· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Do sesji kwalifikacyjnej przystąpiło czternastu kierowców. Wśród nieobecnych mieliśmy Ostachima i Yodsona. Pierwszemu nagle coś wypadło i nie mógł jechać, drugi po prostu zrezygnował, ze względów edukacyjnych. Można powiedzieć że z tego samego powodu nie było też Taraska, który jednak na wyścigu miał być. Jego nieobecność jednak wywołała poruszenie i sprawiła, że sytuacja nieco się zmieniła. Nie było także Shadowowskiego, ale i on miał być później. Sesja zapowiadała się interesująco, choć różnice między poszczególnymi grupami były duże, jak jeszcze nigdy w tej kampanii. Wydawało się też, że pewniakiem do Pole Position jest Markovsky, który powrócił i pokazał, że wciąż to ma. Zresztą, w Q1 od razu zszedł poniżej 1:22 i wydawało się, że sprawa jest definitywnie pozamiatana. Na drugie miejsce wskoczył początkowo Szymusso, który chciał o sobie przypomnieć. Jednak jego czas później poprawił After i na czele mieliśmy dwa czerwone bolidy. Pozostali mieli nieco straty, a wśród nich byli MikruseK, Norbi, Pandodo i Kamilr2000. Nienajlepiej radził sobie Kubusa96, który kompletnie nie potrafił się porozumieć z meksykańskim obiektem. W dalszej części Markovsky jeszcze nieco poprawił swój wynik, gdy nagle wyskoczył Patrique2001. Niby narzekał na tor, a jednak w kluczowym momencie odpalił, choć pomógł mu też odrobinę tunel, który zrobił mu... After. Tym samym byłego mistrza ligi i obecnego wicelidera klasyfikacji generalnej dzieliła 0,1 sekundy. Swoje wyniki poprawili MikruseK i Pandodo, między którymi różnica była właściwie żadna. Nie mógł się za to poprawić Norbi, który minimalnie wyprzedzał Kamilar2000, a tymczasem jeszcze między tą dwójkę wcisnął się Kubusa, trochę się poprawiając. Dalej był Graczek, który nie miał podejścia do pierwszej dziewiątki, ale też nie miał problemu z zamknięciem dziesiątki, bowiem pozostali mieli pewną stratę. Karlique także bez problemu poradził sobie ze Szpryckiem, który kompletnie nie lubi tego toru i postanowił potraktować to GP jako poligon doświadczalny z nowymi ustawieniami. Czasu na 1:23 nie zrobił Wujek, a Kiroshima dość wyraźnie odstawał, do tego były pewne zastrzeżenia co do jego zachowania przy przepuszczaniu.
Kwalifikacje w Meksyku były pod pewnym względem wyjątkowo. Wszystko bowiem wskazywało na to, że tym razem kierowcy nie będą jechać na jeden pit-stop, choć liczono się z tym, że może jakiś śmiałek, który to zrobi, się znajdzie. Wobec tego jeszcze ciekawsze było, kto jakie wybierze opony na Q2. Patrząc w przeszłość, wydawało się, że optymalnym rozwiązaniem będzie wybór twardej mieszanki i większość faktycznie tak postąpiła. Z tego trendu wyłamali się jednak kierowcy BAR-a, Norbi, After i Kamilr2000. Być może każdy z tych kierowców, poza Szpryckiem, liczył na to, że uda się zyskać wyższą pozycję startową, a potem coś ugrać na starcie, by móc zbudować przewagę. Może miało to też na celu przeszkadzanie trochę Markovsky'emu, który miał autostradę do wygranej. Jednak nie szło to najlepiej, bowiem i tak pięciokrotny triumfator naszych zmagań i tak objął prowadzenie na początku. Jego przewaga była wprawdzie niewielka, ale sygnał był jasny - o pierwszym polu startowym możecie pomarzyć. Wprawdzie później na czoło stawki wysunął się Norbi, który nagle znalazł sposób na ten tor, jednak Markovsky za chwilę też jeszcze nieznacznie się poprawił i nie tracił wiele. Między nich wcisnął się jeszcze Patrique, który, gdyby powtórzył wynik z Q1, mógłby jeszcze myśleć o Pole Position, ale nie był w stanie tego zrobić. Przyzwoicie jechał After, choć nieco wolniej, niż kilkanaście minut wcześniej, przyspieszył za to Kamilr2000. Tym samym różnica między pierwszym, a piątym, wynosiła nieco ponad 0,1 sekundy. Wyglądało to ładnie. Szymusso na twardej mieszance rozkręcał się stopniowo, aż w końcu pojechał naprawdę nieźle, dzięki czemu pokonał Mikrusa. Tak dobrze nie poszło Pandodo i Kubusie, którzy nie potrafili zejść poniżej 1:23. Temu pierwszemu brakło niewiele, drugiemu - o wiele więcej. Szprycek pojechał nieco lepiej, niż w pierwszej części, w efekcie udało mu się wyprzedzić Graczka, ale była to znikoma różnica, niewiele mu dająca. Za nimi z pewną stratą Karlique, zupełnie nie liczył się Wujek, zaś nieco lepiej poszło Kiroshimie, który na twardych oponach pojechał szybciej, niż na miękkich. Ale i tak nie miał podejścia do pozostałych. Nic już później się nie zmieniło i tym samym Markovsky od razu po powrocie zapewnił sobie pierwsze pole startowe. Wyniki ułożyły się następująco.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Markovsky
Ferrari
2:44.145
-
2.
Patrique2001
BAR-Supertec
2:44.216
0:00.071
3.
After
Ferrari
2:44.618
0:00.473
4.
Norbi
Williams
2:44.922
0:00.777
5.
Szymusso
McLaren
2:44.960
0:00.815
6.
Kamilr2000
Jordan
2:45.081
0:00.936
7.
MikruseK
Arrows
2:45.186
0:01.041
8.
Pandodo
Sauber
2:45.469
0:01.324
9.
Kubusa96
McLaren
2:46.210
0:02.065
10.
Graczek
Prost
2:47.043
0:02.898
11.
Karlique
Arrows
2:47.801
0:03.656
12.
Szprycek
BAR-Supertec
2:47.877
0:03.732
13.
Wujek
Jordan
2:49.509
0:05.364
14.
Kiroshima
Sauber
2:52.574
0:08.429
Jak widać, różnice wcale jednak nie były aż tak duże, jak na treningu. To zwiastowało emocjonujące zawody, na które tak bardzo liczono, gdyż z Meksykiem były duże rachunki do wyrównania. Na starcie mieliśmy ostatecznie szesnastu zawodników. Co śmieszne, to najgorszy wynik w tej kampanii, co oczywiście nie jest wstydem. Zastanawiano się teraz, co zrobi Tarask. Czy będzie to występ taki, jak w ostatnim sezonie na torze Jarama, czy jednak będzie mu trudniej. Należało się spodziewać, że może nie wygrać, bo jednak Markovsky był z przodu, a on musiał się przebijać, jednak jego podium należało się już absolutnie spodziewać. Pogoda, zgodnie z przewidywaniami, była świetna. Zero chmur, bardzo ciepło - nic, tylko się ścigać. Start wyścigu nieco się opóźnił, ale w końcu zawodnicy ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego. Tam o atrakcje zadbał Pandodo, który za bardzo chciał dogrzać opony po wyjściu z zakrętu i się obrócił, na szczęście zrobił to na tyle ,,bezpiecznie", że nikomu nie przeszkodził. Poza tym do dziwactw nie doszło, w efekcie szesnastka ustawiła się na polach startowych, a po zgaśnięciu czerwonych świateł - ruszyli. Pierwsza trójka wystartowała naprawdę dobrze, a w tym gronie był After, który nie przyzwyczaił nas do dobrej reakcji pod światłami. Szymusso próbował zaatakować Norbiego, jednak w pierwszym zakręcie było dość ciasno. Wicemistrz ligi zahaczył o swojego rywala i w efekcie stracił jeszcze pozycję na rzecz Kamilar2000 i Mikrusa, który wcisnął się przed bolid Jordana. Znakomity start zaliczył Tarask, który wyminął wolniejszych kierowców bez trudu. Kubusa z kolei był przed Pandodo, ale w bolid McLarena wjechał Graczek i doświadczony zawodnik musiał ratować się przed obrotem, przez co spadł jeszcze za mistrza ligi. Tarask jednak w szykanie nie spodziewał się, że Pandodo zjedzie mu na lewą stronę, gdzie on był. W efekcie nasz obecny czempion wjechał w tył Saubera i go obrócił. Pandodo oberwał jeszcze od dwóch bolidów, a potem wjechał w niego Graczek i został bez spojlera. Wielki dramat zawodnika z Podkarpacia, który wiele sobie obiecywał po tym wyścigu i prezentował się dobrze. Poza tym nie doszło do żadnych innych sytuacji. W tej sytuacji do dziesiątki dostał się Karlique, jednak Szprycek, Graczek i Wujek siedzieli mu na ogonie. Słabo wystartował Kiroshima, przez co spadł za Shadowowskiego. Patrique i After próbowali skorzystać z przewagi opon i trzymać się Markovsky'ego. Przez pierwsze dwa okrążenie to się udawało, ale potem zawodnik z Tarnowskich Gór wrzucił wyższy bieg, zaczął kręcić świetne czasy i odstawił ich na bezpieczny dystans.
Ciekawiej było za ich plecami, bowiem Norbi nie umiał wykorzystać przewagi opon i na jego ogonie siedzieli Mikrus, Kamil, Szymusso i Tarask. Wydawało się, że kwestią czasu jest, kiedy mistrz ligi upora się z kolejnymi kierowcami, tymczasem szło mu to opornie. Szymusso postanowił przypomnieć swoje umiejętności jazdy defensywnej i bronił się naprawdę dobrze. A kiedy już nawet Taraskowi udało się znaleźć sposób, to za chwilę przyblokowywała go ,,ciuchcia" z przodu i znów był za Szymussem. Korzystał na tym Kubusa, który przez to nie tracił dystansu. Dopiero po kilku kółkach Norbiemu udało się złapać rytm i przyspieszyć, przez co nieco odskoczył, Mikrusowi natomiast udało się odczepić od Kamila. Tak to wyglądało do szóstego okrążenia. Wtedy to Taraskowi znów brakowało 100% ostrożności i zahaczył o Szymussa, który już miał ochotę dobrać się do skóry Kamilowir2000. Stało się inaczej - wicemistrza obróciło. Pół biedy, że Tarask na niego poczekał, ale ta sytuacja sugerowała ewidentnie, że kierowca Williamsa nie jest w optymalnej dyspozycji. Na potwierdzenie tego nie musieliśmy czekać długo - Tarask w ,,eskach" kończących drugi sektor źle najechał na tarkę, obrócił się, po czym wpakował w bandę i urwał spojler. Wyglądało to jednak tak, jakby nie zrobił wszystkiego, żeby się obronić, co sugerowało jazdę po prostu byle jaką. Mistrz zjechał oczywiście do boksu i założył miękkie opony. Teraz kwestią było, czy da radę pojechać na dwa postoje. Dwie pozycje na całej tej sytuacji zyskał Kubusa. Z tyłu natomiast mieliśmy walkę Karlique'a i Szprycka. Kierowcy Arrowsa szło naprawdę dobrze, jednak przytrafił mu się błąd - obrócił się na wyjściu z zakrętu i tym samym spadł poza pierwszą dziesiątkę, przy nim byli Graczek i Wujek. Kiroshima natomiast na tym etapie był szybszy od Shadowowskiego i w końcu go dogonił, po czym wyprzedził. Straty z początku odrabiał Pandodo i dogonił tą dwójkę, po czym ich wyprzedził. Ostatni jechał Tarask, co wielu osobom nie mieściło się w głowie.
Po dziewięciu okrążeniach do alei serwisowej zjechał Norbi, kółko później zrobili to pozostali kierowcy, którzy zaczęli na miękkiej mieszance. Wszyscy ci kierowcy mieli teraz twarde gumy. Na torze zapanował nieco spokój. Tarask odrabiał straty i przez postoje kierowców zyskiwał kolejne lokaty. Graczkowi udało się nieco zyskać nad Wujkiem i Karlique, którzy natomiast walczyli ze sobą o trzynastą lokatę. Pojedynek był ciekawy i bez żadnych ekscesów. Wkrótce potem do boksu zjeżdżali kierowcy, którzy zaczynali na twardej mieszance. Jako pierwszy zrobił to Kubusa, który był wtedy na trzeciej pozycji. Pozostali kierowcy zrobili to kółko później, z wyjątkiem Mikrusa, który zaczekał do piętnastego kółka. Dzięki temu, po raz pierwszy w karierze, kierowca Arrowsa objął prowadzenie w wyścigu. Po jego postoju na czoło wrócił rzecz jasna Markovsky, który jechał po swoje i pewnie zmierzał po wygraną. Patrique również był niezagrożony, na trzeciej pozycji z kolei był After z zapasem kilku sekund nad Norbim. Jednak nie był bezpieczny, bowiem Mikrus czuł szansę i wiedział, że kółka na szybszych teoretycznie oponach będą ważniejsze. Z kolei Kubusa wyjechał z alei serwisowej za Kamilem, ale natychmiast go wyprzedził w ósmym zakręcie. Szymussowi z kolei udało od razu być przed kierowcą Jordana, szybko mu zamykając możliwość ataku, a później błyskawicznie dojechał do starszego brata, który nie zamierzał robić problemów i puścił wicemistrza, by ten ruszył w pogoń za pozostałymi. Tarask jechał na dziewiątej pozycji, ale musiał przy tym oszczędzać opony, a dziesiątkę zamykał Szprycek, którego doganiał Pandodo. Karlique dalej zaciekle walczył z Wujkiem, ale historia ta nie miała happy endu, przynajmniej dla pierwszego z nich. Kierowca Arrowsa obrócił się na tarce po próbie ataku na rywala z Jordana, po czym wpakował się w bandę i urwał spojler. Karol jak to Karol, całą sytuacją mocno się zirytował i nie chciał już kontynuować jazdy, co oczywiście można po części zrozumieć.
Mikrus tymczasem wyprzedził w międzyczasie Norbiego, którego także próbował doganiać Szymusso, jednak jemu szło to nieco oporniej. Zawodnikowi z Gorzowa Wielkopolskiego było natomiast oczywiście mało. Z prostej przyczyny - szansa na pierwsze podium była niewiarygodna. Jednak przed pit-stopami Mikrusowi nie udało się jeszcze złapać Aftera, niemniej było bardzo blisko. Drugie wizyty u mechaników miały miejsce około dwudziestego piątego okrążenia. Wtedy to fatalna sytuacja napotkała Kubusę. Okazało się, że jego komputer ma problem z łączności i najpierw kierowcy McLarena zminimalizowało grę, przez co omal nie doszło do wypadku. Uratował się, ale problem nie ustąpił i po rozpoczęciu kolejnego kółka nie było już trzeciego zawodnika generalki w grze. Czwarty wyścig w Meksyku tego kierowcy i czwarty raz nie ukończony nie ze swojej winy. Dramat, fatum i wszystkie jeszcze inne nieszczęścia. Szymussowi natomiast przeszkodził nieco Norbi, który wyjeżdżał ze stanowiska serwisowego, gdy jego rywal akurat zjeżdżał. Pecha miał też Kiro, któremu przeszkodził Kamilr2000 i zyskał na tym Shadowowski, który wyprzedził swojego przeciwnika. After natomiast zjechał kółko później od Mikrusa i to okazało się kluczowe, bowiem gdy wyjeżdżał, Mikrus pomachał mu tylko i pomknął po swój życiowy wynik. Teraz tylko After mógł próbować naciskać na swojego byłego zespołowego kolegę i liczyć na błąd. Różnica wynosiła nieco ponad sekundę, a tempo obaj mieli bardzo podobne. Taraskowi udało się dogonić Kamila i go wyprzedzić, dzięki czemu wskoczył na siódme miejsce, ale nie był to powód do dumy. Pandodo z kolei był przed Szpryckiem, który jednak i tak był w dziesiątce, bo miał zapas nad Graczkiem i Wujkiem. Kiro jeszcze próbował dogonić Shadowowskiego, ale nie już nie był w stanie, podobnie jak Szymusso nie zdołał zawalczyć z Norbim. Na czele także nic się nie zmieniło. After nie potrafił zbliżyć się do Mikrusa, a ten nie spalił się, nie popełnił błędu i mógł świętować swoje pierwsze podium w karierze.
Markovsky mógł sobie przypomnieć stare (czy dobre?) czasy, kiedy demolował stawkę, prowadząc od początku, do
końca. Okazało się, że nie ma tutaj konkurencji i od razu zaczął od wygranej, co nie jest zaskoczeniem. On sam na pewno liczy na to, że będzie więcej walki w przyszłości. After po raz drugi w tym sezonie czwarty, przegrywając podium niemal w ostatniej chwili, niewielką różnicą. Wydaje się jednak, że łapie coraz lepszy rytm, do tego teraz może liczyć na Marka, więc podium to najprawdopodobniej kwestia czasu. Patrique znów zalicza podium i to już nie dziwi, bo jest w tej chwili w formie, w jakiej jeszcze nie był. Obecne samochody bardzo mu pasują i znakomicie to wykorzystuje. Wypracował sobie znakomitą pozycję na przyszłość. Odmiennie jest natomiast w przypadku Szprycka, który na ten moment zupełnie nie potrafi wrócić do dyspozycji z ostatniego sezonu. Tutaj punkt jest dla niego sukcesem, bo kompletnie nie mógł się odnaleźć, testował różne ustawienia i
w tej sytuacji ten wynik jest dobry. Mikrus to bez wątpienia najjaśniejsza postać tego GP. Od początku wiedział, że ma tutaj niebagatelną szansę, która - wobec powrotu Markovsky'ego - może się już nie trafić. Nie popełnił tym razem błędu i może świętować. To GP też pokazało, że to może być jego sezon, bo w końcu jeździ tak, jak się spodziewano. Przed nim jednak jeszcze jedno wyzwanie - poprawienie dyspozycji Karlique'a. Ten kierowca cały czas skarży się na problemy z przyczepnością i właśnie tutaj było to dobitnie widać. To te kłopoty przyczyniły się do nie ukończenia wyścigu. Podsuwane są rozwiązania, ale na razie nie widać poprawy i tu powstaje pytanie, czy temu kierowcy faktycznie jeszcze się chce, czy ma motywację. Bo stać go na dobre wyniki. Norbi zaliczył przyzwoity występ, jemu także meksykański obiekt nie pasował, ale jednak w kluczowym momencie znalazł tempo i dzięki temu wywalczył naprawdę dobre punkty. Tarask za to zaliczył beznadziejny występ, bo tak to trzeba nazwać. Od długiego czasu nie widzieliśmy go w tak słabej dyspozycji i teraz już wielbiciele teorii spiskowych mają pole do popisu, że ma to związek z powrotem Markovsky'ego. Widać też, że w tym sezonie, przynajmniej na początku, brakuje mu momentami koncentracji, a może ,,chciejstwa"? W każdym razie - za chwilę Tarask wyjeżdża i może nie mieć swojej kierownicy. Jak wiemy, ta sytuacja miała miejsce już w ostatnie wakacje, gdzie też straszył brakiem tempa, a i tak się bawił, więc zobaczymy. Szymusso nadal nie może wrócić do swojej najlepszej formy, ale powiedzmy także, że nadal ma pecha. Tym razem przeszkodziły mu Williamsy, zwłaszcza Tarask. Gdyby nie ta sytuacja, może zdziałałby więcej. Plus taki, że tutaj miał całkiem niezłe tempo, ale to wciąż nie to. Trzeba już w tej sytuacji bić na alarm, ale Szymka stać na jeszcze więcej, tylko musi teraz zwrócić uwagę, że kandydatów do koryta z karmą podium jest więcej i musi mocniej pracować. Kubusa nie czuł się na tym torze dobrze, ale jednak jechał po punkty, które mogły być cenne. A tu klops, znowu nie ukończony wyścig i to nie ze swojej winy, co jest na pewno mocno frustrujące. Teraz pytanie, czy słabsze tempo Kubusy to faktycznie tylko tor, czy jednak będzie coraz słabszy. Kamilr2000 tutaj nie był aż tak szybki, jemu także w Meksyku nie za bardzo pasowało, więc cztery punkty może raczej przyjmować z pocałowaniem ręki. Dla niego jest istotne, że zdobywa w tej chwili te punkty i to może być kluczowe. Tych ,,oczek" brakuje natomiast Wujkowi, który wprawdzie dojeżdża do mety, walczy z kierowcami, ale na razie tempa zdecydowanie brak. To o tyle dziwne, że Kamil chyba mógłby mu pomóc. Na razie jednak nie wygląda to najlepiej. W przypadku Pandodo, jak sam zauważył, zadziałała zasada ,,niósł wilk razy kilka, ponieśli i wilka". Pamiętamy bowiem, że nieraz kierowca Saubera siał postrach w pierwszym zakręcie i tym razem los można powiedzieć oddał mu to, co oczywiście nie jest żadnym powodem do satysfakcji. Wielka szkoda, bo miał tempo na naprawdę dobry wynik, a tu od początku był skazany na to, żeby jeszcze walczyć o punkty. Szczęście w nieszczęściu, że nie przebił opony, a później pokazał, że jest w stanie szybko jeździć, bo dobił się do dziesiątki i powinien być z tego powodu zadowolony. Kiroshima pojechał po raz setny w lidze, ale nie może być z tego występu zadowolony. Zdublowano go dwukrotnie, do tego przegrał z Shadowowskim, co na pewno jest dla niego niezbyt przyjemne. Brakuje regularności w jego jeździe - raz jedzie nieco szybciej, by potem mieć problemy w zakrętach. Nad tym koniecznie musi pracować. Shadow natomiast jest nadal właśnie w tym samym punkcie, co nasza ligowa maskotka i nie widać na razie możliwości, by miał zacząć znów walczyć o punkty. Jeśli miałby to zrobić, musiałby mocniej trenować, ale też współpracować z jakimś lepszym kierowcą. Graczek zaliczył przyzwoity występ pod względem bezbłędności, ale jednak jego tempo pozostawiało wiele od życzenia. Miał szansę na zdobycz, ale jednak jej nie wykorzystał, bo Szprycka spokojnie mógł pokonać, a jednak tego nie zrobił. Tak więc jeszcze dużo pracy przed nim, jeśli chce się bardziej liczyć.
