· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Końcówka sezonu i szansa walki o poszczególne pozycje przyciąga kierowców - tym razem do rywalizacji stanęła cała osiemnastka. Nawet Wujek, który tym razem słowa dotrzymał i pojawił się na torze. Ciekawe, że akurat w momencie, gdy na horyzoncie pojawił się Scorpion, mający ochotę na stały powrót. Z tym jednak musi poczekać. Zawodników przyciągnęła także na pewno specyfika toru - krótki, dość szybki sprawiał, że różnice mogły być niewielkie, a to zawsze szansa na pokazanie się dla zawodników z końca stawki. Do tego dopisała pogoda, więc mogliśmy spodziewać się ogromnych emocji, choć standardowo dwie pierwsze pozycje mogliśmy przypisać z góry. Kwestią było, w jakiej kolejności, choć faworytem był raczej Tarask. No i kierowca Williamsa potwierdził to, choć jego czas nie był tak znakomity jak na treningu - nie udało mu się zejść poniżej 1:09, choć zabrakło naprawdę niewiele. Ale też jakiś wielkich starań czynić nie musiał, bo znów Markovsky w kwalifikacjach raczej się męczył. Wielokrotny mistrz ligi nie potrafił się skoncentrować i narzekał na wolniejszych kierowców. Dość długo nie mógł skleić okrążenia i udało mu się to w końcówce, ale strata prawie 0,2 sekundy do swojego konkurenta nie mogła go zadowalać. Świetnie poszło Norbiemu, któremu ten tor bardzo pasował i wybił się na czoło tak zwanego ,,ExtremeF1.25". Jednak niespodziewanie najbardziej zagrażał mu ktoś, kogo nikt się nie spodziewał. Obiekt w Oschersleben świetnie pasował Yodsonowi, który bardzo płynnie pokonywał kolejne zakręty i widać było, że dużo tu trenował. Najpierw pojechał 0,1 sekundy wolniej od Norbiego, by później jeszcze swój wynik poprawić i przegrać z nim już o włos. To wywołało spore zaskoczenie w stawce. Przyzwoicie pojechał Patrique2001, który jednak chyba liczył na więcej, za to poziom z treningu utrzymał Kubusa96, któremu do kierowcy zespołu BAR zabrakło 0,018 sekundy. Potem jeszcze tuż za nimi znalazł się Kamilr2000, któremu przez większość sesji nie za bardzo szło, ale w ostatnim kółku pojechał dobrze, a do tego jeszcze wykorzystał tunel aerodynamiczny od... Kiroshimy. Poniżej 1:10 zeszli MikruseK i After, ale ci zawodnicy kręcili nosem i słusznie, bo stać ich było na więcej. Nie odnaleźli się jednak w sporym tłoku. Dziesiątkę zamknął Pandodo, który także był nieco zawiedziony swoim wynikiem, bo miał ambicje (i możliwości) na więcej. Z dość dużą stratą za nim był Graczek, który przed rozpoczęciem ,,weekendu wyścigowego" dużo na ten tor narzekał i nie mógł się z nim zgrać, więc ostatecznie jego wynik był raczej dobry. Pokonał Adve, który także miał ochotę na więcej, jednak w kwalifikacjach mu nie poszło. Podobnie jak Szymussowi, który znów rozczarował. Kierowcę McLarena chyba rozkojarzyła sytuacja z początku, kiedy... zderzył się ze swoim bratem, a wynikało to z nieporozumienia, gdyż Kubusa próbował sobie robić miejsce. Potem młodszy z tego duetu nie skleił okrążenia i wyszło słabiutko. Dalej mieliśmy batalię o czternaste miejsce. Wygrał ją Wujek, ale minimalnie przed Ostachimem. Postawa kierowcy Benettona to miłe zaskoczenie - zawodnik w końcu przyłożył się do treningów (w czym pomogło wejście do szkółki braterskiej) i radził sobie na tym torze całkiem przyzwoicie. Na tyle, by pokonać Szprycka, który już po prostu jeździ bo jeździ i jest cieniem samego siebie. Karlique wyglądał dużo lepiej jak na treningu, ale to wystarczyło tylko na Kiroshimę. Notabene kierowca Saubera pojechał nie najgorzej, choć stać go było na więcej.
