· Łącznie użytkowników: 62
· Najnowszy użytkownik: muerte2
Sytuacja przed GP
Żeby zrozumieć, jak ważne było GP Rosji, musimy na chwilę cofnąć się w czasie i zrozumieć cały kontekst historii. TheNewRio w lidze pojawił się w GP Norwegii, czyli cztery wyścigi wcześniej. Odpadł dość szybko po tym, jak jego bolid rozbił TiDiEj077, choć na powtórce zaprezentowanej przez winowajcę mogliśmy zobaczyć strzał z powietrza, które w F1 Challenge przez mało stabilne łącze nie było niczym nadzwyczajnym, toteż nie wzbudzało to większych podejrzeń. Niemniej TiDiEj otrzymał karę, ale już wtedy TNR burzył się. Sugestie, że ma on chody u głównego administratora były najdelikatniejszymi. Wtórował mu Gold. Kubusa96 jednak szybko dość mocno się do tego odnosił i - robił się spokój. Jednak to był dopiero początek - nazywajmy rzeczy po imieniu - próby zniszczenia tej ligi. W następnym GP, w Niemczech, TNR kręcił szokujące czasy, pokonując o ponad sekundę w kwalifikacjach pozostałych. Wyścigu nie wygrał, ale znów miała miejsce dziwna kolizja z Markovskym. Tutaj różnica była taka, że kontakt między kierowcami widać było tylko na powtórce ,,poszkodowanego". Rada FIA po długich naradach zdecydowała, że Markovsky zwycięstwo zachowa, co wywołało oburzenie ówczesnego kierowcy Renault i oczywiście Golda. Ktoś zapyta - dlaczego po słowach, które padały ta dwójka nie wyleciała z ligi. Cóż, powiedzmy wprost - zabrakło doświadczenia w takiej sytuacji Kubusie. Pierwszy spotkał się z takim problemem, a że nie jest to człowiek, który lubi wojenki i stara się w pierwszej kolejności łagodzić spory, to stawiał na dość twardą perswazją. Efekt był taki, że TheNewRio i Gold przepraszali i zgrywali niewiniątka i wystarczyło. W FIA cały czas jednak zastanawiano się, jak to możliwe, że kierowca, który wcześniej mógł myśleć co najwyżej o solidnych punktach, bije wszystkich na głowę w czasówkach. W wyścigach przegrywał przez to, że popełniał błędy, ale jednak nadal był niebywale szybki. Do tego dochodził fakt pojawiających się częściej lagów i strzałów z powietrza, co nie zdarzało się przed jego pojawieniem się w lidze. Pojawiło się podejrzenie o stosowanie tak zwanego ,,Clemsona" - czyli cheata, polegającego na skopiowaniu zawartości folderu z bolidami i wgraniu go właśnie w ten folder. W efekcie - w kopii można było zmieniać wartości tak, by bolid w gruncie rzeczy jechał tak naprawdę sam, a na serwerze - nie pojawił się błąd. Nazwa pochodziła od nicku człowieka, który jako pierwszy to zastosował i w ten sposób był niedościgniony dla innych. W FIA odkryto, że istnieje sposób na to, by wykryć to oszustwo. Mianowicie - hoster również powinien zastosować ,,Clemsona", co miało wywołać błędy u winowajców. Przyszykowano to rozwiązanie właśnie na GP Rosji.
Przejdźmy do spraw sportowych. TheNewRio przegrał jeszcze z Szymussem GP Wielkiej Brytanii, a w Portugalii - nie pojechał. Wyścig na Silverstone nie skończył się szczęśliwie dla Markovsky'ego. Dopóki był na serwerze, walka była nieprawdopodobnie zacięta. Jednak tego dnia zawodnik wyjeżdżał na wakacje i nie skończył tego GP, a że był hosterem - to trzeba było przenieść się na inny serwer i kontynuować wyścig od momentu jego przerwania. Szymusso wykorzystał szansę i wygrał, a potem na Estoril zajął drugie miejsce, podczas gdy Markovsky nie pojechał. Tym samym kierowca Ferrari objął prowadzenie w punktacji, wyprzedzając rywala do tytułu o osiem punktów. Ktoś powie - dlaczego jechano, skoro nie było jednego z kandydatów do tyłu. Przypomnijmy - Szymusso stracił bardzo dużo punktów nie ze swojej winy w dwóch wyścigach - w Australii i USA. Do tego dodajmy, jak często na początku sezonu był bezpardonowo traktowany przez rywali. Markovsky opuścił dwa wyścigi - w Hiszpanii i Portugalii, a w Wielkiej Brytanii zgodził się na proponowany termin. Nie można zatem tu mówić o jakiejś wybitnej niesprawiedliwości, a niewielka różnica na cztery wyścigi przed końcem sprawiała, że wszystko było otwarte. Jednak to kierowca Ferrari stał się głównym kandydatem do wygranej - na 150 możliwych punktów do zdobycia w sześciu wyścigach poprzedzających GP Rosji, zdobył aż 133. U jego rywala z McLarena, nie było widać takiej pewności jak wcześniej. Sochi miało dać nam odpowiedź, który z nich jest bliżej korony. W Portugalii swój moment chwały miał TiDiEj - odniósł pierwsze ligowe zwycięstwo. Tam też debiutował Sebastione i pokazał, że będzie mocny - zajął czwarte miejsce. Natomiast jeszcze wcześniej do ExtremeF1 zawitał pewien podwarszawski ,,Zwierz". Adve po raz pierwszy pojechał w GP Norwegii i, delikatnie mówiąc, nie przywitał się z ligą najlepiej. Zaliczył falstart i przy tym wypchnął z pola startowego Luisa Garcię, który w ten sposób też popełnił ten niepożądany czyn i dostał karę. W Niemczech z kolei walczył z TiDiEjem i Kubusą, choć był dublowany i uderzył w założyciela ligi więc ten nie miał litości i nie pozwolił jechać w Wielkiej Brytanii. Przerwa podziałała, bo w Portugalii pokazał się z dobrej strony i zajął szóste miejsce. Z kolei na Estoril na podium po przerwie stanął Luis Garcia. Jak się okazało - było to jego ostatnie ,,pudło" w karierze. Wyścig wcześniej natomiast pierwsze ligowe podium zanotował Tarask. W lidze doszło też do kilku pożegnań. Nie było już przede wszystkim Sorontara i Aftera, który przeszedł do Red Bulla, by stwierdzić, że jeździ się w nim gorzej i po jednym występie w tej ekipie pożegnał się z ligą. Odeszli także Piter1998 i Barti, który wtedy już po raz pierwszy pokazał swoje mroczne oblicze i rozstawał z ExtremeF1 w mało elegenacki sposób.
Faworyci
Sytuacja w końcówce pierwszego sezonu nie była już taka, jak w jego początkowej części. Wtedy w walce o zwycięstwo liczyła się raczej tylko trójka, może czwórka kierowców - Markovsky, TiDiEj i bracia. W drugiej części sezonu, z wiadomych względów, do tego grona dołączył TheNewRio, także Tarask, który coraz mocniej rozpychał się łokciami. Uwagę zwracano także na Sebastione, którego można było porównać mniej więcej do Sorontara. Natomiast z grona kandydatów do walki o wygrane odpadł Kubusa, który stanął na podium w Bahrajnie i wtedy nastąpiła przerwa. Po niej pojechał tragicznie w Norwegii, a w kolejnych GP stracił tempo i jechał kompletnie bezjajecznie. Wprawdzie w Portugalii wpadło mu Pole Position, ale szybko stracił prowadzenie, a potem zdarzyły się błędy. Krótko mówiąc - był cieniem samego siebie, pogodzony zupełnie z tym, że tytułu znów nie zdobędzie i w końcowej części sezonu tylko dogorywał, dając ewentualnie wsparcie Szymussowi, gdy było to potrzebne. Miał przy tym szczęście, że w pierwszej części sezonu wypracował sobie dużą przewagę nad TiDiEjem, który w drugiej połowie zaczął przyspieszać, a Luis Garcia też nie miał tak udanych wyścigów, jak wcześniej. Dzięki temu - Kubusa był praktycznie pewny miejsca w czołowej trójce tego sezonu, ale jego przewaga topniała. Uwaga wszystkich była jednak przede wszystkim skupiona na walce o mistrzostwo Szymussa z Markovskym i na tym, na ile może w tym rolę odegrać TNR. Nikt jednak poza FIA nie wiedział o planie, przygotowanym na to GP. Komunikat ze strony szefa ligi był jasny - jeśli w treningu znów kierowca Renault będzie o wiele szybszy od reszty, w dniu kwalifikacji i wyścigu stosujemy próbę wykrycia oszustwa.
Wyścig
No i oczywiście w treningu okazało się, że TheNewRio jest szybszy o sekundę od Szymussa. Co ciekawe, drugie miejsce z także niezwykle mocnym czasem zrobił Gold, który po raz kolejny podpadł administracji. Na serwer wszedł bowiem... w bolidzie Red Bulla, choć cały czas był kierowcą Jordana. Zawodnik ten chciał koniecznie zmienić zespół, ale w trakcie okienka transferowego, które było (i jest do tej pory) jedyną możliwością zmiany teamu TiDiEj wolał do swojego zespołu Aftera. Gold nie umiał się z tym pogodzić, a gdy miejsce w Red Bullu się zwolniło, uważał, że może robić co chce. Wściekły Kubusa oznajmił mu, że jeżeli nie zmieni samochodu, zostanie z ligi wyrzucony. Podziałało, ale... nagle się okazało, że Gold jedzie szybciej niż wcześniej. Zastanowienie wzbudziło też znakomite miejsce Kiroshimy, który nagle był niewiele wolniejszy od Szymussa. O tym, że ligowa maskotka wpadła w złe towarzystwo, wiedziano wcześniej, Kubusa próbował po dobroci to z nim załatwić, ale Kiro do niczego się nie przyznawał, co więcej - treści rozmów zdradzał TheNewRio, który nie omieszkał się tym chwalić na forum ligowym. Sprawa była jasna - kierowca Renault śmiał się administracji w twarz, ale jego gra w kotka i myszkę miała zakończyć się wraz z kwalifikacjami do GP Rosji. On, Gold, a także Kiroshima doznali szoku, gdy po wejściu na serwer pojawiły się u nich mismatche. Administracja postanowiła podjąć ich grę i nie powiedziała o tym, w jaki stało się to sposób, w każdym razie - cała trójka w panice usunęła cheat. Efekty było widać w kwalifikacjach - TNR i Gold wrócili do miejsc znanych sobie wcześniej i nie awansowali nawet do Q2. Kiroshima jechał znów jak kiedyś. Dodajmy, że w czasówce warunki były bardzo zmienne - w Q1 padał deszcz, w Q2 tor już wysechł. Pole Position zdobył po raz pierwszy Tarask, który pokonał TiDiEja, dalej był Sebastione, Szymusso wygrał minimalnie z Markovskym, ale obaj nie odegrali pierwszoplanowych ról w tej sesji.
Za to na starcie Szymusso wystrzelił jak z katapulty i momentalnie połknął Sebastione i TiDiEja. W ogóle kierowca Renault wystartował słabo i stracił kilka pozycji po tym, jak przestrzelił dohamowanie do szykany po pierwszym zakręcie. W środku zrobiło się ogromne zamieszanie, w wyniku którego Markovsky musiał się ratować wczesnym hamowaniem i wicelider generalki spadł pod koniec pierwszej dziesiątki. Była to dla niego fatalna informacja. Mocny start zaliczył Kubusa, który wyprzedził TiDiEja i był trzeci. Prowadzenie utrzymał Tarask. Do czołowej piątki dostał się TheNewRio, ale tym razem - jakież zaskoczenie - nie gonił czołówki, ba, musiał raczej pilnować tyłu. Skończyło się tym, że popełnił błąd i spadł w głąb stawki. Dziwiła decyzja Golda, który miał karę przejazdu przez pit-lane w ciągu trzech pierwszych okrążeń wyścigu, ale zamiast tego wybrał sam start z alei serwisowej. Później okazało się to nie takie złe, bo dość szybko odrabiał straty do kierowców przed nim. Tarask, Szymusso, Kubusa i TiDiEj jechali blisko siebie. W końcu lider wyścigu popełnił błąd, obracając się w jednym z zakrętów, po czym... Kubusa zrobił to samo. Przyblokował tym samym TiDiEja, a Szymusso odjechał. Cała sytuacja spowodowała, że Tarask mimo błędu był drugi, Kubusa trzeci, a TiDiEj - czwarty, choć potem po jeszcze jednym błędzie kierowcy Ferrari znalazł się w trójce. Odrabiał Markovsky, który złapał świetne tempo i wyprzedził Sebastione i Luisa Garcię. W kuriozalny sposób zderzyli się Kamillo99 i Extremento. Pierwszy najechał na antyścinacz i urwał sobie skrzydło, drugi - wpadł w niego i też myślał, że stracił spojler, więc zjechał do alei serwisowej. Problem w tym, że Extremento miał bolid w jednym kawałku, a na deser jeszcze okazało się, że przekroczył prędkość i dostał karę. Kamillo pożegnał się z wyścigiem, podobnie zresztą jak Kiroshima, który znów ,,dziadował". Z przodu natomiast Szymusso jechał swój wyścig. Lider klasyfikacji generalnej wykorzystywał to, że jechał sam, do tego był w fantastycznej formie, w efekcie - kompletnie nikt mu nie przeszkadzał. A jego brat odwalił niezły numer na zjeździe do pit-lane - władował się w bandę i urwał spojler. To jednak było nic w porównaniu do tego, co zrobił TiDiEj - on z kolei w jednym z zakrętów przeszarżował i przydzwonił tak, że urwał koło - koniec wyścigu i szans na dobry wynik.
W trakcie pit-stopów Markovsky i duet braci nie dolał paliwa, podczas gdy zrobił to Tarask, co dla niego nie okazało się zbyt dobrą decyzją, bo Szymusso stał się nie do doścignięcia. Natomiast bardzo długi stint zaliczył Sebastione, który postanowił spróbować czegoś innego i miał w planach tylko jeden pit-stop. Najciekawszym momentem na torze była walka Markovsky'ego z Kubusą. Bardzo ważna dla obu zawodników, wszak kierowca Ferrari mógł w ten sposób pomagać bratu. To był dobry pojedynek, początkowo górą był w nim założyciel ligi, jednak z upływem czasu lepiej szło zawodnikowi pochodzącym z Górnego Śląska i w końcu przebił się przed rywala. Pozostała jeszcze nadzieja na to, że dogoni Taraska, bo na walkę z Szymussem nikt nie miał szans - kierowca Ferrari był absolutnie poza konkurencją i jego przewaga wynosiła ponad pół minuty. Takiej dominacji w tym sezonie jeszcze nikt nie widział. Dobry pojedynek stoczyli też Extremento i Gold. Wcześniej - nie było to takie oczywiste, dochodziło do kolizji, a ten drugi ubzdurał sobie, że w jednym z wyścigów rywal z McLarena uderzył go celowo, więc on wysłał go na bandę w GP Norwegii. Tutaj - stoczyli dobry pojedynek. TheNewRio zupełnie się nie odnajdywał, jechał bardzo przeciętnie i pod koniec wyścigu przegrał jeszcze pojedynek z Goldem - wszyscy mogli zobaczyć, jakie jest prawdziwe miejsce w stawce tego zawodnika. Extremento później musiał zjechać jeszcze raz i spadł na ostatnią pozycję spośród tych, którzy zostali na torze - czyli dziesiątą. Na dziewiątym miejscu jechał natomiast dość spokojnie Adve, który łapał bezcenne doświadczenie. Po pit-stopach Sebastione znalazł się na drugim miejscu, ale przekonał się, że jego strategia nie wypali - Tarask i Markovsky dość spokojnie go dogonili i wyprzedzili, więc zrezygnowany kierowca Renault nie chciał ryzykować i na koniec zjechał dla bezpieczeństwa po nowe opony, spadając jeszcze za Kubusę. Markovsky natomiast dogonił Taraska i wydawało się, że może wygrać ten pojedynek. Jednak na przedostatnim okrążeniu zdarzył mu się drobny błąd, który był jednak brzemienny w skutkach. Brakło bowiem kierowcy McLarena czasu i został na trzecim miejscu, co było fantastyczną informacją dla Szymussa, który w ten sposób powiększył przewagę w ,,generalce" do 18 punktów. Ferrari tamtym wyścigiem przypieczętowało mistrzostwo konstruktorów, ale umówmy się - to nie było jakieś szczególnie trudne zadanie. Nie było drugiego tak mocnego duetu, który realnie, na dystansie całego sezonu mógłby walczyć z braćmi.
Po wyścigu
Szymusso zbierał laury za swoją znakomitą dyspozycję w drugiej części sezonu. Abstrahując od tych nieobecności jego rywala, to jednak po prostu zawodnik z województwa łódzkiego sam sobie potrafił pomóc, zwłaszcza takimi występami. Nie do końca udane kwalifikacje zupełnie nie zrobiły na nim wrażenia, podobnie jak błędy innych. To taki typ kierowcy, który jak wpadnie w trans, jest po prostu bezbłędny i bardzo trudny do pokonania. Wszyscy mogli się o tym przekonać w tamtym czasie. Markovsky nie był zbyt szczęśliwy i trudno się dziwić, bo zdawał sobie sprawę, że duża szansa ucieka mu koło nosa. Jednak wciąż zostawały trzy wyścigi do końca i różnicę 18 punktów można było odrobić. Tym bardziej, że w perspektywie było GP Turcji, które raczej miało premiować zawodnika McLarena, niż Ferrari - Szymusso, podobnie jak zresztą jego brat, raczej nie czuje miłości do obiektu w Stambule, więc jeszcze zapowiadało się ciekawie. Bardzo zmęczony sezonem był już natomiast Luis Garcia, co zresztą było widać w wynikach. Wcześniejsze podium w Portugalii było raczej szczęśliwym splotem okoliczności, niż wielką formą tego zawodnika. W drugiej części sezonu plasował się raczej w okolicach szóstych miejsc. Dużo mu pomagała bezbłędność i spokojna jazda, ale do czołówki - nie miał już zupełnie podjazdu. I choć zajmował czwarte miejsce w punktacji, to jednak on sam nie miał złudzeń, że w walce z TiDiEjem jest raczej skazywany na pożarcie, choć kierowca Red Bulla pokazał w Rosji, że nie jest nieomylny. Tak czy siak - Luis był bardzo ważną postacią dla ligi, robił skróty wyścigów, pomagał w kwestiach spornych. Tutaj jednak czuło się, że dogorywał i on po sezonie będzie chciał odejść. Cóż, dla niego gry wyścigowe to nie priorytet. Po prostu chciał się odkuć, jak wszyscy, po nieudanym epizodzie z F1CH-world. Tu się udawało i on w spokoju kończył kampanię, osiągając swoje cele.
Najwięcej uwagi po wyścigu poświęcało się jednak nie walce o tytuł mistrzowski, zapewnionym czempionacie przez Ferrari, czy obawami o przyszłość bez Luisa Garcii. Czekaliśmy, jak zareaguje trójka oszukujących. Gold siedział cicho jak mysz pod miotłą jak nie on, musząc godzić się z kolejnym siódmym miejscem w wyścigu, co było dla niego normą, a z czym - trudno było mu się pogodzić. TheNewRio dostarczył rozrywki tłumacząc się, że w wyścigu jechał za niego brat. Liga miała po prostu ubaw po pachy i w końcu można było triumfować. Jak skończyła się ta historia? TNR zniknął na jakiś czas, oświadczając po drodze, że nie chce już w lidze jeździć. Potem jednak twierdził, że chętnie przyjdzie na drugi sezon, a Kubusa - był skłonny dać mu drugą szansę na pewnych warunkach. Pozostali ligowicze jednak nie byli tak dobroduszni, a TiDiEj i Markovsky wprost powiedzieli mu, co o nim myślą, więc doszło do awantury, w której TNR pokazał swoje prawdziwe oblicze, zwyzywał wszystko i wszystkich, więc - wyleciał na amen. Później jeszcze dwukrotnie próbował wrócić do ligi i ją zniszczyć pod innymi nickami. Za pierwszym razem - w trzecim sezonie, gdzie zdążył pojechać w paru wyścigach i szybko odkryliśmy że to on, po czym znów wszystkich obraził. Drugi raz był na początku siódmego sezonu, gdy po jednym treningu wszystko było jasne. Gold także był zamieszany w tą pierwszą akcję, potem doszło jeszcze do jednej awantury z nim i ligą, w której jeździł i zrobił nam antyreklamę, oczywiście ,,zapomniając" o tym, co robił. Po tamtej sytuacji doszło do pewnego zakopania toporu wojennego, ale nigdy nie istniał temat jego powrotu. Ostatnio nie był zadowolony delikatnie mówiąc, że pamiętamy o tym, co było kilka lat temu. Cóż, trudno o pewnych rzeczach zapomnieć, zwłaszcza, gdy mówił różne rzeczy. Zdecydowanie lepiej, gdy te drogi już nigdy się nie zejdą. Inaczej natomiast było z Kiroshimą. On od razu po GP Rosji przyznał się do wszystkiego mówiąc, że chciał po prostu przestać być najwolniejszym w lidze. Szybko mu uświadomiono, że nie tędy droga i dano mu kolejną szansę, gdyż administracja wiedziała o jego problemach i chciała mu pomóc, pokazując tym samym, że liga jest dla wszystkich - nie tylko dobrych kierowców. Tamta historia pokazała, że nikt nie będzie ważniejszy niż liga oraz że kierowcy potrafią się zjednoczyć i iść w jedną stronę. Na wielką uwagę zasługuje szczególnie postawa Markovsky'ego. Choć nie dogadywał się z Kubusą, w tej sytuacji wzorowo wywiązał się z roli administratora i nie olał tej sprawy. To dobitny przykład, że ExtremeF1 to nie tylko walka na torze. To ludzie, dla których liczą się także relacje i którzy chcą fajnie spędzić czas. To było podstawą sukcesu ligi.
To już koniec kolejnego odcinka naszych wspominek. Mam nadzieję że Wam się podobało i pozwoliło spojrzeć na ligę z innej perspektywy, zrozumieć, dlaczego tak ważna tutaj jest integracja i dobre relacje międzyludzkie. Wszak w całej historii nie raz liga została wystawiona na ciężką próbę. Zawsze udawało się wygrywać dzięki jedności - o czym na pewno będzie okazja przypomnieć w tej serii. Zapraszam zatem na kolejne odcinki, jak i zbliżające się wielkimi krokami GP Nowej Zelandii. Bądźcie z nami. Poniżej wyniki i skrót wyścigu o GP Rosji. Teraz to wszystko. Pozdrawiam, Kubusa96.
Na forum rozpisany został plebiscyt the best of ExtremeF1. Zapraszam serdecznie do głosowania
Kubusa96
15-06-2022 00:17
UWAGA! Konieczne było dodanie nowych torów na ExLM. Są w downloadzie. Terminarz eventu jest na forum
Kubusa96
11-06-2022 23:18
W downloadzie jest dostępny mod na eventy benefisu ligowego rozgrywane na platormie rFactor. Natomiast na forum jest lista zgłoszeniowa na Extrimową Ligę Mistrzów
Kubusa96
08-06-2022 18:04
W downloadzie jest dostępny mod na 1. event naszego ligowego benefisu, rozgrywanego na F1 Challenge
Kubusa96
08-06-2022 18:04
Zapraszam do głosowania w ligowym plebiscycie po sezonie XII, szczegóły w temacie na forum