GP Meksyku to dowód na to, że zatarły się różnice między czołówką, a środkiem stawki. Coraz więcej zawodników ma coraz więcej do powiedzenia i w walce o podium liczy się większość. Dowiedzieliśmy się także, że wiele może się zdarzyć w wyścigach. Wszystko zależy od dyspozycji dnia. Najważniejsza informacja, to taka, że w końcu wyścig w tym kraju możemy w końcu zapisać jako udany. Problemów nie było, wypadków w zasadzie też, dwie osoby nie dojechały do mety. Oczywiście, może być lepiej, ale jednak ten wyścig wpisał się w to, co dzieje się w tym sezonie, gdzie jak do tej pory mamy naprawdę interesujące i bardzo ciekawe zawody. Ten początek jest naprawdę bardzo budujący. Jeżeli poprawimy jeszcze małe szczegóły, będziemy mieć naprawdę szansę na sezon, który na długo zapadnie w pamięć. Trzeba bowiem naprawdę mocno się postarać, by osiągnąć dobry wynik i to jest właśnie to, do czego dążyliśmy. Oby tak dalej, bo naprawdę to wszystko napawa optymizmem. W klasyfikacji generalnej prowadzi nadal Tarask, ale Patrique zniwelował stratę do pięciu punktów. Kubusa utrzymał się jeszcze na trzecim miejscu, ale Mikrus i Norbi znacząco się zbliżyli. Kierowca Arrowsa to bezsprzecznie rewelacja początku kampanii. Markovsky potrzebował tylko jednego wyścigu, by być dziewiątym w klasyfikacji. Traci zaledwie sześć punktów do Kamilar2000, pięć do Szymussa i jeden do Aftera, który także zyskał w klasyfikacji. Dziesiątkę zamyka Dodo, a wypadł z niej nieobecny tutaj Yodson. Punkt dopisał sobie Szprycek, który w ten sposób zyskał nad Wujkiem, a dalej Graczek, Ostachim i Karlique. Bez punktów Kiro i Shadow. Wśród zespołów Williams nieco stracił, ale i tak o 40 punktów wyprzedza BAR-a, który zyskał nad McLarenem. Ferrari z kolei tylko po tym wyścigu jest już czwarte i można się spodziewać, że będzie się piąć do góry. Dalej Arrows, którego jednak na razie ciągnie za uszy MikruseK, ale na pocieszenie, pozostałe zespoły, czyli Jordan, Sauber i Prost, mają podobny problem. Niemniej może tu być ciekawa rywalizacja. Na szarym końcu Benetton i można się powoli zastanawiać, czy ta ekipa będzie w stanie uniknąć zostania najgorszą w historii ligi pod względem punktowym. Tournee po Ameryce Północnej zakończyło się. Bez wątpienia były to emocjonujące i ciekawe wyścigi, które mogą dać rozpęd na dalszą część kampanii. I oby tak było. Teraz powrócimy do Europy. Przed nami GP Hiszpanii, które odbędzie się w nieznanym dla nas miejscu - torze w Alcaniz, w Aragonii. Wszystko wskazuje na to, że ten wyścig odbędzie się jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia. Dlatego bardzo serdecznie już teraz zapraszam do licznego udziału i wspólnej zabawy i bardzo serdecznie dziękuję, że ponownie tak dużo nas było, a wyścig był fajny. Liczę na to, że tendencja ta się utrzyma, że wyeliminujemy głupie błędy i będziemy jeszcze bardziej zadowoleni z tego, jak rywalizacja wygląda. I oby tak było już w najbliższym GP. Na ten moment to już wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum