21:08
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania Wink

Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum

Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów

Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge

Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum Wink

Poprzednie GP
GP Polski
Wyniki poprzedniego GP:

P.
Kierowca
Team
Punkty
1.
MikruseK
Arrows
25
2.
Pandodo
Lotus
18
3.
Szymusso
BMW
15
4.
After
STR
12
5.
Graczek
McLaren
10
6.
Dymson
Ferrari
8
7.
Patrique2001
STR
6
8.
Norbi
Arrows
4
9.
Rekady
Ferrari
2
10.
Kubusa96
BMW
1

Pole Position: MikruseK (Arrows)
1:09.507


Najszybsze okrążenie: MikruseK (Arrows)
1:10.430