Na drugą część czasówki prawie wszyscy kierowcy wyjechali na oponach twardych. Wyjątkiem był jedynie Norbi, który w ten sposób chciał chyba powtórzyć manewr z poprzedniego GP, gdzie zyskał na początku. To było jednak ryzykowne, bo zużycie miękkiej mieszanki było dość wysokie. Kierowca Williamsa nic sobie jednak z tego nie robił i wykręcił bardzo dobry wynik i wskakując na drugie miejsce. Liderował oczywiście Tarask, choć z minimalną przewagą nad swoim zespołowym kolegą. Markovsky znów miał spore kłopoty z odnalezieniem się w tłoku i przez długi czas okupował miejsce w środku stawki. W tej sytuacji czołową trójkę zamykał Kubusa, z niezłym wynikiem. W końcówce jednak wszystko zaczęło się zmieniać. Markovsky w końcu się skupił i przepuścił atak, obejmując prowadzenie z przewagą ponad 0,1 sekundy nad Taraskiem. W Williamsie zaczęli się obawiać, że ich lider może stracić pierwsze pole startowe, dlatego postanowiono zastosować ten sam manewr, co u Norbiego. W efekcie Tarask pojechał znakomicie - 1:08.742 definitywnie zamykało sprawę, bo Markovsky zmieniać swojego planu nie zamierzał. Znów zaimponował Yodson - czasem poniżej 1:10 na twardej mieszance pokazał, że może być czarnym koniem wyścigu. Dużo lepiej poszło też Afterowi, któremu niewiele zabrakło do złamania tej granicy, a starczyło przynajmniej na Patrique'a, który dopiero w końcówce wskoczył na tą pozycję. W efekcie tego Kubusa spadł na siódmą lokatę, minimalnie pokonując niezadowolonego Mikrusa i swojego brata, który postanowił się zrehabilitować za Q1, choć patrząc na poziom, wyszło mu to średnio. Znów dziesiątkę zamknął Pandodo, rozczarowany swoją jazdą. Graczek pokazał, że problemy z torem ma za sobą i jeździ na poziomie, do którego ostatnio przyzwyczaił. Kamilr2000 nie miał już w drugiej części tunelu od Kiroshimy, ani nikogo innego, to też już tak dobrze mu nie poszło i minimalnie przegrał z kierowcą Prosta. Adve zdecydowanie nie miał swojego dnia, bo nie prezentował jakiejś wybitnej formie i bił się z Wujkiem o trzynastą lokatę. Ostatecznie był szybszy o 0,011 sekundy. Ostachim na twardych oponach już tak nie szalał, choć nie można powiedzieć, że zawiódł. Od Szprycka był wolniejszy tylko nieznacznie. Karlique był bliżej tych kierowców niż w Q1, ale nadal na przedostatnim miejscu, a stawkę oczywiście zamknął Kiroshima, który na twardych oponach spisał się lepiej niż na miękkich. Widać, że jego praca nad kółkami kwalifikacyjnymi przynosi powoli efekty, choć oczywiście to nadal nie starcza na rywalizację z resztą. Były małe różnice, więc z dużą niecierpliwością oczekiwano na to, jak wyglądać będą zbiorcze wyniki czasówki. Ostatecznie wyszło to, co prezentuje poniższa tabela.
Pozycja
Kierowca
Zespół
Czas
Strata
1.
Tarask
Williams
2:17.752
-
2.
Markovsky
Ferrari
2:18.656
0:00.904
3.
Norbi
Williams
2:19.187
0:01.435
4.
Yodson
Prost
2:19.511
0:01.759
5.
Patrique2001
BAR-Supertec
2:19.785
0:02.033
6.
Kubusa96
McLaren
2:19.952
0:02.200
7.
After
Ferrari
2:19.981
0:02.229
8.
MikruseK
Arrows
2:20.142
0:02.390
9.
Kamilr2000
Jordan
2:20.490
0:02.738
10.
Pandodo
Sauber
2:20.516
0:02.764
11.
Szymusso
McLaren
2:20.907
0:03.155
12.
Graczek
Prost
2:20.998
0:03.246
13.
Adve
Benetton
2:21.402
0:03.650
14.
Wujek
Jordan
2:21.574
0:03.822
15.
Ostachim
Benetton
2:21.885
0:04.133
16.
Szprycek
BAR-Supertec
2:22.017
0:04.265
17.
Karlique
Arrows
2:22.731
0:04.979
18.
Kiroshima
Sauber
2:25.848
0:08.096
Wyścig zapowiadał się na niezwykle emocjonujący. Rzadko się zdarza, by dwóch wielkich tej ligi startowało na różnych oponach. Było jasne, że Markovsky musi starać się przynajmniej trzymać jak najbliżej Taraska, by mieć szansę w tym wyścigu. Stawka była przecież ogromna - triumf kierowcy Williamsa znacząco ograniczał szansę zawodnika Ferrari na tytuł. Do tego spora niespodzianka w osobie Yodsona i stado wygłodniałych wilków, czujących szansę na dobry wynik. W końcu nadszedł moment, gdy mieliśmy poznać odpowiedzi na wszystkie pytania i zawodnicy ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego, w którym nie wydarzyło się nic godnego odnotowania. Za to zjawiska paranormalne zaczęły się dziać, kiedy zaczęły się palić czerwone światła. Bolid Patrique'a nieznacznie przesunął się do przodu. Kierowca BAR-a błyskawicznie cofnął, dzięki czemu uniknął falstartu, ale cała sytuacja tak go zdeprymowała, że ruszył po prostu słabo. Nie omieszkał z tego skorzystać świetnie startujący Kubusa, który przy okazji połknął Yodsona, który także nie zareagował najlepiej. Tarask ruszył znakomicie, za to Markovsky znów tak sobie i Norbi, czując szansę, postanowił agresywnie zaatakować kierowcę Ferrari w pierwszym zakręcie. To zdeprymowało kierowcę Ferrari, który nieco dalej, w trzecim zakręcie, popełnił błąd, wypadł z toru i tym samym na czele mieliśmy dwa Williamsy. Mocno do przodu ruszył także Kamilr2000, który także miał ochotę na agresywny atak w pierwszym zakręcie, ale Kubusa go zablokował i wybił z głowy marzenia o wyższej pozycji. Mocno ruszył też Szymusso, który zyskał parę pozycji, a kompletnie na starcie zdrzemnął się MikruseK, który pojechał zdecydowanie za asekuracyjnie, co kosztowało go spadek poza dziesiątkę. Ale tylko na chwilę, bo jeszcze gorzej zachował się Yodson. Zdeprymowany przeciętnym startem nie najlepiej odnalazł się w tłoku i wypadł z toru na początku drugiego sektora, spadając do tyłu stawki. To całe zamieszanie sprawiło, że Patrique wrócił na piąte miejsce, mając za sobą Aftera, Kamilar2000 i Szymussa. Pechowcem pierwszego kółka był Szprycek, który nadział się na bolid Wujka, po czym wpakował się w bandę i urwał spojler. Wyścig od razu źle się dla niego układał. Ale to nie był koniec atrakcji. Już bowiem na drugim kółku Patrique popełnił błąd i tarka zaczęła go ,,wciągać", po czym wyrzuciła z powrotem na tor. After nie zareagował i wpakował się z impetem w tył bolidu z numerem 21, urywając sobie spojler, na który najechał Mikrus. Kierowca Arrowsa przeciął oponę i zjechał do boksu, ale... przekroczył prędkość w pit-lane. Miał dość i po prostu zatrzymał auto i opuścił wściekły tor. After natomiast musiał na końcu stawki bić się ze Szpryckiem.
Wyścig kapitalnie za to układał się dla Williamsa. Tarask robił użytek z opon miękkich i błyskawicznie odskakiwał, podczas gdy Norbi utrzymywał sekundę przewagi nad Markovskym, któremu zdarzył się jeszcze błąd. Za nimi w pewnej odległości trzymał się Kubusa, który robił to, co potrafi najlepiej - konsekwentnie prowadził bolid, kręcąc równe czasy i utrzymując pewną przewagę nad Patrique. Szymussowi udało się natomiast wyprzedzić Kamilar2000. Dobrze wyścig zaczęli Pandodo i Graczek, za to bardzo ciekawie było na kolejnych pozycjach. Bardzo dobrze jechał Ostachim, ale na jego ogonie cały czas siedzieli Adve, Wujek i Karlique. Błyskawicznie też zbliżył się do nich Yodson, który szybko się otrząsnął i zaczął jechać szybko, wyprzedzając kolejnych rywali. Straty odrabiał także After. Swoim tempem jechał na końcu Kiroshima, choć jego jazda nie była rewelacyjna, zdarzały się błędy. Patrique'owi udało się odstawić nieco Szymussa i zaczął odrabiać straty do Kubusy. Przewaga na korzyść kierowcy McLarena wynosiła 2,5 sekundy. Trochę więcej tracił natomiast do Markovsky'ego, który nie mógł znaleźć przez pewien czas sposobu na złapanie Norbiego. Udało się dopiero pod koniec jakże krótkiego stintu zawodnika z Wielkopolski, kiedy opony w jego bolidzie były w złym stanie. Jednak do bezpośredniego wyprzedzania nie doszło - Norbi zjechał już po siedmiu okrążeniach po komplet twardych opon, zanim Markovsky go wyprzedził. Wyjechał na dwunastej pozycji, za Wujkiem. I tu pojawił się problem - na twardej mieszance Norbi nie czuł się tak pewnie, a do tego Wujek nie jest przyjemnym przeciwnikiem. Tarask z kolei zjechał kółko później i wyjechał na pozycji numer 6. Szybko jednak zabrał się do roboty i wyprzedził Kamilar2000, potem Szymussa, a za chwilę Patrique'a. Do przodu szedł też Yodson, który uporał się z duetem Benettona, Wujkiem, Pandodo i Graczkiem. Patrique z kolei na zużytych opon zaczął tracić tempo i stracił dystans do Kubusy. Po jedenastu okrążeniach z wyścigiem po kolejnym beznadziejnym występie pożegnał się Szprycek.
Nieco później, bo na czternastym okrążeniu, zaczęli zjeżdżać kierowcy, którzy startowali na twardej mieszance. Jako pierwsi uczynili to Kubusa i Kamilr2000. Ten pierwszy wyjechał ze stratą kilku sekund do Norbiego, który zdołał w międzyczasie uporać się z kilkoma wolniejszymi kierowcami, ale jego tempo nie było porywające. Później zjeżdżali kolejni zawodnicy, postój przeciągali tylko Markovsky i Patrique. Ten drugi zjechał po okrążeniu siedemnastym, co okazało się decyzją średnio trafną, ponieważ jego strata do Kubusy wzrosła do ośmiu sekund. Trzeci zawodnik klasyfikacji generalnej mógł przynajmniej się cieszyć, że udało mu się utrzymać przed Szymussem, a tego z kolei zaczął doganiać świetnie jadący Yodson. Kierowca Prosta uporał się z Kamilem. Za ich plecami dobrze trzymał się Graczek, który swoim tempem nie porywał, ale był bardzo regularny, czego nie można było powiedzieć o Pandodo. Na domiar złego dla kierowcy Saubera, bardzo szybko jechał After. Kierowca Ferrari uporał się z nieco wolniejszymi kierowcami i wyczuł, że ma jeszcze w tym wyścigu szansę na punkty, dlatego też cisnął, ile się dało. Natomiast szanse na dziesiątkę definitywnie stracili zawodnicy Benettona. Ostachim, jadący do tej pory bardzo dobrze, nie spodziewał się chyba, że tak szybko zbliży się do dublowanego Kiroshimy i w zakręcie doszło do kolizji. Wyszedł brak doświadczenia Ostachima w takich sytuacjach. Gorzej, że ucierpiał też na tym jadący za nim Adve, który wpakował się w stojący w poprzek bolid Kiro. Dobrze, że nie stracił skrzydła, ale przez ten incydent uciekł zawodnikom w jasnoniebieskim bolidzie Wujek. W tym samym czasie z wyścigu odpadł Karlique, który standardowo z upływem czasu tracił dystans, a potem po błędzie się wycofał. Na czele natomiast Markovsky nadal się trzymał. Kierowca Ferrari wymyślił, że opóźni pit-stop, by dwukrotnie założyć miękkie opony. Zjechał wobec tego dopiero po dwudziestym kółku, ale do tego czasu Tarask zbliżył się do niego na 4 sekundy, przez co po postoju przewaga kierowcy Williamsa była duża. Numer odwalił natomiast Szymusso. Zawodnik spod Bełchatowa chyba zdeprymował się zbliżającym się Yodsonem i za wcześnie odciął trakcję w jednym z zakrętów w efekcie poleciał w bandę i urwał spojler, spadając po nieplanowanym postoju aż na trzynaste miejsce. Wprawdzie szybko poradził sobie z Adve i Wujkiem ale perspektywa była dla pierwszego mistrza tej ligi mało ciekawa.
Zgoła odmiennie radził sobie jego brat. Kubusa dogonił Norbiego i znakomitym manewrem w pierwszym zakręcie wyprzedził go. Po chwili zdeprymowany kierowca Williamsa popełnił błąd w jednym z zakrętów i stracił trzy sekundy. Wkrótce potem zjechał na ostatni postój, ponownie zakładając twarde opony, podobnie jak Tarask. Patrique natomiast po tym, jak trochę odrobił do Kubusy, znów zaczął tracić tempo. Co innego Yodson, który wyczuł, że jeszcze może mieć szansę na pokonanie kierowcy zespołu BAR i jechał znakomicie. Strata była jednak dość duża. W opałach znajdował się Pandodo. Kierowca Saubera wprawdzie po swoim postoju wyprzedził Graczka, ale potem ten zaskoczył go odważnym manewrem przed szykaną i do tego jeszcze kierowca Saubera popełnił błąd, przez co Szymusso i After zbliżyli się do niego. Notabene z walki tej dwójki wyniknął niezły numer. Wyżej znajdował się kierowca Ferrari, który miał być dublowany przez Markovsky'ego. Zaczął go przepuszczać na prostej start/meta ale za drugim kierowcą wyścigu jechał... Szymusso. Zawodnik McLarena nie omieszkał skorzystać z szansy i awansował na dziesiąte miejsce. Obaj jednak jeszcze zaczęli gonić Dodo. Kubusa natomiast początkowo nie odrabiał zbyt wiele do Norbiego, ale później zużyte twarde opony zaczęły dawać o sobie znać i zawodnik McLarena momentalnie dogonił rywala. Kiedy było oczekiwanie na bezpośredni pojedynek, źle wjechał w pierwsze dwa zakręty i złapał pobocze. Takiego prezentu Kubusa nie mógł nie wykorzystać i spokojnie wskoczył na trzecie miejsce i odstawił swojego rywala. Z przodu natomiast Markovsky nie miał tak naprawdę pożytku z przewagi opon. Tracił do Taraska i 15 sekund i jedyne, na co mógł liczyć, to poważny błąd lidera generalki. Ale to nie nastąpiło. Za to kłopoty miał Patrique, bowiem Yodson jechał rewelacyjnie i doganiał już kierowcę zespołu BAR. Zabrakło jednak czasu. Ostatecznie o 0,3 sekundy szybciej na mecie był bolid z numerem 21. Szymusso i After natomiast dopadli Pandodo i to była znakomita informacja dla Graczka, który dzięki temu mógł zyskać oddech i spokojnie dojechać ósmy. A kierowca Saubera musiał się bronić, co ostatecznie udało się połowicznie. Szymusso bowiem zaryzykował, zaatakował i zdołał wyszarpać dziewiątą lokatę. Afterowi natomiast już się nie powiodło i po pasjonującym pościgu po nieudanym początku, został z niczym, zaś Dodo zdobył pierwszy punkt od GP Tajlandii. Tak zakończył się ten pełen emocji wyścig.
Forma Taraska jest kapitalna, być może nawet lepsza, niż prezentował w poprzednim sezonie. Kiedy stracił pozycję lidera generalki, podziałało to na niego jak płachta na byka. Stał się na torze maszyną, która nie popełnia błędów i jeździć na kosmicznym poziomie. To sprawiło, że teraz wystarczy mu absolutna bezbłędność i brak problemów w dwóch ostatnich wyścigach, by obronić tytuł. Za to Markovsky poza swoją optymalną formą i to dziwne, bo przecież do tej pory w takich momentach był nie do zatrzymania, a teraz ma problem z koncentracją w tłoku, jego starty nie wyglądają także najlepiej - to nie ten Markovsky, którego znamy. On sam mówi, że losy tytułu są przesądzone, ale w tym sezonie działo się tyle, że nie można tego powiedzieć na pewno. Norbi kolejny dobry wyścig, choć może żałować, że bez podium. Wydaje się, że tym razem jego pomysł ze startem na miękkich oponach nie okazał się zbyt trafiony, zdarzały mu się też błędy, które nie pomogły mu w walce. Jednak i tak zdobył duże punkty, bezcenne dla zespołu, a tych znów nie zdobył After. Trudno powiedzieć, czy zawodnik z Odolanowa mógł uniknąć tej kolizji z Patrique, wydaje się, że był w takiej odległości, że mógł się spodziewać, ale wiemy, że w trakcie jazdy decydują ułamki sekund. Był to pech, bo wydaje się, że After miał tempo spokojnie na minimum pierwszą piątkę. Potem niestety trochę zdrzemnął się przy przepuszczaniu swojego zespołowego kolegi i to go kosztowało punkty. Nieudany wyścig, ale dla niego punktem wyjścia powinno być tempo, które prezentował. Kubusa znów po rozczarowaniu zaprezentował się ze swojej najlepszej strony, unikał większych błędów, bardzo dobrze dobrał strategię, do tego równe tempo - pokazał wszystko to, czego się można było spodziewać. Nie bał się też ryzyka i dzięki temu podium. A Szymusso dalej pogrążony w środku stawki, tym razem na własne życzenie. Najpierw nieudane kwalifikacje, potem fatalny błąd, który kosztował go kilka punktów. Na pocieszenie można powiedzieć, że tutaj momentami przypominał swoją wersję, którą najlepiej znamy - tempo miał dobre, a do tego po błędzie nie poddał się i wyszarpał punkty. Ale to i tak za daleko do super wyników. Patrique ma czego żałować, bo tempo miał spokojnie na podium, ale zawalił start, zdarzały mu się też mikrobłędy, przez co szansa uciekła. Ale i tak jego zdobycz jest dobra i miejsce w piątce zawsze jest wynikiem porządnym. Za to Szprycek zupełnie teraz nie jest kierowcą godnym rywalizacji w zespole BAR. Ani nie ma przygotowania, ani dobrego tempa, do tego kompletny brak czujności, co skutkowało wypadkiem na pierwszym okrążeniu. Oczywiście, było w tym też trochę pecha, ale mógł bardziej ostrożny. Widać jednak, że po prostu nie ma w nim ognia. Szkoda, że tak wyglądają jego ostatnie wyścigi w lidze. Zespół Prosta za to kontynuuje serię swoich bardzo udanych wyścigów. Yodson na pewno jednak mógł tu zrobić więcej. Tempo było spokojnie nawet na podium. Niestety, zmarnował szansę na starcie, być może za bardzo się podpalił. To pokazuje, że w tej materii ma dużo do zrobienia. Poza tym jednak to GP trzeba uznać za bardzo duży plus. Ciekawe, jak spisze się w ostatnich dwóch wyścigach. Graczek także kontynuuje serię wyścigów z punktami. Tutaj mocno narzekał na tor, a mimo to w kluczowym momencie spiął się i nie pękł w walce, wykorzystał swoją szansę i dzięki temu może się cieszyć z ósmego miejsca. To dobry wynik. Kamilr2000 akurat tutaj nie wyglądał tak znakomicie jak choćby w Austrii, tempo nie pozwalało mu myśleć o czymś więcej, więc siódme miejsce trzeba traktować jako naprawdę przyzwoity rezultat. Dla niego także każde punkty są cenne. Wujek w końcu po długiej przerwie rywalizował z nami i trzeba powiedzieć, że wypadł całkiem przyzwoicie, to chyba był jeden z lepszych jego występów w tym sezonie. Rzecz w tym, że to nie starczyło na punkty, do których nadal mu daleko. Być może zbliży się w przyszłości, ale przed nim sporo pracy. Pandodo od jakiegoś czasu nie mógł się przełamać, tutaj w końcu się udało zdobyć punkt, ale nie da się ukryć, że mógł zrobić więcej. Po raz kolejny jednak tempa z treningów nie potrafił przełożyć na właściwy moment, a tempo wyścigowe czasem pozostawia wiele do życzenia. Musi zachowywać zimną krew, inaczej nie podskoczy wyżej. Kiroshimy raczej nie będziemy chwalić za ten wyścig, bo owszem, dojechał do mety i to cieszy, ale niestety były błędy i strata czterech okrążeń do zwycięzcy jest zdecydowanie za duża. Zwłaszcza, że tempo w kwalifikacjach kazało wierzyć, że nie będzie tyle tracił. Oczekujemy więcej. Zespół Benettona tym razem wielkich powodów do radości nie miał, bo od punktów był dość daleko, aczkolwiek są pewne plusy. Zwłaszcza w przypadku Ostachima, który naprawdę jechał w końcu całkiem dobrze, ilość błędów nie była duża. To pokazuje, że jak będzie trenował, to może zrobić kolejne kroki do przodu. Musi też nauczyć się odpowiednio oceniać sytuację. Adve po świetnej Austrii wrócił tutaj do przeciętności, jego tempo nie było rewelacyjne, występ zupełnie ,,bezjajeczny" i do zapomnienia. Stać go na dużo więcej. Nad Karlique nie będziemy się może już pastwić, bo obraz nędzy i rozpaczy widać przez praktycznie cały sezon, on sam się męczy i nie potrafi rozwiązać swoich problemów i już tylko jedzie, by jechać, do pierwszego błędu. Szkoda, że tak się łatwo poddaje i denerwuje. Mikrus nie miał tym razem szczęścia, nie zauważył lecącego skrzydła, a wiemy, że w tym sezonie łatwo przebić sobie oponę. Potem zagapił się także w alei serwisowej i wyścig był raczej spisany na straty, choć wydaje się, że powinien walczyć do końca. Strata punktów na pewno boli w takim momencie sezonu, ale to też pokazuje, że ma nad czym pracować - przede wszystkim koncentracją, jazdą w tłoku na starcie i czujnością.
To był wyścig pełen emocji i walki do ostatnich metrów. Tym samym to był kolejny fascynujący element tego niesamowitego sezonu, w którym mieliśmy pełno zwrotów akcji i niespodziewanych rozstrzygnięć. Cieszy to, że liczba incydentów spada, choć oczywiście nadal się pojawiają i kierowców nadal stać na więcej. Niemniej możemy być zadowoleni z tego, jak to wygląda i tutaj trzeba pamiętać, z jakiego miejsca startowaliśmy. Trzeba też odnotować piętnastu kierowców na mecie tego wcale niełatwego wyścigu - to bardzo dobry wynik i trzeba się z niego cieszyć. Oby tak dalej pod każdym względem - mam nadzieję, że tak wysoka frekwencja utrzyma się do końca. Tym bardziej, że przed nami dość fajne wydarzenie - 150. wyścig w historii tej ligi. Tak duża liczba jest powodem do radości i pokazuje realizację wszystkich planów ExtremeF1. A ten wyjątkowy wyścig odbędzie się na legendarnym torze Silverstone, który powraca po kilku sezonach przerwy. GP Wielkiej Brytanii już w najbliższą niedzielę i serdecznie zapraszam do udziału i zabawy w tej końcówce sezonu. Liczę na to, że wspólnie będziemy się cieszyć ostatnimi chwilami tej ekscytującej kampanii. A żeby się o tym przekonać, zobaczmy na klasyfikacje generalne przed ostatnimi momentami tego wyścigu. Tarask powiększył przewagę nad Markovskym do 19 punktów. To oznacza, że jeśli kierowca Williamsa wygra w Wielkiej Brytanii, zostanie mistrzem, ale też, jak łatwo policzyć, wystarczy mu dwa razy zająć drugie miejsce. Jest zatem bardzo blisko, ale wiemy, że w tym sezonie działy się różne rzeczy, więc... Poczekajmy. Patrique także jest coraz bliżej podium na koniec sezonu, 17 punktów przewagi nad Kubusą to dość duża przewaga. Na piąte miejsce przebił się Norbi i raczej powinien skupić się na obronie tej pozycji, bo strata 18 punktów do Kubusy może być trudna do odrobienia, choć kto wie... Szósty Mikrus do Norbiego traci 6 punktów. Nie najlepiej wygląda sytuacja Aftera - brak punktów w ostatnich dwóch wyścigach sprawia, że traci 16 punktów do Mikrusa. Dalej Szymusso będzie musiał odpierać ataki Kamilar2000 - osiem punktów różnicy to tyle, co nic. Yodson do kierowcy Jordana traci 11 punktów - jest to możliwe do odrobienia, choć łatwo nie będzie. Pandodo raczej ma małe szanse na miejsce w dziesiątce generalki - żeby odrobić 14 ,,oczek", musiałby wskoczyć na poziom, na którym do tej pory nie jeździł. Graczek traci już tylko 3 punkty do Szprycka i ma duże szanse na pokonanie kierowcy zespołu BAR. Dalej zmiany nie zaszły - Adve przed Wujkiem, Karlique, Ostachimem i Kiroshimą, który pozostaje z zerowym dorobkiem. Wśród zespołów Williams uciekł od Ferrari na 40 punktów. Prosta matematyka mówi, że jeśli brytyjska stajnia zdobędzie na Silverstone cztery punkty więcej od swoich rywali, to będzie po wszystkim. McLaren też jest w dobrej sytuacji, bo przewaga nad BAR-em to 36 ,,oczek", a biorąc pod uwagę dyspozycję Szprycka, to szanse tej drugiej ekipy są niewielkie. Arrows nadal nudzi się na piątym miejscu, za to atak Prosta przyniósł efekt i już wyprzedził Jordana, ale sześć punktów to niewiele, wiec muszą się jeszcze tam obronić. Swoich pozycji na 99% nie zmienią już Sauber i Benetton. Jak zatem widać, sytuacja jest pasjonująca. Nic nie jest pewne, póki sezon się nie skończy, tak więc z niecierpliwością czekamy na rozstrzygnięcia. Przedostatni akord tego sezonu i jednocześnie 150. wyścigi ligi - już niebawem. Jeszcze raz gorąco zapraszam do udziału. A teraz to już wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum