· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Frekwencja można powiedzieć była na tym samym poziomie, co w wyścigach w tym turnieju - 13 osób. Połowa Audi znów nie była, ale przynajmniej dowiedzieliśmy się o powodach nieobecności Szprycka - a raczej potwierdzono przypuszczenia. Natomiast Ostachim, zadowolony chyba z punktu na owalu, już sobie postanowił odpuścić, zaś Kiroshima był gotowy do rywalizacji. Zgodnie z tym, co widzimy w rzeczywistej Formule 1, spodziewano się wyścigu nieco dłuższego od tego na Indianapolis, liczącego około 90 minut, choć wiedziano, że tempo kierowców jest tutaj nieco szybsze, niż mieli w sezonie jedenastym. Do tego tankowanie w wyścigu, a zatem czasy okrążeń nie były takie wolne. Niemniej to i tak była dla wielu nowość - mało kto z naszej stawki miał do czynienia z wyścigiem online na 100% realnego dystansu. Nawet dla założyciela ligi było to novum, choć przecież bierze udział w ligach F1 od 2009 roku. Skoro już o Kubusie96 mowa - kierowca Aniołków Kubusia był jednym z nielicznych, którzy postawili na miękkie opony na start wyścigu. Takie wyboru dokonał jeszcze tylko jeden z jego team-mate'ów, czyli Kiroshima, a także dwójka z Audi - czyli Patrique2001 i After. Reszta natomiast, zgodnie z przewidywaniami, miała twarde ogumienie. I teraz zagadką było, kto kiedy zjedzie do boksu, a co za tym idzie - kto ile ma paliwa. Spodziewano się jednak raczej dwóch postojów, gdyż jeden raczej miał się nikomu nie opłacić - straty związane z jazdą zatankowanym niemal pod korek bolidem i to na twardych oponach byłyby zbyt duże.
Pierwsze pole startowe należało do Kiroshimy, obok niego ustawił się Adve. Dalej mieliśmy Graczka, Rekady'ego, Patrique'a, Kubusę, Mikrusa, Aftera, Pandodo, Norbiego, Taraska, Szymussa i Markovsky'ego. Zadawano sobie pytanie, czy mistrz ligi znowu będzie w stanie zaśmiać się w twarz konkurentom i wygrać po starcie z końca. Tutaj jednak wydawało się to nieco trudniejsze. Tak naprawdę jednak kierowca Mandarynek Najmana nie potrzebował sukcesu - raptem szóste miejsce zapewniało mu triumf w turnieju. Po drobnym opóźnieniu w końcu kierowcy ustawili się na polach startowych i ruszyli do okrążenia rozgrzewkowego, które przebiegło spokojnie. Potem czerwone światła dość długo trzymały, ale w końcu zabawa się rozpoczęła. Całkiem nieźle wyruszyli z pierwszej linii Kiroshima i Adve, jednak dla obu bajka szybko się skończyła. Winowajcą zawodnik spod Warszawy, który nie po raz pierwszy w tym turnieju przestrzelił dohamowanie do pierwszego zakrętu i bezceremonialnie wyrzucił Kiroshimę. Na prowadzeniu znalazł się Patrique, który wykorzystał przeciętny start zawodników Porsche. Rekady zdołał jednak wyprzedzić Graczka, który nie dał się zaatakować Kubusie. Kiroshima jeszcze wrócił na chwilę do czołówki, ale później był już wyprzedzany przez kolejnych rywali na Kemmel, on sam nie chciał też ryzykować. Natomiast Adve wkrótce potwierdził, że jest w beznadziejnej formie - znowu myślał o niebieskich migdałach, nie zauważył, że Pandodo hamuje nieco do zakrętu Pouchon i odbił się od niego, pakując się w bandę i urywając skrzydło. Dramat. Na pozostałych lokatach było dość spokojnie, Kubusa zdążył jeszcze wyprzedzić Graczka i chciał szybko gonić Rekady'ego i Patrique'a, którzy nieco zyskali. Podobny zamiar miał After, dlatego wyprzedził Mikrusa, zaś dalej mieliśmy bardzo blisko jadących Pandodo, Norbiego, Szymussa, Markovsky'ego i Taraska. Pierwsza trójka tak zaciekle walczyła ze sobą, że trochę się zapomnieli i we trzech chcieli wjechać jednocześnie w szykanę Bus Stop. Nie skończyło się to dobrze dla Pandodo, który został wzięty w kleszcze i następnie katapultowany. Szczęściem dla kierowcy Aniołków było to, że nie urwał sobie skrzydła, gorzej, że spadł na dwunaste miejsce i szanse na mocny wynik ograniczono do minimum.
Kubusa złapał Rekady'ego i wyprzedził go odważnym manewrem w drugim sektorze, gdzie wykorzystał swoją przewagę. Potem kierowca ze Szczecina próbował się odgryźć na prostej Kemmel, ale wyboje mu nie pomogły, a potem założyciel ligi zdołał uciec. Jednak Patrique jechał bardzo pewnie na pierwszym miejscu, a jego przewaga wynosiła dwie sekundy i utrzymywała się na tym poziomie przez jakiś czas. Rekady'ego natomiast dogonił After, jednak kierowca Audi nie był już tak odważny, jak Kubusa i przez długi okres nie potrafił w ogóle skutecznie zaatakować zawodnika Porsche, a gdy już mu się to udało, to został skontrowany. To była woda na młyn dla Mikrusa, który w ten sposób mógł zniwelować stratę do tej dwójki i wkrótce do niej dojechał. Wcześniej After z Mikrusem wyprzedzili tracącego pozycje Graczka, który później został także wyprzedzony przez kwartet Norbi, Szymusso, Markovsky i Tarask, którzy cały czas jechali blisko siebie i bezpośrednio ze sobą walczyli. Życie utrudniała kierowcom nieco prosta Kemmel, gdzie trudno było wyprzedzać, ale znajdowali się śmiałkowie, którym nieszczególnie to przeszkadzało. Na jedenastym okrążeniu do boksu zjechał Patrique, jednak nieco zaskoczył, gdyż jego postój nie trwał długo, a wyjechał na twardych oponach. Kółko później zrobił to Kubusa, którego wizyta trwała dość podobnie, ale za to założył ponownie miękkie opony. Wyjechał dosłownie przed nosem kierowcy z Radlina, który jednak natychmiast potem go wyprzedził. Obaj panowie zaczęli ze sobą walczyć, w końcu jednak Kubusa wyprzedził rywala, ale okazało się, że nie potrafi za bardzo odjechać i wkrótce potem zaczęła się walka na nowo. W tym samym czasie zjechał też After i u niego postój wyglądał podobnie, jak u team-mate'a. Tymczasem kierowcy, którzy zaczynali na twardych oponach, jeszcze zostali na torze, a zaczęli zjeżdżać około 16 okrążenia. Pierwsi w boksie byli Tarask i Markovsky, najpóźniej natomiast zjechali Rekady i Szymusso. Ten pierwszy mógł być zadowolony, bo wyjechał z boksu na trzeciej pozycji i jego plan się powodził. Wicemistrz ligi natomiast nieco stracił tempo i sporo stracił do Markovsky'ego, Taraska, czy Norbiego.
Kolejne kłopoty ściągnął na siebie Pandodo, który przekroczył prędkość w alei serwisowej i dostał karę Stop&Go. Teraz kierowca pochodzący z Podkarpacia musiał drżeć o to, czy zdoła zapunktować, gdyż całkiem nieźle jechał Graczek, który trzymał się na dziesiątym miejscu. Dość szybko zdublowano Kiroshimę - tym razem nie dałby rady dojechać dystansu ligowego bez zdublowania - i został też dogoniony przez Adve. ,,Zwierzu" jednak nie miał powodów do radości, jechał bardzo słaby wyścig. Z przodu stawki natomiast Patrique walczył z Kubusą, co denerwowało tego drugiego, gdyż nie potrafił zrozumieć, dlaczego nie może odskoczyć mimo szybszych opon. Poznał wkrótce odpowiedź - Patrique dokładnie w połowie wyścigu zjechał po raz kolejny. Jego postój znów nie trwał długo i teraz miał miękkie opony. Stało się jasne - trzy pit-stopy i ta strategia była dla Patrique'a świetnym posunięciem, bo wykorzystując ucieczkę od większości stawki, mógł w pełni wykorzystywać potencjał bolidu. Przypominało to trochę słynne strategie Ferrari z czasów Rossa Brawna. Jednak i tak głównym kandydatem do wygranej był Rekady, który miał świetne tempo. Gorzej wiodło się Afterowi, który nie miał komfortu jazdy samemu, a do tego jechał po szczepieniu przeciwko COVID-19 no i nie czuł się komfortowo na torze. W efekcie wylądował dopiero na dziewiątym miejscu - za podłamanym Szymussem, który nie mógł zrozumieć, co stało się z jego tempem. Natomiast jego brat na 24. kółku przeprowadził ostatni postój i miał teraz twarde opony. Nieco później zjeżdżali kierowcy Mandarynek Najmana, czy Porsche. Po tych wizytach u mechaników prowadził Patrique z bezpieczną przewagą nad Kubusą i Rekadym, dalej był Tarask, Norbi i Markovsky którzy wyprzedzili mającego dość przeciętne tempo Mikrusa. Wystarczyło mu to jednak do posiadania dużej przewagi nad Szymussem. Natomiast Pandodo zdołał wykorzystać przewagę tempa i dogonił Graczka, a potem go wyprzedził, ratując punkt w tym wyścigu.
Na około dziesięć kółek przed metą miała miejsce ostatnia wizyta u mechaników Patrique'a. After był nadal na dziewiątym miejscu i miał dość wyraźną stratę do Szymussa, zaś Patrique zdołał wyjechać przed Kubusą, a do Rekady'ego tracił sześć sekund. Okazało się, że jest w stanie jechać, dzięki świeższym oponom, szybciej od lidera wyścigu, nie odrabiał jednak na tyle dużo, by go dogonić. Pozostało liczyć tylko na jakąś ogromną wpadkę zawodnika Porsche. Kubusa dwoił się i troił, by spróbować obronić chociaż miejsce na podium, jednak jego tempo nie było rewelacyjne i doganiali go Tarask, Norbi i Markovsky. Spokojny mógł być już o Mikrusa, który tak dobrze nie jechał. Zanim jednak mieliśmy zobaczyć walkę w czołówce, ,,ciekawe" rzeczy działy się na końcu. Otóż Graczek miał zdublować Adve, jednak ten drugi po raz kolejny zachował się kompletnie niezrozumiale. Najpierw przed Eau Rouge zajął prawą stronę, po czym zjechał na lewą, gdzie już nadjeżdżał Graczek. Idiotyczna kolizja, a Adve dopełnił ten występ kolejnym wypadkiem w dalszej części wyścigu i już nie jechał. To było podsumowanie tego kompromitującego występu, brakowało tylko tego, by Adve miał jakiś znaczący wpływ na losy wyścigu, ,,na szczęście" Graczek był już daleko od Pandodo i nie miał zbytnio szans na punkty. Natomiast Tarask dogonił Kubusę i zaczęła się walka. Doświadczony zawodnik robił co mógł, dwoił się i troił, ale w końcu został wyprzedzony po Kemmel, choć jeszcze w kolejnej szykanie jechali bok w bok. Widząc co się dzieje, Norbi, chcąc zachować szansę na podium, bezceremonialnie wypchnął Kubusę z toru, a ten potem nie miał także nic do powiedzenia w starciu z Markovskym, który jechał już po przyklepanie triumfu w turnieju. Jednak na tym nie był koniec. Mistrz postanowił odwdzięczyć się Taraskowi za pomoc na owalu i tym samym pomóc mu zdobyć podium. Udało się to w 100%. Markovsky zaskoczył Norbiego, a następnie nie pozwolił mu na kontrę, dzięki czemu Tarask mógł dowieźć trzecie miejsce. I tak też się stało. A triumfował Rekady, choć Patrique jeszcze robił co mógł, ale na mecie zostało niespełna 3,5 sekundy. Tak zakończył się drugi wyścig finałowy tego turnieju.
Rekady w końcu może być zadowolony z jakiegoś występu w tym turnieju, bo do tej pory był on dla kierowcy Porsche raczej rozczarowaniem. Tutaj jednak wywiązał się z roli faworyta i pokazał, że na Spa czuje się świetnie. W ogóle zespół nieco się podniósł po ostatnich rozczarowaniu. Norbi zanotował kolejny dobry wynik, choć może liczył na ciut więcej i znów w końcu przegrał nierówną walkę z dwoma wielkimi mistrzami, to i tak może być zadowolony. MikruseK w tym wyścigu postanowił w roli ucieśnionego pomocnika wyżej wymienionej dwójki i wyszło to całkiem nieźle - on sam swoim tempem raczej nie mógł aspirować do najwyższych celów, dlatego dobrze, że mógł pomóc, a i 6 punktów to przecież nie jest takie byle co. I tylko Graczka szkoda, bo widać, że z jego dyspozycją jest coraz lepiej, ale jeszcze odrobinę brakuje do tych najlepszych. Niemniej są widoki na to, by się to zmieniło. Patrique zanotował w ostatnim czasie wzrost formy i to już nie jest ten apatyczny kierowca z pierwszej części tego turnieju, gdzie aż kłuła w oczy momentami jego bezbarwność. Tutaj świetnie dobrał strategię, choć była ona ryzykowna, ale opłaciło mu się i dzięki temu występowi ma jeszcze szansę na naprawdę świetny wynik w turnieju. Bardzo dobra forma w ostatnim czasie tego kierowcy. Afterowi tak dobrze nie poszło, on chyba w ostatnim czasie nie jest w swojej najwyższej formie, do tego jazda po szczepieniu - średnia przyjemność. Wydaje się jednak, że zawodnik z Odolanowa jest już zmęczony i potrzebuje odpoczynku. Brakuje świeżości. Kierowcy Aniołków Kubusia raczej powodów do zadowolenia po tym wyścigu nie mają. O ile Kubusa jeszcze zajął miejsce, które mniej więcej oddajego jego dyspozycję, to jednak patrząc na przebieg wyścigu jest małe rozczarowanie. Pojawiło się trochę małych błędów, które mogły mieć wpływ na wynik i ta strategia też chyba mogła być dobrana lepiej. Szymusso długo walczył z innymi, ale chyba za długo czekał z pierwszym postojem i potem nie odrobił poniesionych strat, a sam też gdzieś zgubił tempo. To był bardzo słaby występ jak na niego. Wyścig źle się ułożył dla Pandodo, który nie odpuścił tradycyjnie w walce i niestety źle się to dla niego skończyło. Potem jeszcze kara i pojawiły się wątpliwości, czy będzie punkt - ostatecznie się udało, ale to na pewno dla niego rozczarowanie. Kiroshima po prostu zrobił swoje, czyli wytrzymał trudy tego wyścigu, dojechał do mety i nie popełnił poważnych błędów, choć mógłby trochę mniej się bać, gdy jadą rywale. Zawsze jednak może się pocieszać, że pojechał lepiej, niż Adve, który się skompromitował. Widzieliśmy już różne akcje w jego wykonaniu, ale tak żenującego występu - dawno nie. Być może wciąż siedziała w nim złość po owalu, no ale trzeba iść do przodu. A on zaczyna naprawdę rozmieniać się na drobne. Jest źle. Tarask podniósł się po niepowodzeniach we wcześniejszej części turnieju i teraz ma duże szanse na drugie miejsce. Tutaj wywalczył podium, mały znak zapytania przy kwestiach technicznych, bo czasem lagował, jednak koniec końców wszystko skończyło się dobrze i może być zadowolony. A Markovsky dopełnił formalności i zapewnił sobie wygraną w turnieju. Tym razem wprawdzie nie stanął na podium i na pewno wpływ miał na to start z końca, ale mógł też trochę powalczyć i na pewno się nie nudził w tym wyścigu. A i tak w turnieju triumfował - w pełni zasłużenie.
Najważniejsze rozstrzygnięcie tego turnieju już zatem znamy. Markovsky ma w tym momencie 110 punktów i wyprzedza drugiego Taraska o 45. Jednak pasjonująco zapowiada się walka o to drugie miejsce, bowiem do Taraska tylko 5 punktów traci Szymusso, 6 - Norbi, 9 - Patrique, 11 - Rekady, 17 - MikruseK, 18 - Pandodo, 19 - After i Kubusa. Różnice są zatem bardzo niewielkie i szczegóły mogą zdecydować o tym, kto ostatecznie zajmie jakie miejsce na koniec. Niestety jednak, jeden z zawodników odpada najprawdopodobniej w przedbiegach - nieobecność zapowiada Rekady, a zatem on na pewno nie skończy turnieju wyżej niż na szóstym miejscu. Na pozostałych pozycjach powinniśmy jednak obserwować zaciekłą walkę i bardzo dobrze, bo dzięki temu ostatni wyścig ma ogromne znaczenie. Dla porządku dodajmy jeszcze, że w drugiej dziesiątce nadal nie zaszły zmiany. Natomiast wśród zespołów przewaga Mandarynek Najmana stopniała do 15 punktów, a na drugie miejsce wróciło Porsche, jednak jak już wiemy, ta ekipa nie będzie miała pomocy od Rekady'ego, więc ich szanse nieco maleją. 17 punktów do drugiej pozycji tracą Aniołki i ta ekipa raczej powinna się skupić na spokojnym utrzymaniu miejsca na podium - Audi traci 33 punkty. To bardzo dużo, ale poczekajmy do końca. Przed nami bowiem ostatni wyścig, najbardziej morderczy, trwający 144 minuty na torze w Bahrajnie. Będzie to prawdziwa próba wytrzymałości i bardzo ciekawe, kto najlepiej ją zniesie, tym bardziej, że start dopiero o 21:45, więc to dodatkowy test dla zawodników. Miejmy jednak nadzieję, że zobaczymy dużo ciekawej walki, gdyż ten tor na pewno ją umożliwia. Natomiast wyścig w Belgii był na pewno ciekawy, choć może trochę liczyliśmy na więcej walki, ale i tak zobaczyliśmy jej nieco i nudno na pewno nie było. Obyśmy tylko wyeliminowali głupie błędy (nawiasem mówiąc - Adve dostał karę startu z ostatniej pozycji) i wszystko będzie dobrze. Serdecznie zapraszam do udziału w ostatnim akordzie tego turnieju i życzę wszystkim, by była to naprawdę dobra zabawa. A teraz to już wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum