· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Subiektywne spojrzenie i oceny kierowców
Turnieje ligowe kojarzą nam się raczej z krótkim wydarzeniem, które w szczycie popularności lig online trwały może tydzień, góra kilkanaście dni - jeżeli takie rozgrywki były rozbudowane i brało w nich udział około 40 osób. Wtedy jednak wyglądało to inaczej - podział na grupy, z których najsłabsi odpadali po jednym występie. Często też ktoś odpadał w ostatniej chwili. Znamy to zresztą doskonale z naszej ligi, z poprzednich trzech edycji turnieju, które były maksymalnie trzydniowe - normalnością było, że trzy-cztery osoby, które się zgłosiły, odpadały w dniu walki. My zaproponowaliśmy coś innego i czwarta edycja naszego turnieju była raczej takim mini-sezonem, który trwał dwa miesiące. Przy okazji zawodnicy mogli sprawdzić się w krótkim czasie w zupełnie różnych warunkach. Był podział na grupy, przy czym za każdym razem jej skład był inny, tak, by każdy mógł spotkać się z każdym w pojedynku jeden na jednego i w sprincie. Były wyścigi w pełnym składzie na nieco krótszym dystansie, niż ten ligowy i były wyścigi długodystansowe, o których w naszej lidze mówiło się od dawna. To na pewno było bardzo ciekawe i nietypowe doświadczenie, ale wydaje się, że jego realizacja była dobrą decyzją. Zawodnikom turniej spodobał się, gdyż mogli wziąć udział w czymś innym, mając przy tym namiastkę tego, co najważniejsze - ścigania. Część osób zwracała uwagę na fajną możliwość rywalizacji jeden na jednego, w której nie można było sobie pozwolić na wpadkę. Inni - mogli w końcu wziąć udział w dłuższych wyścigach, a jeszcze inni - mogli pojeździć na różnych torach, czy też samemu wybrać taki, jaki się chce. Pojawiło się też coś, czego od jakiegoś czasu nie ma już w F1 - dotankowywanie w trakcie wyścigów, co na pewno dodało trochę elementu strategicznego. Jedynym, do czego w dłuższej perspektywie zawodnicy mieli zastrzeżenia to odwrócona kolejność na starcie. Pojawiła się ona dlatego, że nie było kiedy rozgrywać kwalifikacji, a także chciano spróbować dać szansę nieco wolniejszym kierowcom na walkę z najlepszymi, którzy mieli mieć trudniej. Jednak niestety czasem mieliśmy trochę zamieszania, a przede wszystkim - ci, którzy zajmowali miejsce w dole klasyfikacji turniejowej, nie potrafili czołowych pozycji utrzymać zbyt długo. Swoje zrobiła też trudność torów, szczególnie w wyścigach pucharowych. Trudno byłoby jednak zaproponować coś innego zamiast tego formatu ustalania pozycji startowych, na pewno jednak byłoby to możliwe. Koniec końców jednak - to doświadczenie na pewno przyda się nam wszystkim i należy mieć nadzieję, że wyciągniemy z niego właściwe wniosek. Sam turniej na pewno możemy uznać za udany. Jego specyfika i różna punktacja sprawiły, że dochodziło do przetasowań, zobaczyliśmy kilka naprawdę mocnych pojedynków, sporo walki, nie brakowało też niespodzianek. Na pewno działo się i było także kolorowo, gdyż była możliwość stworzenia własnych zespołów i samochodów - i wszyscy się tu postarali. Mod był na pewno interesujący i tylko szkoda, że jednak w końcówce były pewne problemy z łączem internetowym, które szczególnie było widać w ostatnim wyścigu, gdy z tego powodu odpadły tak naprawdę cztery osoby. To też na pewno cenne w kontekście przyszłości, żeby jeszcze bardziej tego pilnować. Najważniejsze jednak jest to, że możemy uznać organizację tego nietypowego eventu za naprawdę dobry pomysł, który dużo wniósł do naszej rywalizacji.
Jedyne, czego nie mieliśmy w tym turnieju, to większej walki o wygraną. Markovsky tak naprawdę od samego początku ustawił rywalizację pod siebie, w czym zupełnie mu nie przeszkadzało startowanie z końca stawki. Ba - czasem można było odnieść wrażenie, że to dla niego jeszcze lepiej. W grupach radził sobie spokojnie - przegrał wprawdzie dwa pojedynki, no ale tylko dwa, w sprintach niekoniecznie zawsze wygrywał, za to w wyścigach nie dawał wszystkim szans, nie wygrywając tylko dwóch. Ogromna różnica w punktacji między nim, a pozostałymi nie jest przypadkowa. Znacznie ciekawiej było za jego plecami, gdzie było bardzo ciasno, dochodziło do zmian, ale też czasem decydowało to, czy ktoś akurat się pojawił na serwerze. Koniec końców jednak po raz kolejny drugie miejsce zajął Szymusso, potwierdzając swoją wysoką formę, natomiast do czołowej trójki wrócił Tarask, który szczególnie wysoką dyspozycję przygotował na końcówkę rywalizacji, był także świetny w sprintach. Pewnym zaskoczeniem było czwarte miejsce Kubusy, który potrafił popełniać banalne błędy, ale jednak także po cichu robić dobrą robotę, w efekcie czego zajął trzy razy miejsce na podium w wyścigach. O tym, że zawsze najważniejsze jest, by być najlepszym właśnie w tym elemencie, boleśnie przekonał się MikruseK - świetny w pojedynkach i mocny w sprintach, ale w żadnym wyścigu nie potrafił stanąć na podium. Co więcej - miał po prostu koszmarną końcówkę, w której nałożyły się własne błędy i pech. Dlatego skończył dopiero pod koniec pierwszej dziesiątki, choć przed finałami plasował się w czołowej trójce. Jak ważne są wyścigi, pokazał mu Norbi, jego zespołowy kolega. Dobry turniej zaliczył Pandodo, potwierdzając, że jest w stanie walczyć na wysokim poziomie. Patrique2001 jeździł tradycyjnie w kratkę, dobre występy przeplatając słabszymi. Z kolei po stronie rozczarowań trzeba zapisać Aftera i Rekady'ego - pierwszy gasł z upływem czasu, drugi jeździł kompletnie nieregularnie. Nieźle radził sobie Graczek, który powoli odbudowywał swoją pozycję, z kolei Kiroshima zdobywał cenne doświadczenie, choć nie ustrzegł się wpadek. Adve i Ostachim nadal radzili sobie podobnie, jak w poprzednich sezonach, czyli bardzo przeciętnie, by nie powiedzieć - słabo. Zawodnika spod Warszawy ratowało jednak to, że potrafił co nieco wyciągnąć w rywalizacjach grupowych no i w ostatnim wyścigu finałowym. Za to Szprycek i Matiie mieli spore problemy z obecnością na wyścigach - opuścili ich aż sześć. Trudno zatem było oczekiwać, że pomogą zespołowi Audi. Rozczarował zwłaszcza ten drugi, który w pewnym momencie zupełnie przestał się odzywać. Warto w tym miejscu zwrócić uwagę, że zdarzały się też głupie sytuacje, kilku kierowców łapało kary za incydenty. Na to na pewno należy zwrócić większą uwagę, by do takich sytuacji nie dochodziło w kolejnym sezonie. Natomiast trzeba kontynuować to, co dobre - mieliśmy dużo fajnej walki, działo się dużo i na pewno chcemy oglądać takich obrazków więcej.
A teraz ,,laurki" już dla kierowców. Dla niektórych - wystawiane po raz ostatni, gdyż paru zawodników zdecydowało się po tym evencie zakończyć przygodę z ligą i na torze już ich nie zobaczymy. W pewnym sensie będzie to zatem wyjątkowe ocenianie. Pod uwagę wzięto wszystkich szesnastu zawodników uczestniczących w turnieju. Tak jak zawsze w tego typu podsumowaniach, zawodnicy zostali ocenieni w skali szkolnej - od 1 do 6. W tym miejscu przypominam także, że te oceny są wyłącznie subiektywnym spojrzeniem autora tego tekstu. Polemika, dyskusja na ten temat - zawsze mile widziana. Nie przedłużając, zapraszam serdecznie do czytania.
16. Ostachim 3 pkt, 1 wygrany pojedynek, 1 pkt w sprintach, 1 pkt w wyścigach.
Format tego turnieju raczej nie sprzyjał temu kierowcy, gdyż wszystko działo się dość szybko. Wszyscy dobrze wiemy, że bez odpowiedniego przygotowania Ostachim nie jest w stanie rywalizować na zbyt dobrym poziomie, co oczywiście potwierdziło się. Wybrał dość specyficzny tor, na którym był gospodarzem już na samym początku, być może licząc, że jego trudność i nieznajomość zaszkodzi innym. Tymczasem zdobył tam raptem jeden punkt, wygrywając pojedynek z Kiroshimą. Potem jeszcze zdołał uciułać punkcik za sprint na Watkins Glen i dopiero w końcówce zaczął wyglądać lepiej - dojechał do mety na Nordschleife, oraz wywalczył punkt na owalnym Indianapolis. Okazało się jednak, że to były jego ostatnie występy - w ostatnich dwóch finałach nie brał udziału, a po turnieju poinformował, że nie będzie kontynuował swojej przygody z ligą. Skończyła się ona rozczarowaniem, gdyż tak trzeba określić ostatnie miejsce w klasyfikacji generalnej, co wcześniej się nigdy Ostachimowi nie zdarzyło. Prawdę mówiąc jednak, do tego to wszystko zmierzało. Szkoda, bo choć nie był to kierowca na wygrywanie wyścigów, to na pewno nie był tak słaby, żeby zajmować ostatnie miejsca. Tymczasem od sezonu jedenastego były wyścigi, gdzie miał problemy z Kiroshimą, podczas gdy w sezonie dziesiątym potrafił wygrywać z Adve. Mocny zjazd, którego efektem był brak treningów i zniechęcenie. Rozstanie nie przebiegło też idealnie - potrafił nieinformować o swojej nieobecności, zarzucił innym niewłaściwe traktowanie, podczas gdy sam dość agresywnie próbował przekonywać do swoich racji, nierzadko rzucając epitetami i za biorąc do sobie sprawy kibicowskie w piłce nożnej. Szkoda, bo pokazywał się tutaj jako pozytywna postać, zrobił naprawdę coś dobrego dla ligi wykonując filmy z wyścigów, a tu skończyło się średnio. Niemniej - życzymy powodzenia w przyszłości.
Ocena kierowcy: 1+
Z ligą pożegnał się w trakcie ósmego sezonu, przez brak czasu, ale jako kierowca, który naprawdę jest w stanie mieszać w czołówce. Niespodziewanie zgłosił się po zaproszeniu od innych do tego turnieju. Niestety to był błąd. Przede wszystkim - w bagno zostali wpakowani kierowcy Audi, którzy nie mogli zbytnio liczyć na tego kierowcę. Na początku jeszcze wielkiej tragedii nie było - wprawdzie widać było upływ czasu i to, że nie jeździł, ale jednak jakieś tam punkciki ciułał, szczególnie w sprintach. Jednak gdy przegrał pojedynek z Kiroshimą, było jasne, że dzieje się źle. No i nie pojawiał się na wyścigach, a od piątego tygodnia rywalizacji grupowej przepadł bez śladu, wystawiając kolegów z zespołu. Brak treningów był widoczny gołym okiem - do większej rywalizacji nie był przygotowany właściwie w ogóle, popełniał proste błędy. Niestety, ale całą reputację, którą zbudował sobie przez pierwszy pobyt w lidze, została zaprzepaszczona. Takiej postawy nie da się nazwać inaczej, niż skandalem, do tej pory nikt nie usłyszał jakiś wyjaśnień, przeprosin czy czegokolwiek takiego. Klasyczny przykład na to, że nie można zapraszać kogo popadnie. I dobra rada dla zawodnika - jak się nie ma pewności co do możliwości udziału w przedsięwzięciu, to się po prostu za to nie bierz. Bo później cierpią inni.
Ocena kierowcy: 1
14. Kiroshima 8 pkt, 1 wygrany pojedynek, 1 pkt w sprintach, 6 pkt w wyścigach.
Podczas tego turnieju Kiroshima zebrał kolejne cenne doświadczenie i odbierał kolejne nagrody za swoją pracę. Największą - oczywiście siódme miejsce w 144-minutowym wyścigu. Oczywiście, dużo zrobiły problemy innych, ale jednak trzeba docenić to, że Kiro był w stanie te wyczerpujące dla niego zmagania ukończyć. Ponadto - wygrał starcie z Matiiem, co przed turniejem wydawało się mało prawdopodobne, a na torze Lienz niewiele brakowało, by sprawił sensację i wygrał w sprincie z Patrique. Dodatkowo - pierwszy raz w życiu mógł poczuć, że walczy o coś wartościowego w klasyfikacji konstruktorów i został w niej wicemistrzem turnieju, co na pewno jest dla niego fajną sprawą. Jednak żeby nie było tak słodko - nie wszystko było idealnie. W niektórych sytuacjach na starcie wpadał w panikę i zamiast próbować bronić jakkolwiek swojej pozycji, to pozwalał rywalom na swobodną ucieczkę, ale niekiedy kończyło się to tym, że im przeszkadzał. Albo ta słynna już wpadka na starcie sprintu na ,,swoim" torze, gdzie przez dobrych kilka sekund blokował Markovsky'ego. No i to owiane tajemnicą wycofanie się z wyścigu na owalu, co - jeśli prawdą jest, że się przestraszył, on do tej pory nam tego nie wyjaśnił - było po prostu głupie, bo jak ma się zdobywać doświadczenie? A tam naprawdę można było walczyć. Na niektórych torach sobie nie radził, ale to oznacza tylko jedno - Kiroshima wciąż musi wykonać jeszcze wiele pracy, ale to dobrze, bo nadal ma coś do zrobienia i to powinno go motywować. Koniec końców - swoje w tym turnieju zrobił, wywalczył całkiem niezłe 8 punktów, pokonał w generalce dwóch rywali. To dobra baza na przyszłość.
Ocena kierowcy: 3+
13. Szprycek 15 pkt, 6 wygranych pojedynków, 7 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 2 pkt w wyścigach.
Przygoda kierowcy z województwa świętokrzyskiego w tym turnieju była dziwna, ale to wynikało przede wszystkim z napiętego grafiku jego pracy. Często okazywało się, że wypadał w ostatniej chwili z wyścigów. Dlatego też Szprycek postanowił nazbierać tyle punktów, ile się da w fazie grupowej, gdzie akurat łatwiej było mu się stawić. Początki miał trudne - nie dość, że nie umiał się dogadać z modem, to jeszcze w dwóch pierwszych grupach dostał tak trudnych rywali, że nie miał w tych starciach nic do powiedzenia. W efekcie był jedynym bez punktów i jedynym, który pojawił się na swoim torze i nie ugrał na nim kompletnie nic. Nieco zmian było na torze AVUS, który jemu akurat podpasował i ugrał tam aż pięć punktów. Łącznie Szprycek pokonał w bezpośrednich starciach sześciu rywali. Natomiast wziął udział tylko w dwóch pucharowych wyścigach - w Kolumbii był dopiero jedenasty, za to w Makau udało mu się wywalczyć dwa punkty. Było widać w drugiej części fazy grupowo-pucharowej, że złapał niezły rytm i jego jazda wyglądała poprawnie. Tym bardziej szkoda, że nie jechał zwłaszcza finałów, bo tam było dużo punktów do zdobycia i wydaje się, że w przynajmniej dwóch z nich mógłby namieszać i poprawić sytuację swojego zespołu. W gruncie rzeczy - zrobił tyle, ile mógł, choć oczywiście wpadek się nie ustrzegł. Pozostaje mieć nadzieję, że w sezonie dwunastym będzie w stanie regularnie jeździć w wyścigach, bo wydaje się, że będzie w stanie tam mieszać.
Ocena kierowcy: 3-
12. Adve 17 pkt, 5 wygranych pojedynków, 3 pkt w sprintach, 9 pkt w wyścigach.
Dla tego kierowcy turniej był czasem testowania i przyzwyczajania się do kierownicy. Fajerwerków trudno było się spodziewać i takowych nie dostaliśmy. Na siłę za sukces Adve może sobie dopisać pokonanie w pojedynku Kubusy, ale to była raczej ,,zasługa" rywala, z kolei z Szymussem wygrał walkowerem. No ale zawsze można powiedzieć, że braci pokonał. Poza tym jednak - udało mu się jeszcze wygrać tylko z ostatnią trójką generalki, w pozostałych starciach stanowił tło dla rywali. Niezbyt dobrze szło mu w sprintach - szczególnie na śmieszność wystawił się na torze, na którym był gospodarzem, czyli Watkins Glen, gdzie rozbił się na zjeździe do pit-lane. Poza tym - popełniał bardzo dużo błędów w innych wyścigach, nierzadko urywał spojlery, nie kończył wyścigów. Momentami wyglądało to naprawdę źle. Adve podratował się dopiero ostatnim wyścigiem finałowym, gdzie wykorzystał problemy innych i zajął szóste miejsce, dzięki temu wyprzedził Szprycka w generalce, co jednak trochę zakłamuje obraz. Najbardziej nastawiony był na finał w Indianapolis, ale tam wyrzuciło go z serwera, a szkoda, bo widać było, że dobrze czuje owalne tory. Mały plusik za to, że zawsze walczył, co ostatecznie pomogło ekipie Mandaryek wywalczyć mistrzostwo zespołowe - bez punktów ,,Zwierza" by tego nie było. Pamiętać też należy, że w trakcie turnieju, zwłaszcza końcówce, miał trudny czas w związku z nauką. Jednak kiedy będzie XII sezon, to usprawiedliwień nie będzie. Dostaniemy odpowiedź na pytanie, czy przejście na kierownicę cokolwiek Adve pomogło, czy też na dobre pogrążył się w dole tabeli. Najważniejszym krokiem będzie wyeliminowanie głupich, prostych błędów, co wcześniej przecież absolutnie się mu nie zdarzało.
Ocena kierowcy: 2+
11. Graczek 21 pkt, 4 wygrane pojedynki, 4 pkt w sprintach, 13 pkt w wyścigach.
Wyglądał dużo lepiej, niż w sezonie jedenastym, gdzie sprawiał wrażenie będącego bez energii i większych chęci. Dobrze odnalazł się w ekipie Porsche, której pozostali kierowcy też mu pomogli, dzięki czemu jego forma rosła. Początek bowiem nie wyglądał najlepiej, źle wypadł w pierwszej grupie, ale już nieco lepiej wyglądał w wyścigu pucharowym. Potem jego forma powoli, ale jednak rosła i w końcu zaczął łapać punkty. Najlepiej udał mu się oczywiście wyścig w Bahrajnie, gdzie wykorzystał problemy innych, sam uniknął poważnych wpadek i tym samym - skończył piąty. Czy ten wynik go zmotywuje? Trudno powiedzieć, bo jest to kierowca nieprzewidywalny i dość zmienny, nigdy nie wiadomo jak zareaguje w danej sytuacji. Dlatego też jest jeszcze za wcześnie, by mówić o powrocie Graczka do dobrej dyspozycji z sezonu dziesiątego, gdzie coraz częściej zaczął straszyć kierowców zaliczanych do szerokiego grona czołówki. Pewne jest to, że Graczek jest w stanie rywalizować na dobrym poziomie i bić się o punkty w każdym wyścigu. Musi się mu jednak chcieć trenować i także - nie napotykać problemów technicznych, ani żadnych innych. Wtedy na pewno ten kierowca może myśleć nawet o miejscu w czołowej dziesiątce końcowej punktacji.
Ocena kierowcy: 3
10. After 46 pkt, 10 wygranych pojedynków, 12 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 24 pkt w wyścigach.
Nie można powiedzieć, by zawodnik z Odolanowa zaliczył udany turniej. Mówimy przecież o zawodniku, który w dwóch ostatnich sezonach zajmował czwartą pozycję, ugruntowując swoje miejsce w czołówce. Tymczasem tutaj koniec pierwszej dziesiątki. Przesądziła o tym przede wszystkim końcówka turnieju i postawa w wyścigach. Wprawdzie w tych pucharowych wielkiej tragedii nie było, ale też jednak nie stanął ani razu na podium, nie prezentował się więcej, niż solidnie. Z kolei w finałach - było już słabo. Miał trochę pecha na owalu, natomiast w Spa wypadł blado, a w Bahrajnie w ogóle nie pojechał, co przypieczętowało jego los w generalce. Wszyscy wiemy, że Adam jest nieobliczalny, ma różne humory i to też wyszło w tym turnieju - można było bowiem odnieść wrażenie, że im dłużej trwał ten event, tym mniej traktował go poważnie, a on sam sprawiał wrażenie zmęczonego. W efekcie zatem - stracił szansę na zajęcia dobrego miejsca w turnieju, na które miał szansę przed finałami. Zwraca natomiast uwagę bardzo dobra postawa w grupach - wygrał 2/3 pojedynków, a w sprintach tylko Tarask zdobył więcej punktów od niego. Widać było, że w tej materii czuje się bardzo dobrze. Nie należy się spodziewać, by After miał wypaść z czołówki. W nowym sezonie powinniśmy go zobaczyć z nową energią, chęciami, co sprawi, że powinien być bardzo groźny. No chyba, że coś mu odbije, a tego niestety wykluczyć nie można.
Ocena kierowcy: 3-
9. MikruseK 48 pkt, 14 wygranych pojedynków, 11 pkt w sprintach, 3 sprinty wygrane, 23 pkt w wyścigach.
Przez długi czas ten zawodnik znajdował się na drugiej pozycji w klasyfikacji turnieju. Efektem tego była jego fantastyczna postawa w fazie grupowej, szczególnie w pojedynkach jeden na jednego - przegrał jedynie z Taraskiem i był w tej materii najlepszy. Świetnie szło mu też w sprintach, choć w jednym z nich - na Monzy w grupie 13. - wyłożył się i był ostatni. Potwierdziło się jednak to, co wiedzieliśmy o Mikrusie wcześniej - w warunkach kwalifikacyjnych czuje się znakomicie, za to gdy przychodzi do większego ścigania, robi się problem. O ile na początku szło mu jeszcze nie najgorzej, wszak plasował się w okolicach piątych miejsc, tak w kluczowych momentach zaczęło się psuć. Nie można było powiedzieć, by MikruseK był jakoś szczególnie blisko podium w którymś wyścigu, czy by jakoś szczególnie na nie zasługiwał. Prawdą jest, że startowanie z końca stawki nie ułatwiało życia, no ale inni kierowcy jakoś nie mieli takich oporów. To pokazało, ile dzieli Mikrusa od Markovsky'ego, Szymussa czy Taraska. Potem w ostatnich wyścigu nie poszło mu właściwie w ogóle - wtopa na Nurburgringu, gapiostwo na Indianapolis, przeciętny występ w Belgii i na koniec pech w Bahrajnie. Koniec końców, wylądował zatem mniej więcej w miejscu, w którym się faktycznie znajduje. Ogólnie jednak pokazał się z dobrej strony, uwypuklił mocne strony, dobrze czuł się w roli lidera teamu, który nakręca pozostałych. No właśnie, pytanie jednak czy nie za bardzo i czy to ciśnienie nie obróci się przeciwko niemu jak w sezonie dziesiątym. Znów można było bowiem zauważyć, że jak Mikrusowi idzie lepiej, to jest prowokacyjny, stara się podkręcić atmosferę. Chyba jednak sobie nie zdaje sprawy, że tak naprawdę rywale nie dają się na te gierki łapać i wzbudzają jedynie uśmiech politowania, może z wyjątkiem Pandodo, któremu akurat potrafiła się włączyć grzałka. Wydaje się, że lepiej dla Mikołaja będzie, jeżeli skupi się na poprawie swojej jazdy wyścigowej, bo jest tu bardzo dużo do zrobienia. Wtedy może myśleć o miejscu w czołówce ligi, na które na pewno go stać.
Ocena kierowcy: 4-
8. Rekady 54 pkt, 7 wygranych pojedynków, 10 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 37 pkt w wyścigach, 1 wygrana, 2 razy na podium (1+1+0).
Spodziewaliśmy się raczej, że Rekady będzie liczył się w walce o wygraną w turnieju. Wydawało się, że format pasuje pod niego idealnie - wszak jest królem kwalifikacji, a i w wyścigach potrafi sobie bardzo dobrze radzić. Tymczasem w grupie wygrał zaledwie siedem pojedynków, co jest wynikiem - jak na niego - marnym. W sprintach było trochę lepiej, wywalczył 10 punktów, ale też nie ustrzegł się wpadek. Rozczarowaniem były natomiast wyścigi. Nie we wszystkich pojechał, a do tego tylko w dwóch potrafił stanąć na podium, wygrywając w Belgii. Było to pewnego rodzaju pocieszenie, niemniej - końcowy wynik należy uznać za rozczarowanie. Widać było, że ten zawodnik potraktował turniej raczej z dużo mniejszym ciśnieniem, aniżeli sezon ligowy i chyba aż tak na wygranych mu nie zależało. Mówił też o tym, że brakło nieco czasu na przygotowanie i to wszystko było widać. Wkradło się także parę błędów no i problemów technicznych - to wszystko złożyło się dość nieudany turniej, w którym nie pomógł swojemu zespołowi, bardzo liczącemu na wygraną w klasyfikacji zespołowej. Gdyby był w optymalnej dyspozycji, należałoby się spodziewać, że mogło być inaczej. Niemniej - wydaje się, że wkrótce raczej znów wskoczy na wysokie obroty i będzie jednym z głównych kandydatów do wygrania sezonu. O ile oczywiście wyeliminuje pomyłki, które mu się ciągle zdarzają.
Ocena kierowcy: 3-
7. Patrique2001 57 pkt, 11 wygranych pojedynków, 6 pkt w sprintach, 40 pkt w wyścigach, 2 azy na podium (0+1+1).
W przypadku kierowcy z Radlina również trudno mówić o jakimś wybitnym turnieju w jego wykonaniu. Wprawdzie wyrzuciło go z serwera w ostatnim wyścigu finałowym, gdzie jechał prawdopodobnie po podium wtedy tabela turnieju wyglądałaby inaczej. Z drugiej strony - w Formule 1 też zdarzają się awarie auta, więc tak to już po prostu bywa. Można też powiedzieć, że Patrique nie pomógł sobie swoimi wcześniejszymi występami. Nie miał dobrego początku turnieju - wprawdzie naprawdę dobrze szło mu w pojedynkach jeden na jednego, za to źle to wyglądało w sprintach. Nie wygrał żadnego (słusznie został ukarany za nieprzepisowe blokowanie Taraska na ,,swoim" Le Mans, gdzie notabene w końcu mógł pojechać w lidze), omal się nie ośmieszył na Lienz, został wystrzelony w kosmos na AVUS, przeciętnie było na Monzy i Suzuce, gdzie nie potrafił ograć Pandodo. Jednak pod koniec turnieju Patrique zaczął łapać naprawdę dobrą formę, której zwiastun mieliśmy w pucharowym wyścigu w Rosji, a potem przyszło podium na Nurburgringu. Potem znów nieudany wyścig na owalu, by w Belgii omal nie wygrać dzięki bardzo dobrej zagrywce strategicznej. No i na koniec ten Bahrajn. Można powiedzieć, że obejrzeliśmy w tym turnieju Patrique'a w pigułce - potrafi czasem zaprezentować się świetnie na trudnym torze, by następnie spartolić teoretycznie prostsze wyzwanie. Ciągle jeździ w kratkę, brakuje jakiejś większej stabilności. Jeśli więc będzie chciał myśleć o upragnionym mistrzostwie, a raczej na pewno będzie chciał, gdyż takich zmian w składzie ligi jeszcze nie było, to będzie musiał przede wszystkim nauczyć się stabilizacji, bo bez tego będzie mógł zapomnieć o tytule. Umiejętności są, ale trzeba do tego dołożyć równą jazdę i przydałoby się także czasem mniej agresji, bo to też różnie się kończy.
Ocena kierowcy: 3+
6. Pandodo 62 pkt, 9 wygranych pojedynków, 11 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 42 pkt w wyścigach, 2 razy na podium (0+1+1).
Ten kierowca zaliczył akurat naprawdę dobry turniej. Cały czas kręcił się w okolicach pierwszej trójki i - w przeciwieństwie do niektórych kierowców - umiał to miejsce utrzymać po finałach, przegrywając to podium niewielką różnicą punktów. Widać było, że w tym turnieju chciał osiągnąć dobry wynik na każdym polu - w końcu bowiem dostał szansę wywalczenia czegoś istotnego w klasyfikacji zespołowej, spełniając swoje marzenie o jeździe w jednym teamie z duetem braci. To go napędzało i co ciekawe - w pojedynkach grupowych, czy wyścigach sprinterskich zawsze wygrywał w rywalizacji wewnątrzzespołowych. W fazie grupowej poszło mu naprawdę nieźle, a potem umiał także jechać dobre wyścigi. Zaskoczył zwłaszcza w Makau, gdzie pojechał znakomicie i miał ogromną szansę na wygraną, ale w końcówce przestraszył się Markovsky'ego i zadowolił drugim miejscem. W finałach też było nieźle, zwłaszcza w tym ostatnim, w którym również stanął na podium. Jednak w tym evencie zobaczyliśmy też wady pochodzącego z Podkarpacia. W jego opowiadaniach o tym, że nic nie musi, że są lepsi kierowcy, nikt już nie wierzy, a on sam dał się wciągnąć w gierki z ekipą Porsche. Do tego stopnia, że w pewnym momencie zaczął węszyć nieczyste zagrania ze strony tego zespołu. Stało się to aż niesmaczne. Do tego wciąż broni się bardzo agresywnie, no i potrafi się zagotować po nieudanym występie. To zawodnik, którego bez wątpienia stać na osiągnięcie dobrych wyników, nawet na pierwszą wygraną, a może jeszcze więcej. Ale tu musi zostać uporządkowana głowa. Musi nauczyć się zachowywać zimną krew, skupić tylko na sobie, wyłączyć niepotrzebną agresję. Jeśli tego nie zrobi, znów zobaczymy scenariusz, który już znamy - będzie na początku fajnie, potem rywale odskoczą i zostanie płacz i zgrzytanie zębów.
Ocena kierowcy: 4+
5. Norbi 63 pkt, 8 wygranych pojedynków, 10 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 45 pkt w wyścigach, 3 razy na podium (0+0+3).
Wydaje się, że problemy, które trapiły go na początku sezonu jedenastego, zostawił już za sobą i wraca na tor, na którym był przed rezygnacją z ligi. Oglądaliśmy dość pewnego Norbiego, który szczególnie dobrze radził sobie w wyścigach. Świadczą o tym trzy miejsca na podium, w tym jedno - na owalu, choć tam jednak mógł czuć spory niedosyt, bo był na znakomitej drodze do wygranej, tymczasem został dogoniony przez Markovsky'ego i Taraska i potem nie był w stanie im sprostać. Niemniej - spisywał się raczej dobrze, lub bardzo dobrze, ale też wpadek się nie ustrzegł - przekroczył prędkość w pit-lane, wjechał w rywala. Nad tym na pewno musi pracować. W pojedynkach jeden na jednego swoje raczej zrobił, może ewentualnie jako drobne rozczarowanie rozpatrywać przegrane starcie z Kubusą i Pandodo na Mount Panoramie, co okazało się kluczowe dla losów klasyfikacji. Lepiej radził sobie w sprintach, z których wygrał dwa, w tym ten na Monzy, gdzie miał za rywali Aftera, Patrique'a i Mikrusa. Triumf w takim towarzystwie można uznać za sukces. Widać zatem, że jest w stanie znów rywalizować na wysokim poziomie i marzenia o pierwszym triumfie w karierze mogą się w końcu urzeczywistnić. Wygląda bowiem na to, że wraca do czołówki i znówc mocno trzeba się z nim liczyć. Jednak musi do tego podejść zdecydowanie na spokojnie - już bowiem przed sezonem jedenastym były takie marzenia, a skończyło się brutalną weryfikacją i choć potem były podia, od wygranej było daleko. Jednak w turnieju okazało się, że jest to możliwe, jeśli tylko utrzyma wysoki poziom i będzie unikał wpadek. Przydałoby się też trochę mniej agresji, bo czasem jeszcze zdarza mu się przegiąć, a to tylko rodzi problemy.
Ocena kierowcy: 4+
4. Kubusa96 64 pkt, 6 wygranych pojedynków, 8 pkt w sprintach, 1 sprint wygrany, 50 pkt w wyścigach, 3 razy na podium (0+1+2).
Założyciel ligi można powiedzieć po swojemu - czyli cicho, w kąciku wykonywał swoją robotę i podczas gdy inni tradycyjnie nie traktowali go w roli kandydata do najlepszych pozycji, on zbierał tyle punktów ile się dało. Pokazał przy tym, że jego mocną stroną są wyścigi i to dzięki nim znalazł się ostatecznie tak wysoko. W grupach nie szło mu bowiem rewelacyjnie - z czołówki potrafił pokonać tylko Norbiego, ale na koncie ma też porażkę z Adve, a mogło być jeszcze gorzej, bo zdarzyła się choćby wpadka w Adelajdzie w starciu z Graczkiem, ale tam skończyło się szczęśliwie. W sprintach nie było dużo lepiej, zdarzyło mu się popełniać błędy, z czołówki ograł Norbiego i jeszcze Mikrusa, radząc sobie dobrze chociaż na swoim torze. To było jednak tylko potwierdzenie, w czym Kubusa czuje się najlepiej - nie pojedyncze kółka, czy krótkie dystanse, ale dłuższy wyścig, gdzie może nieco rozgrywać taktycznie, regularność ma dużo większe znaczenie. To są jego atuty, które uwypuklił w kluczowych momentach. Pozostaje jednak niedosyt, bo wyścigi pucharowe w Kolumbii i Rosji były spokojnie do wygrania, a tymczasem dawał sobie te triumfy wydrzeć i kończył trzeci. Były także błędy w Makau i Niemczech, więc na pewno idealnie nie było, ale jednak gdy trzeba było się skoncentrować, to to robił i złapał punkty wtedy, kiedy było trzeba. Dzięki temu skończył ten turniej tak wysoko, na co zupełnie się nie zanosiło po pierwszej fazie turnieju. Na pewno jednak musi jeszcze poprawić parę rzeczy, unikać pomyłek, bo były już sezony dużo lepsze w jego wykonaniu właśnie w tej materii. Jeśli się to uda i znajdzie odpowiednią prędkość, z pewnością będzie w stanie jeszcze nie raz zaskoczyć młodszych przeciwników, nie zawsze doceniających starego, szczwanego lisa.
Ocena kierowcy: 4+
3. Tarask 67 pkt, 12 wygranych pojedynków, 13 pkt w sprintach, 3 sprinty wygrane, 42 pkt w wyścigach, 2 razy na podium (0+1+1).
W końcu 19-latek wrócił na podium końcowej klasyfikacji w naszej lidze - tym razem w turnieju. Wprawdzie nie udało mu się ,,obronić" tytułu, bowiem to on wygrał dwie poprzednie edycje takich zmagań, ale to było zupełnie coś innego. Tu na wygraną nie miał co liczyć, ale trzecie miejsce - jak najbardziej. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na znakomite wyniki w fazie grupowej. Przegrał tylko trzy pojedynki, jako jedyny przy tym ogrywając Mikrusa. W sprintach - nie było od niego skuteczniejszego. Gorzej było w wyścigach, gdzie jak zwykle w ostatnim czasie Tarask pakował się w różne przygody. A to pomylił się z oponami przy pit-stopie, a to gdzieś tam o kogoś zahaczył, a to ktoś o niego, a to błędy w Makau, a to jakiś problem techniczny. No na pewno na nudę dwukrotny mistrz ligi nie narzekał, jak zresztą zwykle. Warto też dodać, że w dwóch pucharowych wyścigach nie pojechał, co też wiązało się z jego wyjazdem. Koniec końców jednak - bardzo dobrą formę przygotował na decydującą fazę. Wprawdzie nie wygrał żadnego wyścigu, ale wywalczył dwa podia, które okazały się bardzo cenne i doprowadziły do czołowej trójki końcowej tabeli turnieju, której nie odebrało mu nawet zerwane połącznie w 144-minutowym wyścigu. Bez wątpienia pokazywał swoją moc i to, że nadal jest bardzo dobrym kierowcą, o czym zdarzyło się i jemu, i nam zapominać w trakcie dwóch ostatnich sezonów. Po turnieju Tarask ogłosił, że kończy przygodę z ligą, co było chyba trochę zaskakujące, choć z drugiej strony już od jakiegoś czasu przed każdym sezonem pojawiały się wątpliwości, czy pojedzie. Jechał, ale jego droga dobiegła tu końca - szkoda, wszak był z nami od połowy pierwszego sezonu, niektórzy znają go jeszcze dłużej. Bez wątpienia zasłużył na status legendy ExtremeF1, choć miał swoje różne odpały, humory, dziwne sytuacje to w gruncie rzeczy - dobry człowiek, który nie tylko był świetnym kierowcą, ale także - bardzo dobrym administratorem. Pożegnał się w dobrym stylu.
Ocena kierowcy: 5-
2. Szymusso 72 pkt, 11 wygranych pojedynków, 7 pkt w sprintach, 1 sprint wygrany, 54 pkt w wyścigach, 1 wygrana, 3 razy na podium (1+2+0).
Znowu drugi - tak było w trzech z ostatnich czterech ligowych sezonów i tak też stało się w tym turnieju. Czy można mówić jednak o jakiejś klątwie, albo rozczarowaniu? Nie, Szymusso ugruntował swoją pozycję w tym miejscu i pokazał, że nie przypadkowo zajmuje miejsca w czołówce. Miał przy tym swoje przygody - zmiana sytuacji życiowej sprawiła, że nie jechał jednej grupy, akurat tej, której był gospodarzem, a także nie zaliczył wyścigu w Makau, gdzie z pewnością byłby wysoko. Wtedy pod znakiem zapytania stanęła jego przyszłość. Jednak ,,problem" rozwiązał się po chwili sam, choć nie tak, jakby sobie tego życzył, niemniej - wrócił i znów zaczął jeździć na niezwykle wysokim poziomie. Dość powiedzieć, że jako jedyny potrafił pokonać Markovsky'ego w wyścigu pucharowym, a na Nurburgringu był tak dobry, że w zajęciu miejsca na podium nie przeszkodził mu brak spojlera. W wyścigach pucharowych nie stanął na podium, miał słaby wyścig na Spa, ale w dwóch pozostałych - był czwarty i brakło trochę szczęścia. Choć z drugiej strony - w Bahrajnie niewiele brakowało, by problemy techniczne pozbawiły go podium turnieju, ale jednak się obronił, a potem problemy rywali wywindowały go na czwartą pozycję w wyścigu, więc wszystko się wyrównało. Bardzo dobra jazda, popełniał mało błędów, był po prostu sobą. Choć bywały takie tory, na których czegoś brakowało. Minusem - postawa w sprintach, w których wywalczył nieporywające siedem punktów. Widać czasem było, że na tak krótkim dystansie nie może się rozkręcić. W sezonie dwunastym takich problemów mieć jednak nie będzie i jeżeli nie wydarzy się nic niespodziewanego, będzie kandydatem do mistrzostwa.
Ocena kierowcy: 5
1. Markovsky 135 pkt, 13 wygranych pojedynków, 12 pkt w sprintach, 2 sprinty wygrane, 110 pkt w wyścigach, 6 wygranych, 7 razy na podium (6+1+0).
Markovsky'emu w tym turnieju włączył się... Markovsky, czyli dominator, który demoluje rywali i podczas gdy oni gubią punkty, on łapie je cały czas. Był świetny w każdym elemencie - przegrał tylko dwa pojedynki, w sprintach stracił trzy punkty, za to w wyścigach nie wygrał tylko dwukrotnie, raz przy tym nie był na podium. Jeżeli jednak najsłabszym wyścigowym wynikiem jest 4. miejsce (po którym, o ironio, zapewnił sobie wygraną w całym evencie), to pokazuje, o czym mówimy. Od samego początku był na wysokich obrotach, wygrał pierwszy wyścig pucharowy i pewny znak zapytania pojawił się w drugim tygodniu, kiedy w Baku przegrał wyraźnie z Mikrusem (brzmi to dziwnie, prawda?), a potem na Ordos okazał się gorszy od Szymussa. Pojawiły się głosy, że na niektórych torach Markovsky'emu będzie trudniej ze względu na klawiawturę. No to było tak trudniej, że wygrał pozostałe wyścigi pucharowe, jako jedyny zdobył wszystkie możliwe punkty w jednym tygodniu fazy grupowo-pucharowej, a w końcowej tabeli tylko Szymusso miał więcej niż połowę całego dorobku siedmiokrotnego mistrza ligi. Po prostu miazga. Widać było po nim bardzo duży poziom koncentracji i motywacji i można zdecydowanie powiedzieć, że po przejściu z kierownicy na klawiaturę nie był jeszcze tak dobry, jak w tym turnieju. Oczywiście, drobne pomyłki się zdarzały, ale były one tak niewielkie, że nie miały kompletnie żadnego wpływu na końcowy wynik. Tym samym Markovsky zgarnął ostatni ligowy skalp, którego mu brakowało - wcześniej nie bowiem nie udało mu się wygrać żadnej edycji turnieju, a dziś już wiemy, że to był jego ,,last dance" - choć początkowo chciał wziąć udział w dwunastym sezonie, zrezygnował, tłumacząc się brakiem motywacji, co akurat zbiegło się w czasie z informacją, że odchodzi Tarask i publikacją kalendarza na nowy sezon. Wielka szkoda, że na torze już z nim nie powalczymy. Oczywiście, raz już odszedł i wrócił, ale jednak teraz jest w innym etapie życia, 2 i pół roku starszy, więc chyba nie należy się niczego wielkiego spodziewać. Zresztą nic już nie musi - tytułu najlepszego w historii tej ligi nie zabierze mu nic i nikt. Nie pozostaje nic innego, jak życzyć wszystkiego dobrego.
Ocena kierowcy: 6
Oficjalnie możemy zamknąć rozdział zatytułowany IV turniej ligowy ExtremeF1. To niezwykłe, niespotykane wydarzenie, w którym liczyło się wiele elementów wyścigowego rzemiosła, przyniosło nam wiele różnych zwrotów akcji, szaloną i ciekawą rywalizację i momentami zaskakujące rozstrzygnięcia. Mam nadzieję, że miło będziecie wspominać ten czas, a podsumowanie tego turnieju czytało Wam się dobrze i z sentymentem przypomnieliście sobie wydarzenia z tego eventu. Wszystkim, którzy wzięli udział w turnieju, jeszcze raz serdecznie dziękuję za wspólną zabawę. Mam nadzieję, że przed nami pasjonujący kolejny sezon, w którym będziemy się dobrze bawić, fajnie powalczymy i pokażemy, że jesteśmy na wysokim poziomie. Najpierw jednak - przedsezonowe testy i bardzo serdecznie zapraszam do udziału, abyśmy mogli być jak najlepiej przygotowani pod względem technicznym do nowego sezonu. To bardzo ważne, żeby nic nas potem nie zaskoczyło. Teraz to wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum