· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Niestety tylko jedenastu kierowców stawiło się do decydującej rywalizacji w turnieju. Poza trójką, której nie obserwowaliśmy w wyścigu na Spa-Francorchamps, nie było jeszcze Aftera, który miał wysoką goraczkę, oraz Rekady'ego, który wyjechał na zawody tenisowe. Tym samym już przed rozpoczęciem zmagań w Bahrajnie było wiadomo, że Audi nie ma szans na zajęcie miejsca na podium w klasyfikacji zespołowej, a tym samym - uniknięcie ostatniego miejsca. Tą ekipę reprezentował bowiem tylko Patrique2001. Tylko ekipa Aniołków Kubusia miała komplet kierowców, ale pozostali mieli po trzech zawodników, więc walka o triumf zespołowy zapowiadała się ciekawie. No i nie było wiadomo, jak będzie wyglądać ostateczna tabela indywidualna, gdyż różnice były tak małe, że wszystko było możliwe i tym bardziej szkoda, że niektórzy odpadli w przedbiegach. Ciekawie było na polu strategicznym - powstawało pytanie, ile zawodnicy będą zalewać paliwa i ile odbędą pit-stopów w ciągu 144 minut. Zdecydowana większość kierowców wybrała na start opony twarde, wyłamał się jedynie Patrique2001, chcący chyba powtórzyć manewr z wyścigu na Spa. Z pierwszego pola ruszał Kiroshima, obok niego ustawił się Graczek, dalej mieliśmy Kubusę96, Pandodo, Mikrusa, Patrique'a, Norbiego, Szymussa, Taraska, Markovsky'ego i Adve, który został za poprzedni wyścig ukarany startem z końca stawki.
Zawody rozpoczęły się z pewnym opóźnieniem na prośbę Patrique'a i tym samym kierowcy stanęli przed nietypowym wyzwaniem, bowiem rywalizacja miała się zakończyć dopiero przed 1 w nocy czasu rzeczywistego. To drugi przypadek w historii ligi - wcześniej zawodnicy mieli coś podobnego w sezonie ósmym w GP Włoch, ale po pierwsze wyścig skończył się krótko po północy, po drugie - trwał tylko 40 minut, a nie 144. Tym samym kierowcy dostali namiastkę prawdziwego wyścigu 24-godzinnego - wszak nasze zmagania skończyły się już w nowym dniu. Ale po kolei. Okrążenie formujące przebiegło spokojnie, później zawodnicy ustawili się na polach startowych i po zgaśnięciu czerwonych świateł, zabawa - jeszcze przy dziennej porze - rozpoczęła się. Na samej prostej nie zadziało się nic ciekawego, ale już na dohamowaniu do pierwszego zakrętu Kiroshima pojechał prosto zamiast skręcić i tym samym szybko stracił czołową pozycję. Na prowadzenie wyszedł Graczek, ale na ogonie siedział mu Kubusa. Kocioł powstał za ich plecami. Przebijać do przodu próbował się Szymusso, ale został potraktowany przez Norbiego strzałem z tył. Jednak bardziej poszkodowany i tak był zawodnik Porsche, który urwał sobie skrzydło, podczas gdy Szymusso poniósł niewielką stratę. Kubusa zaatakował Graczka, ale ten sprytnie go wypchnął na dohamowaniu do dziesiątego zakrętu i skorzystał z tego Patrique. Kubusa szybko jednak się otrząsnął i natychmiast wyprzedził obu tych zawodników, obejmując prowadzenie. Problemy techniczne miał natomiast Tarask. W ich wyniku doszło do kolizji z Mikrusem, który poleciał poza tor i utknął w ,,teksturach". Niestety, to oznaczało koniec rywalizacji w tym wyścigu dla zawodnika Porsche już po trzech minutach. A Tarask został bez skrzydła i odbył wizytę w boksie, znajdując się mniej więcej w tym samym położeniu, co Norbi - obaj z dość dużą stratą jechali na końcu dziesiątki.
Perturbacje na początku sprawiły, że w świetnej sytuacji znalazł się Markovsky. Wykorzystując słabsze tempo Pandodo i Patrique'a, wyprzedził ich, a także spokojnie poradził sobie z Graczkiem, który potem uwikłał się w pojedynek z Adve. Mistrz ligi zaczął straszyć liderującego Kubusę, ale ten odpierał atak, wykorzystując dość dobrą prędkość maksymalną. Z pomocą założycielowi ligi przyszedł brat, który szybko otrząsnął się po sytuacji z początku i złapał naprawdę mocne tempo. Uporał się z wymienionymi wcześniej trzema zawodnikami, a potem odciążył brata, walcząc z Markovskym i go wyprzedzając. Szymusso na tym nie poprzestał i wkrótce obejrzeliśmy małą walkę braci, którą zwycięsko zakończył młodszy z nich. Wkrótce poznaliśmy tajemnicę tak mocnego tempa rodzeństwa - oni, a także Pandodo, zjechali do boksu już po upływie około kwadransa. Ponownie jednak doszło do zamiany na pozycjach - Szymussowi postój się przedłużył i wyjechał za bratem, ale wkrótce potem znów go dogonił i wyprzedził. Markovsky i Patrique zjechali nieco później, przy czym zastanawiała strategia kierowcy Audi, który przecież zaczął na miękkich gumach, na których przejechał blisko dwadzieścia okrążeń. Z tyłu stawki Taraskowi udało się zgubić Norbiego i uwikłał się w walkę z Pandodo. Kierowca Aniołków miał - podobnie jak bracia - dobrą prędkość maksymalną i w dużej mierze to pozwoliło ma zachować pozycję. Po pit-stopach prawie wszyscy jechali na miękkich oponach, z wyjątkiem Patrique'a, który miał twarde. Wpadka przytrafiła się Kiroshimie, który przekroczył prędkość w pit-lane i musiał po chwili zjechać na karę przejazdu przez aleję serwisową. Szymusso prowadził i miał naprawdę bardzo mocne tempo, niestety jednak w pewnym momencie zawiesiła mu się gra. Było to o tyle dziwne, że nigdy mu się to nie zdarzało. Wydawało się, że jest po zabawie, ale kiedy Szymusso zminimalizował grę, to wszystko wróciło do normy, jednak później przytrafiło mu się to dwa razy. Miał się już poddać, bo na tych problemach stracił grubo ponad minutę i spadł na dziewiąte miejsce. Wtedy jednak problemy się skończyły, niemniej wydawało się, że wicemistrz ligi może zapomnieć o podium końcowej klasyfikacji turnieju.
Kolejne pit-stopy kierowców miały miejsce po przejechaniu mniej więcej 26 okrążeń, jedynie Markovsky i Patrique znów przebywali na torze dłużej i wtedy mniej więcej można było się domyślić, że jadą na cztery pit-stopy, podczas gdy pozostali - na pięć. Ta taktyka lepiej jednak służyła Markovsky'emu, bowiem miał naprawdę mocne tempo, podczas gdy Patrique męczył się na twardym ogumieniu. Dość powiedzieć, że Kubusa, który miał na koncie już dwa postoje, dogonił Patrique'a, który miał na koncie tylko jeden. Doszło między nimi do walki i właśnie wtedy Patrique zjechał. Kubusa zrobił to jednak chwilę później i zdążył wyjechać przed zawodnikiem Audi. Wcześniej jednak założyciela ligi dogonił i wyprzedził Markovsky i było już jasne, że zwycięzca turnieju jest na autostradzie do triumfu w tym wyścigu. Ostrzyliśmy sobie zęby na starcie Kubusy i Patrique'a, którzy jechali blisko siebie i właśnie wtedy... kierowca Audi stracił połączenie z serwerem. Mógł czuć ogromne rozczarowanie, bo podium końcowej klasyfikacji turnieju stało przed nim otworem. Tym samym jeszcze większego znaczenia nabrała walka Pandodo z Taraskiem, bowiem w tej sytuacji kierowca pochodzący z Podkarpacia wylądował na trzecim miejscu. Niestety i tą walką nie pocieszyliśmy się zbyt długo, gdyż Tarask zdążył przejechać zaledwie cztery kółka więcej niż Patrique. On także znalazł się w fatalnej sytuacji, jeśli idzie o turniej.
Na torze niestety zrobiło się dość nudno. Markovsky jechał zabójczym tempem i wypracował sobie około pół minuty przewagi nad Kubusą. Ten z kolei nieznacznie, ale stale zwiększał dystans między nim, a Pandodo, który mógł zupełnie wyluzować. Czwarty Norbi tracił ogrom dystansu. Jedyne, co zaczęło się dziać wartościowego w tym wyścigu, wiązało się z Szymussem. Kiedy problemy się skończyły, kierowca Aniołków z łatwością odrobił straty do Adve i Graczka, którzy niespecjalnie mu przeszkadzali. Ta dwójka czasem ze sobą powalczyła, ale w końcu okazało się, że kierowca Porsche jest po prostu szybszy. Natomiast Szymusso mógł mieć jeszcze nadzieję na walkę z Norbim, który z powodu postoju na pierwszym kółku, miał jeden pit-stop więcej. W efekcie obaj, kiedy już te liczby się wyrównały, walczyli ze sobą. W międzyczasie nad torem zaczęło świtać i kierowcy zostali zaskoczeni, bowiem bardzo szybko zgasły jupitery i zawodnicy jechali trochę po omacku. Niemniej Szymusso z Norbim świetnie ze sobą walczyli, wymieniali się pozycjami, zaciekle się bronili i atakowali. I kiedy można było liczyć, że tak zostanie - tym bardziej, że była to bezpośrednia walka o drugie miejsce w turnieju - Norbiego rozłączyło. Jak się okazało, przejechał prawie dwie godziny na marne. Wielka szkoda. Tym samym na torze zostało siedmiu zawodników, a wśród nich dzielny Kiroshima, który wytrzymał trudy tego wyścigu i mógł powtórzyć swój słynny wynik z GP USA w pierwszym sezonie. Minęło prawie pięć lat... Na torze przestało się dziać cokolwiek - Markovsky wygrał bardzo pewnie, a ostatecznie okazało się, że w 144 minuty pokonał 95 okrążeń toru w Bahrajnie. To tak jakby przejechać niewiele ponad trzy ligowe dystanse tego toru. Po wyścigu decyzją FIA kierowcy, którzy nie ukończyli wyścigu, a znaleźli się w dziesiątce klasyfikacji, otrzymują 100% punktów za daną lokatę.
Nie dziwi zwycięstwo Markovsky'ego, bowiem na takim dystansie regularność i szybkość jest jeszcze bardziej w cenie. Pokazał bezapelacyjnie, kto był w turnieju najlepszy. Wielka klasa. Adve w końcu zaliczył jakiś udany występ, oczywiście dużo w tym wszystkim zasługi problemów innych, ale to już nie jego problem. Nie odwalił tym razem niczego głupiego - w końcu. Szkoda Taraska, bo od początku coś było nie tak w kwestiach technicznych i w końcu nie dojechał do mety, a mógłby fajnie powalczyć. Dobry występ Kubusy, który zawsze radził sobie nieźle w Bahrajnie i tym razem nie było inaczej. Wydaje się, że tym razem całkiem dobrze dobrał strategię, jechał równo no i w efekcie zajął drugie miejsce w morderczym wyścigu. Pandodo także może być zadowolony z tego podium, bo dobrze wiemy, że to jest zawodnik, który w każdej chwili potrafi zrobić coś głupiego. Tym razem był w pełni skoncentrowany na jeździe i to przyniosło efekt. Szymusso był chyba jedynym, który mógłby ewentualnie myśleć o walce z Markovskym, bo miał naprawdę konkurencyjne tempo i było to widać przez większość wyścigu. Niestety załatwiły go poważne problemy i w tej sytuacji czwarte miejsce to sukces. To także cenna lekcja dla innych - nie można się nigdy poddawać, bo każdy punkt może być na wagę złota. Kiroshima wreszcie mógł znów poznać smak siódmego miejsca, które po raz ostatni wywalczył w 2016 roku. I jasne, jego jedyną zasługą w tym wszystkim jest to, że dojechał do mety, ale jednak jeśli zwrócimy uwagę na to, jakie są jego kłopoty i że ponad 90 okrążeń to dla niego wysiłek - trzeba to docenić. Zasługuje na pochwałę. Podobnie jak Graczek, który odebrał nagrodę za pracę, jaką ostatnio wykonał i widać było, że idzie w to niezłą stronę. Oczywiście, nadal daleko do czołówki, ale być może ten rezultat go zmotywuje. Norbi miał tym razem pecha, wprawdzie na początku sam sobie napytał biedy, ale później już nie było jego winą odpadnięcie z tego wyścigu. Wielka szkoda. Żal także Mikrusa, który nawet nie mógł porywalizować z innymi - choć trudno powiedzieć, czy bardziej boli odpadnięcie po trzech, czy po 120 minutach. Tak czy siak - turniej, który także dobrze mu szedł, zakończył się dla niego źle. Podobnie jak dla Patrique'a, który akurat odżył w końcówce turnieju i w Bahrajnie było to widać, a dodatkową motywacją było dla niego zapewne to, że jestem wielkim fanem 24-godzinnych wyścigów. Niestety, tutaj nie było mu dane, nawet w grze, przejechać tej doby, szkoda, bo naprawdę miał szansę na duży wynik.
Na pewno ten ostatni wyścig nie był takim świętem, jakiego byśmy sobie życzyli. Po pierwsze - spodziewaliśmy się większej liczby osób, co na pewno uatrakcyjniłoby rozrywkę, po drugie - te kwestie techniczne, nad którymi będzie trzeba się odrobinę pochylić, gdyż w końcówce jednak zdarzały się za często. Jednak można też na to wszystko spojrzeć inaczej - rozłączenie z serwerem w naszej lidze to mniej więcej tak, jak awaria mechaniczna w rzeczywistych wyścigach. Nie ma się na to wpływu. Jeśli przypomnimy sobie 24-godzinne wyścigi w Le Mans, to wrócimy zapewne do słynnej awarii bolidu Toyoty w ostatnich minutach. Zawsze to boli i szkoda tych, którzy ucierpieli, ale niestety - taki urok naszego ścigania. Turniej, nietypowy, niezwykły i szalony dobiegł końca. Choć na pewno nie wszystko było idealne, mam nadzieję, że formuła tej zabawy okazała się atrakcyjna. Na pewno tabela pokazuje, że rozgrywki były zacięte i wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Aż szkoda z tej perspektywy, że to już koniec. Tylko wielkich emocji w walce o triumf nie było - Markovsky zdobył aż 135 punktów na 155 możliwych do zdobycia. Fenomenalny wynik. Drugie miejsce zajął ostatecznie Szymusso z dorobkiem 72 punktów, zaś na podium pozostał po tych wszystkich perypetiach Tarask z 67 punktami. Na czwartym miejscu niespodziewanie Kubusa, który zdobył duże punkty w finałach i wywindowało go to w tabeli, choć przez większość czasu pałętał się pod koniec pierwszej dziesiątki. To pokazuje, jak niewiele było potrzeba do zmian. Z Taraskiem przegrał o trzy punkty, zaś Norbiego i Pandodo, którzy na pewno i tak mogą zapisać ten turniej po stronie udanych, pokonał kolejno o jedno i dwa ,,oczka". Dalej Patrique, który minimalnie wygrał z Rekadym, a na końcu pierwszej dziesiątki pozostali MikruseK i After - chyba najbardziej rozczarowani zawodnicy. Dalej Graczek przed Adve, którzy dzięki temu ostatniemu wyścigowi wyprzedzili nieobecnego w finałach Szprycka. Kiroshima także w ostatnim wyścigu znacząco poprawił swoją pozycję i wyprzedził nie tylko Ostachima, ale także Matiiego - i dobrze. Dawno Kiro nie zdobył ośmiu punktów - może być z tego zadowolony. Wśród zespołów natomiast najlepsze okazały się Mandarynki Najmana - 222 punkty i szesnaście więcej od Aniołków Kubusia. Dopiero na trzecim miejscu Porsche, które celowało w tytuł, zaś Audi, które jednak tak naprawdę w tym turnieju przez większość czasu ,,grało" w osłabionym składzie. Szkoda Patrique'a czy Aftera. Było zatem emocjonująco, działo się i mam nadzieję, że to wyjątkowe wydarzenie zapisze się na zawsze w waszej pamięci. Pozytywnie rzecz jasna. A co będzie dalej z ExtremeF1? Informacje o tym już niebawem, niemniej wszystko wskazuje na to, że pod koniec wakacji powracamy. Co byłoby o tyle fajne, że jest tu jeszcze co nieco do zrobienia. Zapraszam jeszcze z tego miejsca do udziału w plebiscycie ligowym po tym turnieju. Wszystkim bardzo serdecznie dziękuję za wspólną zabawę przez dwa miesiące w tym niezwykłym wydarzeniu. Teraz to wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum